1. krasnalki, zarazki i inne narysowa³a mituni [mituni.pl]
bajeczkê napisa³a Joanna Rañda
Jak krasnal ¯yczliwek
wyruszy³ w œwiat
2.
3. krasnalki, zarazki i inne narysowa³a mituni [mituni.pl]
bajeczkê napisa³a Joanna Rañda
Jak krasnal ¯yczliwek
wyruszy³ w œwiat
4.
5. kiedy Wroc³aw by³ jeszcze ma³ym miasteczkiem,
na jednej z odrzañskich wysp
w ma³ej chatce ubogiego rybaka
przysz³o na œwiat dziecko.
Ch³opczyk by³ tak malutki,
¿e ledwie by³o go widaæ w ko³ysce,
a gdy go brano na rêce — mieœci³ siê w d³oni.
6. Rodzice martwili siê jego ma³ym wzrostem,
ale ile razy zaczynali smutno kiwaæ g³owami nad ko³ysk¹ synka,
ten uœmiecha³ siê szeroko i tak radoœnie,
¿e ca³y smutek i wszystkie zmartwienia natychmiast znika³y,
jakby ich nigdy nie by³o.
7. Lata mija³y, ch³opiec by³ coraz starszy, ale od chwili narodzin nie urós³ nawet jednego centymetra.
8. Wêdrowa³ po mieœcie
i niezauwa¿ony przez nikogo
przygl¹da³ siê jego mieszkañcom.
Aby³y to czasy, kiedy ludzie byli surowi, gwa³towni i ³atwo wpadali w gniew.
Niejednokrotnie wiêc ch³opiec obserwowa³
a nawet
Poniewa¿ mia³ mi³e i radosne usposobienie,
bardzo cierpia³, patrz¹c na ci¹g³e swary i nieporozumienia.
W koñcu uzna³, ¿e tak dalej byæ nie mo¿e,
a jeœli nie ma nikogo, kto móg³by siê tym zaj¹æ
— on sam spróbuje.
które wybucha³y miêdzy mieszkañcami Wroc³awia.
k³ótnie, bójki,
9. I choæ by³ tak ma³
to mia³ w sobie tyle radoœci,
¿e mocno wierzy³ w to,
i¿ uda mu siê odmieniæ twarde serca
ledwo go by³o widaæ,
¿e
y,
dla ca³ego œwiata
i wszystkich ludzi,
optymizmu i ¿yczliwoœci
mieszkañców miasta.
10. Nastêpnego dnia,jeszcze zanim s³oñce zd¹¿y³o wysun¹æ siê zza horyzontu,
ch³opiec wyruszy³ na wêdrówkê po mieœcie.
Ledwie przeszed³ przez k³adkê, ³¹cz¹c¹ wyspê
na której mieszka³
z miastem,
zobaczy³ nieopodal na drodze dwoje ludzi,
którzy
( )
stoj¹c przy wozie, z którego wysypa³y siê jab³ka.
okropnie
siê ,
k³ócili
11. Kobieta
krzycza³a na mê¿a,
¿e
zbyt szybko
i dlatego
a on
wrzeszcza³,
¿e
to na pewno
siedz¹c na wozie,
opar³a siê o drzwiczki
i kiedy wóz skrêca³,
drzwiczki siê otworzy³y,
a jab³ka wysypa³y.
wóz
przechyli³ siê
na zakrêcie,
ona,
pogania³ konia
12. Ch³opiec szybkim krokiem
i uœmiechaj¹c siê nieœmia³ozawo³a³:
Jednak oni tak g³oœno
i tak bardzo zajêci byli udowadnianiem sobie,
kto zawini³, ¿e nie us³yszeli powitania,
ani nawet nie zauwa¿yli maleñkiego
ch³opca stoj¹cego u ich nóg.
( )
krzyczeli
On jednak,
nie zra¿aj¹c siê ich zachowaniem, zacz¹³ zbieraæ jab³ka
i wk³adaæ je z powrotem do koszyków na wozie.
W koñcu, gdy niemal wszystkie jab³ka by³y ju¿ zebrane,
ma³¿onkowie spostrzegli ruch wokó³ wozu
i wreszcie zauwa¿yli ch³opca,
który pracowicie zbiera³ jab³ka.
zbli¿y³ siê do rozwœcieczonej pary
13. Zamilkli
i patrzyli na niego przez chwilê w milczeniu,
a¿ w koñcu kobieta zapyta³a:
— Co robisz,
— Pomagam wam.
— odpowiedzia³ ch³opiec
Przecie¿ te jab³ka trzeba pozbieraæ
ch³opcze?
i uœmiechn¹³ siê promiennie.
14. Jego uœmiech by³ tak
¿e ma³¿onkowie
po chwili lekkiego wahania
spojrzeli na siebie niepewnie,
rozpogodzi³y siê w uœmiechu
i szybko zabrali siê do zbierania reszty jab³ek.
zaraŸliwy,
po czym ich wykrzywione z³oœci¹ twarze
15. Kiedy skoñczyli,
wszyscy byli ju¿ w doskona³ych humorach.
Ma³¿onkowie podziêkowali ch³opcu
i odjechali w dalsz¹ drogê, œmiej¹c siê i ¿artuj¹c.
Ch³opiec jeszcze przez chwilê sta³ na drodze
uœmiechaj¹c siê i machaj¹c im na po¿egnanie,
po czym ruszy³ dalej
w swoj¹ wêdrówkê po ulicach miasta.
16. Nie uszed³ jednak daleko,
kiedy ujrza³ nad brzegiem rzeki
Podbieg³ do niej
— Co siê sta³o?
— Och, tak mi
— odpar³a dziewczyna —
Jutro moje zarêczyny,
¿eby wygl¹daæ odœwiêtnie,
gdy przyjdzie
Dlaczego p³aczesz?
i zapyta³:
p³acz¹c¹ dziewczynê.
a ja zgubi³am korale.
Czym siê teraz przystrojê,
mój narzeczony?
smutno
17. — Nie martw siê,
Na pewno coœ wymyœlimy
— powiedzia³ ch³opiec
Usiad³ obok dziewczyny
i myœla³ przez chwilê,
— Mam pomys³.
Poczekaj tu na mnie,
zaraz wrócê.
I pobieg³ do pobliskiego lasu.
nie p³acz.
i uœmiechn¹³ siê.
a¿ w koñcu powiedzia³:
18. Nie by³o go jakiœ czas
i dziewczyna,
która ju¿ siê uspokoi³a
i nawet zrobi³o jej siê trochê wstyd,
¿e tak strasznie p³aka³a
z powodu zwyk³ych korali,
chcia³a ju¿ pójœæ,
ujrza³a ch³opca
zbli¿aj¹cego siê od strony lasu
i nios¹cego pe³ne narêcze jagód jarzêbiny.
— Spójrz,
jakie ma piêkne,
czerwone owoce.
Zrobimy z nich korale,
w których bêdziesz wygl¹da³a
ni¿ w jakichkolwiek innych
— wo³a³ z daleka ch³opiec.
{ {
gdy
nagle
piêkniej
19. Zabrali siê raŸnie do pracy
i po chwili korale by³y gotowe.
Dziewczyna za³o¿y³a je na szyjê
i kiedy przejrza³a siê w rzece
rozpromieni³a siê tak,
¿e a¿ niebo pojaœnia³o,
a wszystkie
które tamtêdy przep³ywa³y
wychyli³y siê z wody,
¿eby zobaczyæ to cudowne zjawisko.
ryby,
20. — Dziêkujê ci, dziêkujê!
Jesteœ taki mi³y i dobry!
I jakie masz dobre pomys³y!
PrzyjdŸ jutro na moje zarêczyny,
bêdziesz najwa¿niejszym goœciem!
— zawo³a³a dziewczyna,
biegn¹c do domu tak szybko,
jakby jej skrzyd³a u ramion wyros³y.
21. Odt¹d ka¿dego dnia
ch³opiec wychodzi³ rankiem z domu
i kr¹¿¹c po mieœcie pomaga³ ludziom,
którzy potrzebowali pomocy,
pociesza³ tych,
którzy byli smutni
i godzi³ sk³óconych.
Wkrótce,
za spraw¹ jego promiennego uœmiechu
i ci¹g³ej gotowoœci do niesienia pomocy,
mieszkañcy Wroc³awia stali siê
przyjaŸni
mili,
i radoœni.
22. i uœmiechaæ siê do siebie nawet bez powodu,
a ma³ego ch³opca, któremu to zawdziêczali
i którego znali wszyscy w ca³ym mieœcie
nazwali
bo przecie¿ nie mo¿na by³o znaleŸæ lepszego imienia dla kogoœ,
kto
dla wszystkich
i w ka¿dych okolicznoœciach
mia³ ciep³y uœmiech
i niewyczerpane zapasy ¿yczliwoœci.
Zaczêli sobie pomagaæ
¯yczliwkiem,
zawsze,
23. I tak mija³y lata,
¿ycie mieszkañców Wroc³awia up³ywa³o radoœnie i bez konfliktów,
a ¯yczliwek
przechadza³ siê szczêœliwy ulicami miasta
i uœmiecha³ do wszystkich swoim promiennym,
ciep³ym i zaraŸliwym uœmiechem.
24. A¿ pewnego dnia
zjawi³ siê we Wroc³awiu wêdrowiec.
By³ ju¿ bardzo stary,
przeszed³ niemal
i niejedno widzia³.
ca³y œwiat
25. Tego jednak co zobaczy³ w tym mieœcie,
nie widzia³ w najdalszych nawet zak¹tkach œwiata.
26. Tutaj wszyscy byli mili,
wszyscy siê uœmiechali,
nawet do obcych,
i wszyscy pomagali sobie nawzajem,
jakby byli rodzin¹. Wêdrowca tak to zadziwi³o,
¿e zacz¹³ wypytywaæ ludzi,
sk¹d w nich tyle
ciep³a i chêci niesienia pomocy.
¿yczliwoœci,
27. Tak pozna³ historiê miasta,
niegdyœ pe³nego swarów i z³oœci,
i historiê ma³ego ch³opca —
¯yczliwka
— dziêki któremu mieszkañcy miasta nauczyli siê
kochaæ i
Starzec nie chcia³ uwierzyæ,
¿e móg³by to wszystko sprawiæ jeden ma³y ch³opiec
i zapragn¹³ poznaæ
którego uœmiech sprawi³,
¿e odmieni³y siê serca tylu ludzi.
szanowaæ nawzajem.
tego niezwyk³ego ch³opca,
28. Odnalaz³ ¯yczliwka w jego domu na wyspie,
a kiedy ch³opiec uœmiechn¹³ siê na powitanie,
starzec poczu³,
jak jego serce nape³nia siê ciep³em
i nadziej¹,
a œwiat doko³a staje siê jaœniejszy i lepszy.
29. Zrozumia³ wtedy,
¿e to jest mo¿liwe,
¿e ten ch³opiec ma w sobie tak¹
która sprawia,
¿e ludzie staj¹ siê lepsi.
moc,
30. ¯yczliwek by³ bardzo ciekawy,
chcia³ wiedzieæ wszystko o nieznanym mu dalekim œwiecie.
Starzec d³ugo opowiada³ o swoich wêdrówkach,
opowiada³ mu o wszystkim co widzia³,
o ludziach,
którzy siê nienawidzili
i robili sobie na z³oœæ,
o bólu i cierpieniach,
jakie musieli znosiæ,
o smutku i braku nadziei w sercach tych,
których spotyka³.
Ch³opiec s³ucha³,
a jego piêkne oczy,
tak zawsze promienne i uœmiechniête,
nape³ni³y siê ³zami.
31. Kiedy starzec skoñczy³ swoj¹ opowieœæ,
¯yczliwek d³ugo siedzia³ w milczeniu
i o czymœ intensywnie myœla³,
a po jego policzkach p³ynê³y wielkie gor¹ce ³zy.
W koñcu twarz mu siê rozpromieni³a,
a oczy zab³ys³y jakimœ nowym blaskiem
— podj¹³ decyzjê.
33. zerwa³ w ogrodzie swojej matki piêkny ¿ó³ty s³onecznik,
¿eby w czasie podró¿y przypomina³ mu o domu,
po¿egna³ siê z rodzicami
i wszystkimi mieszkañcami miasta
i wyruszy³ w œwiat.
Nastêpnego dnia
34. Od tej pory wêdruje po ca³ym œwiecie
i pomaga ludziom,
nios¹c uœmiech
i ucz¹c ¿yczliwoœci dla innych.
35. Pamiêtajcie,
¿e ilekroæ siê uœmiechacie,
ile razy pomagacie komuœ lub kogoœ pocieszacie,
czynicie to za spraw¹ ma³ego ch³opca,
zwanego ¯yczliwkiem,
choæ nie zawsze mo¿ecie go zobaczyæ.
36. A mieszkañcy Wroc³awia ustawili w Rynku
tak jak go zapamiêtali,
kiedy siê z nimi ¿egna³ —
ze s³onecznikiem w rêku
— ¿eby ju¿ na zawsze przypomina³ im to,
czego ich nauczy³
i co jest w ¿yciu najwa¿niejsze —
uœmiech i ¿yczliwoœæ.
figurkê ¯yczliwka,
KONIEC
37.
38. bajeczkê napisa³a: Joanna Rañda
krasnalki, zarazki i inne narysowa³a: mituni [mituni.pl]
projekt graficzny i sk³ad: mituni [mituni.pl]
podziêkowania dla:TSY, za s³owa otuchy [„kto zu¿y³ ca³y p³yn do k¹pieli
(ten ró¿owy)?!”], Fridy i dla Zarazka za cenne uwagi.
nak³ad: mnóstwo
wydawca: Biuro Promocji Miasta Wroc³awia