SlideShare ist ein Scribd-Unternehmen logo
1 von 2
Downloaden Sie, um offline zu lesen
68 www.cukiernictwo.elamed.pl
Gorący temat GRUDZIEŃ
Intensywnie rozwijające się centra handlowe i sieci
hipermarketów przyczyniają się do spadku popytu
na wyroby rzemieślnicze. Sytuacja taka jest szcze-
gólnie widoczna w przypadku rodzinnych firm cu-
kierniczych. Postępu nie da się zatrzymać. Jednak
widok zamykanych z dnia na dzień zakładów, których
historia istnienia sięga kilku pokoleń, przygnębia.
Problem ten dotyczy wszystkich większych, szybko
rozwijających się miast. Przykładem może być Ryb-
nik – miasto, w którym zmiany następują szczególnie
intensywnie. W krótkim czasie działalność zlikwido-
wały tutaj jedne z najstarszych cukierniczych rodów:
Pawlas i Szytenhelm, a inna firma starej daty – Sto-
kłosa – boryka się z dużymi problemami.
Jadwiga Pawlas, właścicielka cukierni Pawlas
w Rybniku, wraz z synem podjęła niedawno de-
cyzję o zamknięciu zakładu. Decyzja ta była tym
trudniejsza, że niedawno Pawlasowie świętowali
40-lecie istnienia w Rybniku rodzinnej manufaktury.
Początki firmy sięgają 1922 r. Wówczas Aleksander
Pawlas, założyciel firmy, rozpoczął sprzedaż własnej
produkcji lodów w Piotrowicach, dziś dzielnicy
Katowic. W późniejszych latach firmę przeniesiono
do Wodzisławia Śląskiego. Interes dobrze się rozwi-
jał, więc postanowiono otworzyć kolejną cukiernię.
Wybór padł na Rybnik i tutaj przy ul. Sobieskiego
przez lata istniała jedna z bardziej znanych w okolicy
cukierni. Jadwiga Pawlas decyzję o likwidacji firmy
tłumaczy zmęczeniem codziennym borykaniem się
z trudnościami oraz tym, że syn, który miał przejąć
interes, ma inne plany życiowe. – Jestem bardzo
zmęczona. Nie pamiętam, kiedy byłam na urlopie.
Znikające
cukiernieSzymon Konkol
GRUDZIE
Małe, romantyczne cukiernie w bocznych uliczkach centrów miast powoli
odchodzą w zapomnienie. Wraz z postępującą „hipermarketyzacją” giną często
kilkupokoleniowe tradycje cukierniczych manufaktur.
fot.Archiwumautora
Antoni Stokłosa zaczynał własny biznes jako uliczny sprzedawca lodów
Fot.Archiwumautora
www.cukiernictwo.elamed.pl 69
Gorący tematNR 12/08
Fot.Fot.FotottFot.otFot.Fot.Fot.Fot.ot.Fot.FotFot.Fot.Fot.ottotFot.ototFoooFFArcArcArcArcArcArcArcArcArcArcArcArcArcArcArcArArArAAhiwuhiwuhiwuhiwuhiwuhiwuhiwuhiwuhiwuhiwhiwuhiwuiwuuhiwhiwhiwhiwhiiimauaumaumaumaumamaumaumaumauaumaumaumaaammamamtoratoratoratoraoratoraoraoraroratoratoratoratoraoooooooooooott
Innym znanym zakładem cukierniczym borykają-
cym się z dużymi trudnościami jest firma założona
w 1932 r. przez Antoniego Stokłosę. Antoni Stokłosa
jest jedną z bardziej znanych postaci w lokalnym
środowisku. Był przedwojennym kamienicznikiem
i restauratorem, właścicielem kawiarni i cukierni,
a także pierwszego w mieście kina. Firma działa
obecnie pod szyldem Cukiernia Konkol.
Podobnie jak w przypadku innych zakładów,
spadek popytu spowodowały rozbudowa sieci han-
dlowych i wzrost kosztów produkcji i modernizacji
zakładu. Obecny właściciel cukierni, wnuk Antonie-
go Stokłosy Lesław Konkol, stoi przed wyzwaniami,
jakie niesie ze sobą wdrożenie systemu HACCP. Aby
sprostać wymogom, postanowiono przenieść zakład
do nowo budowanego lokalu na obrzeżach miasta.
– Bieżące inwestycje w modernizację są znacznie
spowolnione przez trudną obecnie sytuację ryn-
kową zakładów rzemieślniczych. To trudne czasy
na rozwój i modernizację rodzinnej firmy – mówi
pan Lesław.
Postępu nie da się zatrzymać, jednak żal pozostaje.
Giną tradycje rzemieślniczych rodów, nie tylko cu-
kiernicze, a wraz z nimi romantyzm małych zakła-
dów w podwórkach miejskich kamienic i sklepików
na rogu ulicy, gdzie dotychczas codziennie rano ro-
biliśmy zakupy, gdzie witano nas po imieniu i – gdy
było ciężko – dawano zakupy „na zeszyt”. Jak będzie
wyglądało nasze miasto bez nich? Gdzie będziemy
szukali zegarmistrza, szewca, piekarza czy cukier-
nika, gdy znudzą się nam już „rodzinne wycieczki”
do hipermarketów i centrów handlowych?
Takiego interesu nie da się prowadzić na telefon.
Tu trzeba być. Trzeba pilnować, czy twaróg na ko-
łacze nie jest za suchy, czy wszystko jest świeże.
Nie chcę dopuścić do sytuacji, że gdyby mi się coś
stało, cukiernia zostałaby pozostawiona sama sobie.
Wolę zamknąć wcześniej, ale wszystko mieć zapięte
na ostatni guzik – mówi Jadwiga Pawlas i dodaje:
– Jest żal, ale co zrobić?
Państwo Pawlasowie otrzymali propozycję sprze-
daży marki, jednak odmówili. Firmowe receptury
również nie zostaną udostępnione i pozostaną wła-
snością rodziny.
Równie dramatyczna jest historia Cukierni Szy-
tenhelm. Przez ponad czterdzieści lat cukiernia
była dochodowym interesem. Wszystko zaczęło
się w 1958 r., gdy w Rybniku pojawił się obwoźny
handlarz drożdżówkami. Dzieci zaopatrywały się
w jego wyroby w drodze do szkoły. To był ojciec
Jana Szytenhelma, obecnego właściciela firmy. Żona
pana Szytenhelma, Gabriela, powodu upadku firmy
upatruje w powstaniu w mieście hipermarketów
i centrów handlowych. – Wiem dobrze, że ciasto nie
jest produktem pierwszej potrzeby – mówi Gabriela
Szytenhelm. – Ludzie zachłysnęli się tym, co oferują
im duże sklepy. Powstało ich tak wiele, że mieszkańcy
nie mają potrzeby przechadzania się po mniejszych
kupieckich uliczkach. Nie mają już pieniędzy, żeby
tam wstąpić. Obecnie Jan Szytenhelm, właściciel
50-letniej firmy z ogromną tradycją i dorobkiem, któ-
ry przez 33 lata produkował wyroby według własnych
receptur, pracuje za granicą. Jest pracownikiem
cukierni w Danii.
Antoni Stokłosa był nie tyko cukiernikiem i restauratorem, lecz również
właścicielem pierwszych taksówek
Na zdjęciu z lewej: Antoni Stokłosa w otoczeniu kelnerów swojej restauracji
i ukraińskich muzyków

Weitere ähnliche Inhalte

Mehr von Szymon Konkol - Publikacje Cyfrowe (20)

k1.pdf
k1.pdfk1.pdf
k1.pdf
 
t1.pdf
t1.pdft1.pdf
t1.pdf
 
Quiz3
Quiz3Quiz3
Quiz3
 
Quiz2
Quiz2Quiz2
Quiz2
 
Quiz 1
Quiz 1Quiz 1
Quiz 1
 
Pytania RODO do prezentacji
Pytania RODO do prezentacjiPytania RODO do prezentacji
Pytania RODO do prezentacji
 
Rodo prezentacja dla_pracownikow (1)
Rodo prezentacja dla_pracownikow (1)Rodo prezentacja dla_pracownikow (1)
Rodo prezentacja dla_pracownikow (1)
 
Rodo bezpieczenstwo _dla_pracownikow
Rodo bezpieczenstwo _dla_pracownikowRodo bezpieczenstwo _dla_pracownikow
Rodo bezpieczenstwo _dla_pracownikow
 
Rodo reakcja na_naruszenia
Rodo  reakcja na_naruszeniaRodo  reakcja na_naruszenia
Rodo reakcja na_naruszenia
 
Rodo podstawy przetwarzania_danych_ dla pracownikow
Rodo  podstawy przetwarzania_danych_ dla pracownikowRodo  podstawy przetwarzania_danych_ dla pracownikow
Rodo podstawy przetwarzania_danych_ dla pracownikow
 
4
44
4
 
3
33
3
 
2
2 2
2
 
1
11
1
 
6
66
6
 
5
55
5
 
4
44
4
 
3
33
3
 
2
22
2
 
1
11
1
 

znikajace cukiernie

  • 1. 68 www.cukiernictwo.elamed.pl Gorący temat GRUDZIEŃ Intensywnie rozwijające się centra handlowe i sieci hipermarketów przyczyniają się do spadku popytu na wyroby rzemieślnicze. Sytuacja taka jest szcze- gólnie widoczna w przypadku rodzinnych firm cu- kierniczych. Postępu nie da się zatrzymać. Jednak widok zamykanych z dnia na dzień zakładów, których historia istnienia sięga kilku pokoleń, przygnębia. Problem ten dotyczy wszystkich większych, szybko rozwijających się miast. Przykładem może być Ryb- nik – miasto, w którym zmiany następują szczególnie intensywnie. W krótkim czasie działalność zlikwido- wały tutaj jedne z najstarszych cukierniczych rodów: Pawlas i Szytenhelm, a inna firma starej daty – Sto- kłosa – boryka się z dużymi problemami. Jadwiga Pawlas, właścicielka cukierni Pawlas w Rybniku, wraz z synem podjęła niedawno de- cyzję o zamknięciu zakładu. Decyzja ta była tym trudniejsza, że niedawno Pawlasowie świętowali 40-lecie istnienia w Rybniku rodzinnej manufaktury. Początki firmy sięgają 1922 r. Wówczas Aleksander Pawlas, założyciel firmy, rozpoczął sprzedaż własnej produkcji lodów w Piotrowicach, dziś dzielnicy Katowic. W późniejszych latach firmę przeniesiono do Wodzisławia Śląskiego. Interes dobrze się rozwi- jał, więc postanowiono otworzyć kolejną cukiernię. Wybór padł na Rybnik i tutaj przy ul. Sobieskiego przez lata istniała jedna z bardziej znanych w okolicy cukierni. Jadwiga Pawlas decyzję o likwidacji firmy tłumaczy zmęczeniem codziennym borykaniem się z trudnościami oraz tym, że syn, który miał przejąć interes, ma inne plany życiowe. – Jestem bardzo zmęczona. Nie pamiętam, kiedy byłam na urlopie. Znikające cukiernieSzymon Konkol GRUDZIE Małe, romantyczne cukiernie w bocznych uliczkach centrów miast powoli odchodzą w zapomnienie. Wraz z postępującą „hipermarketyzacją” giną często kilkupokoleniowe tradycje cukierniczych manufaktur. fot.Archiwumautora Antoni Stokłosa zaczynał własny biznes jako uliczny sprzedawca lodów
  • 2. Fot.Archiwumautora www.cukiernictwo.elamed.pl 69 Gorący tematNR 12/08 Fot.Fot.FotottFot.otFot.Fot.Fot.Fot.ot.Fot.FotFot.Fot.Fot.ottotFot.ototFoooFFArcArcArcArcArcArcArcArcArcArcArcArcArcArcArcArArArAAhiwuhiwuhiwuhiwuhiwuhiwuhiwuhiwuhiwuhiwhiwuhiwuiwuuhiwhiwhiwhiwhiiimauaumaumaumaumamaumaumaumauaumaumaumaaammamamtoratoratoratoraoratoraoraoraroratoratoratoratoraoooooooooooott Innym znanym zakładem cukierniczym borykają- cym się z dużymi trudnościami jest firma założona w 1932 r. przez Antoniego Stokłosę. Antoni Stokłosa jest jedną z bardziej znanych postaci w lokalnym środowisku. Był przedwojennym kamienicznikiem i restauratorem, właścicielem kawiarni i cukierni, a także pierwszego w mieście kina. Firma działa obecnie pod szyldem Cukiernia Konkol. Podobnie jak w przypadku innych zakładów, spadek popytu spowodowały rozbudowa sieci han- dlowych i wzrost kosztów produkcji i modernizacji zakładu. Obecny właściciel cukierni, wnuk Antonie- go Stokłosy Lesław Konkol, stoi przed wyzwaniami, jakie niesie ze sobą wdrożenie systemu HACCP. Aby sprostać wymogom, postanowiono przenieść zakład do nowo budowanego lokalu na obrzeżach miasta. – Bieżące inwestycje w modernizację są znacznie spowolnione przez trudną obecnie sytuację ryn- kową zakładów rzemieślniczych. To trudne czasy na rozwój i modernizację rodzinnej firmy – mówi pan Lesław. Postępu nie da się zatrzymać, jednak żal pozostaje. Giną tradycje rzemieślniczych rodów, nie tylko cu- kiernicze, a wraz z nimi romantyzm małych zakła- dów w podwórkach miejskich kamienic i sklepików na rogu ulicy, gdzie dotychczas codziennie rano ro- biliśmy zakupy, gdzie witano nas po imieniu i – gdy było ciężko – dawano zakupy „na zeszyt”. Jak będzie wyglądało nasze miasto bez nich? Gdzie będziemy szukali zegarmistrza, szewca, piekarza czy cukier- nika, gdy znudzą się nam już „rodzinne wycieczki” do hipermarketów i centrów handlowych? Takiego interesu nie da się prowadzić na telefon. Tu trzeba być. Trzeba pilnować, czy twaróg na ko- łacze nie jest za suchy, czy wszystko jest świeże. Nie chcę dopuścić do sytuacji, że gdyby mi się coś stało, cukiernia zostałaby pozostawiona sama sobie. Wolę zamknąć wcześniej, ale wszystko mieć zapięte na ostatni guzik – mówi Jadwiga Pawlas i dodaje: – Jest żal, ale co zrobić? Państwo Pawlasowie otrzymali propozycję sprze- daży marki, jednak odmówili. Firmowe receptury również nie zostaną udostępnione i pozostaną wła- snością rodziny. Równie dramatyczna jest historia Cukierni Szy- tenhelm. Przez ponad czterdzieści lat cukiernia była dochodowym interesem. Wszystko zaczęło się w 1958 r., gdy w Rybniku pojawił się obwoźny handlarz drożdżówkami. Dzieci zaopatrywały się w jego wyroby w drodze do szkoły. To był ojciec Jana Szytenhelma, obecnego właściciela firmy. Żona pana Szytenhelma, Gabriela, powodu upadku firmy upatruje w powstaniu w mieście hipermarketów i centrów handlowych. – Wiem dobrze, że ciasto nie jest produktem pierwszej potrzeby – mówi Gabriela Szytenhelm. – Ludzie zachłysnęli się tym, co oferują im duże sklepy. Powstało ich tak wiele, że mieszkańcy nie mają potrzeby przechadzania się po mniejszych kupieckich uliczkach. Nie mają już pieniędzy, żeby tam wstąpić. Obecnie Jan Szytenhelm, właściciel 50-letniej firmy z ogromną tradycją i dorobkiem, któ- ry przez 33 lata produkował wyroby według własnych receptur, pracuje za granicą. Jest pracownikiem cukierni w Danii. Antoni Stokłosa był nie tyko cukiernikiem i restauratorem, lecz również właścicielem pierwszych taksówek Na zdjęciu z lewej: Antoni Stokłosa w otoczeniu kelnerów swojej restauracji i ukraińskich muzyków