SlideShare ist ein Scribd-Unternehmen logo
1 von 28
Downloaden Sie, um offline zu lesen
EWA FRĄCZEK-BIŁAT
„PIĘKNY STYL”, CZYLI KSIĄŻKA NA RATUNEK
Najbardziej bełkoczą ci, którzy chcieliby uchodzić na intelek-
tualistów. Pewnego dnia Alan Sokal, naukowiec, zrobił sobie
z humanistów – czyli tych, którzy podobno pięknie piszą –
głupi, choć bardzo mądry żart. Opublikował w naukowym
czasopiśmie artykuł pt. Transgresja granic: ku transformatywnej
hermeneutyce kwantowej grawitacji. I cały artykuł był następnie taki,
jak jego tytuł: bez sensu. Jego celem było wykazanie, że inte-
lektualiści-humaniści używają pojęć naukowych, właściwie ich
nie rozumiejąc. Artykuł odniósł sukces, tyle, że po ujawnieniu
jego rzeczywistego przesłania zawartego w braku przesłania,
redaktor naczelny „Social Text” stracił pracę, a Sokal został
wpisany przez redakcję na listę autorów, których prace nie
będą publikowane. Toteż humaniści, jak widać, mają nie tylko
kiepski wyobrażenie o tym, czym jest nauka, ale także kiepskie
poczucie humoru.
Bełkocze jawnie i mniej jawnie. Jeśli ktoś lub coś
może temu zaradzić, to będzie to między innymi
Steven Pinker i jego książka.
Bełkot boli tych, którzy kochają język. Dla tych, którzy nie przywią-
zują do niego wagi jest raczej jak guzek, który rozwija się, choć jeszcze
nie czują jego konsekwencji. Celem Pinkera jest więc wybawienie świata
od mętnych, jednostajnych słów produkowanych wyłącznie po to, aby były.
Od słów, bez których nasza rzeczywistość byłaby albo dokładnie taka sama
jak z nimi albo lepsza – jeśli czas, który przeznaczamy na kolejny jałowy arty-
kuł poświęcilibyśmy idąc na przykład na siłownię (jak na slajdzie poniżej).
Nie podejmę się tutaj określić ścisłego znaczenia „treści literackich”. Termin „treści”
[content] wskazuje na sięganie do przestrzennego modelu literatury. Literaturę traktuje
się jako rodzaj pudełka czy pojemnika z czymś „w” nim. Wszelkie modele są nieadekwat-
ne. A ten jest może bardziej nieadekwatny niż większość. Jest to model względnie nowy,
oparty na silnym odczuwaniu slów jako ograniczonych jednostek, co podpowiada druk,
oraz na pojęciach użytecznych w fizyce newtonowskiej. Ten model był rozwijany w du-
żej mierze pod auspicjami języka narodowego. Łacina, z braku stosownego omówienia,
nie pozwala myśleć o literaturze lub innej wypowiedzi w kategoriach posiadania „treści”.
Literatura nie „zawierała” [contained] niczego, lez po prostu coś „mówiła”. Mimo pro-
blemów z tym pojęciem istnieje dość duża milcząca zgoda.
„
Zaczyna od obalania mitów. I stylistycznych i spo-
łecznych. Odległe światy? Niekoniecznie. Okazuje
się, że reanimacja ludzkości oczadzonej błędnymi
przekonaniami na temat języka może pomóc także
w stosunkach międzyludzkich. Ale o tym później.
Autorzy podręczników tzw. „dobrego pisania”
zachowują się na przykład tak, jakby każdorazowe
użycie strony biernej powodowało śmierć jednej orki. Żeby było
śmieszniej czasem przestrzegają przed nią tak:
”Wiele nudnych zdań może zostać ożywionych poprzez wpro-
wadzenie czasownika przechodniego w stronie czynnej” (Elements
of style, W.Strunk i E.B.White, 1999). Po ostrzeżeniu czytelnik czytający
o tym, jak powinien pisać, dowiaduje się, że na szczęście ma jeszcze
szansę na poprawę. Niebo różowieje, a on zaczyna pieczołowicie roz-
wiązywać zadania o treści „Wyłap czasownik w stronie biernej i szybko
zastąp go właściwą formą, zanim będzie za późno”.
Pinker zabiera się do roboty solidnie.
Tymczasem nieprawdą jest, że zamiana strony biernej na czynną jest jak
dla ludzkiego organizmu zastąpienie chipsów owocami morza. Wystarczy
popatrzeć na te zdania:
1. ”Kilka dni później Marylka dostaje fotografie [...], widać na tych foto-
grafiach człowieka, który ją pobił i który jest pobity, i jest on pobity bardziej
niż ona. Marylka kiwa obandażowaną głową” (Król, Sz. Twardoch, 2016)
2. ”Przelewając swoje staropanieńskie frustracje na program, mury i uczniów
placówek oświatowych, ciotka wychowała plemię dzieci i młodzieży, które czu-
ło w sobie pradawną mściwość [...]. O, wszechobecna zapiekłości ciotek ży-
jących w staropanieństwie, wżarta w ściany domu! Meble aż się wypuczyły
pod kłującą tapicerką zgryźliwości; staropanieńskie stłumienie zostało wszyte
w ściegi zasłon. Gorycz dobywała się ze szczelin” (Dzieci północy, S.Rushdie,
1981).
Oczywiście strona bierna nadużywana jest toporna, ale zastępować ją
czynną nie należy wtedy, kiedy tylko się da, ale wtedy, kiedy czynna brzmi
lepiej. Czyli pewnie w jakichś 85 proc. przypadków.
nie do
końca tak…
Literackie pozerstwo jest koszmarem ludzi wraż-
liwych na każdą formę tej dziwnej cechy. Pozerstwo
widać w napuszonych, stusylabowych mądrych sło-
wach, w nadmiernej zabawie stylem, w nadużywaniu
powtórzeń, w nadużywaniu przekleństw itd. Pinker
zwraca jednak uwagę, że i na to jest metoda. Wbicie
zaskakująco mądrego słowa w sam środek stylu potocz-
nego lub odwrotnie, zakończenie małą kurwą mądrych
wywodów bardzo pomaga, jak w słynnym na cały in-
ternet wierszu Andrzeja Kotańskiego o tym, że Bóg dał
nam Paryż. W ogóle napuszenie nie jest, aby bywa
dobre, o ile czemuś służy a nie jest napusze-
niem dla napuszenia.
Pinker przyznaje, że gorszy od wyświechtanych słów i zwrotów jest tylko zim-
ny rosół. Obala jednak mit, że trzeba się w ogóle się ich pozbyć, proponując
w zamian zabieg, który sprawdza się zawsze i zawsze świetnie – żart z idiomów.
Zamiana jednego wyrazu w wyświechtanej po to, aby wszystko nabrało lekko-
ści i świeżości Zosi w ogródku. Podaje przykłady, które może w tłumaczeniu
na polski są niefortunne, bo oddalone od naszej wrażliwości językowej, ale któ-
re przypominają np. nadanie czasopismu tytułu „W kratkę”, jeśli prowadzi je
grupa więźniarek w zakładzie karnym (autentyk), czy umyślne przekształcanie
wyświechtanych frazeologizmów tak, aby w umyśle czytelnika aż zgrzytnęło,
ale zgrzytnęło przyjemnie.
Słodki jak miód
Najwięcej miejsca i energii Pinker poświęca absurdalnemu lękowi
przed słowom-nowinkom. Biedny autor przewodnika po pięknej
polszczyźnie vel angielszczyźnie czy włoszczyźnie wyśmiewa nowo-
mowę, a tymczasem mija pięć lat i co? I słowo się przyjmuje. Tak
było z krytykowanymi przez cytowany duet White/Strunk słowami
typu „debiutować”, czy „kontaktować się” (słowo określane mianem
„niejasny, napuszony”). Oczywiście cały czas mowa o angielskim
i nasze poczucie napuszoności i niejasności będzie inne, niemniej
histeria z powodu słów „jury” sprzed kilku dekad czy „hejt” sprzed
kilku lat sprawia, że mniej więcej możemy przebić Pinkerowi piątkę
zrozumienia.
mit nad
mitami
Polskim Pinkerem, tak przy okazji, jest Miodek, który czę-
sto grzmi, aby nie histeryzować, gdy widzimy obce nam
słowo częściej i częściej. Że nie oznacza to, że kultura
upada, zmierzch następuje i za chwilę wszyscy będziemy
tylko stękać i posługiwać się skrótami typu „lol”, bo se-
kret pięknej mowy zostanie pochowany wraz z ostatnim
dzieckiem urodzonym przed Markiem Zuckerbergiem.
Zresztą już od XVIII wieku przekonywano, i w Polsce i w Pinke-
rowskich Stanach, że młodzież nie umie mówić, a jak się okazuje
– umie. Zarzucenie globalnego marudzenia na język młodzieży
nie tylko zaś otworzy umysł na nowinki językowe, ale i pogo-
dzi zwaśnione generacje. Oto pokojowa misja książek godna
Nobla: wyjaśnienie rodzicom, że ich dzieciom nic nie będzie,
jak posłużą się skrótami lub ominą interpunkcję w rozmowie
na Messangerze. Bo w liście motywacyjnym już sobie na to nie
pozwolą. A ci, którzy narzekają na spadek czytelnictwa i heka-
tombę z apokalipsą w jednym, niech lepiej spojrzą na statystyki
dotyczące analfabetyzmu z wieków poprzednich. Może poprawi
im się humor i sami zaczną mówić, że idą na bro.
Strona bierna, pozerstwo, idiomy, krótkie akapity... Niektóre mity stylistyczne są
więc jak wiara w Blue Monday albo w to, że jeśli zawiążemy na palcu czarną nitkę,
zniknie nam z oka jęczmień. A przecież czytelnicy współcześni, przesiąknięci du-
chem sceptycyzmu i eksperymentów stylistycznych, nie zadowolą się wskazówką,
że „tak ma być”, ale oczekują od nadawcy komunikatu odpowiedniego uza-
sadnienia jego wskazówki.
Gdy Pinker omówi już, co jest złe w podręcznikach
dobrego pisania, zabiera się za robotę Kopciuszkową,
oddzielając dobre od złego.
Na przykładach. To jest niezwykle cenne, bo bez przykładów to
można tłumaczyć dzieciom ogólną ideę rozmnażania się organi-
zmów, ale na pewno nie tajniki pięknego stylu. I robota, którą Pin-
ker wykonuje, jest świetna. Przytacza fragmenty cenne, błyskotliwe,
udane lub po prostu piękne i tłumaczy, dlaczego takimi są. Aby nie
popełniać plagiatu, zrobię tak jak on, lecz inaczej. Bo na przykładzie
własnym.
1
Małe, niewinne „mniej więcej”, przebicie wyświech-
tanego „Ta historia zdarzyła się naprawdę” - i taki
efekt. Natychmiastowe zainteresowanie czytelnika: to
naprawdę, czy nie naprawdę?
2
To się nie zdarza codziennie. To nie jest normalne.
3
Wtrącenie, a jaka finezja.
4
A zatem ziemia jest jednak nieco inna niż w stanie Ohio…
Poza tym: prosty, wyluzowany język opowiadający o wielkich,
ciężkich rzeczach. Efekt gwarantowany o wiele bardziej niż
w przypadku użycia stylu patetycznego.
5
Zamykano nas w rzeźni. To chyba informacja przyku-
wająca uwagę? A jednak wpleciemy tutaj informację
o imieniu taksówkarza…
6
To moja mamusia, to mój tatuś, dziadziuś leży w piachu.
7
Komentarz po informacji o bombardowaniu. Bezcen-
ny. I wbrew pozorom groźny, a nie zabawny.
„Wszystko to zdarzyło się mniej
więcej naprawdę1
. W każdym razie
wszystko to, co dotyczy wojny. Pewien facet, którego zna-
łem osobiście, został naprawdę rozstrzelany w Dreźnie za kradzież
czajnika. Inny z moich znajomych naprawdę odgrażał się,
że po wojnie załatwi swoich osobistych wrogów przy pomocy
wynajętych morderców. I tak dalej. Nazwiska pozmieniałem.
Prawdą jest też, że w roku 1967 odwiedziłem ponownie Drez-
no za pieniądze fundacji Guggenheima (niech je Bóg ma w swojej
opiece3
). Przypominało bardzo Dayton w stanie Ohio, tyle że więcej
tu wolnych terenów4
. Ziemia tutaj musi zawierać tony mączki
z ludzkich kości. Pojechałem tam z moim dawnym fronto-
wym towarzyszem Bernardem V. O’Hare i zaprzyjaźniliśmy
się z taksówkarzem, który zawiózł nas do rzeźni, gdzie zamykano
nas na noc, kiedy byliśmy jeńcami. Nazywał się Gerhard Müller5
. […]
Ma miłe, małe mieszkanko, a jego córka studiuje na wyższej uczelni.
Jego matka spłonęła podczas bombardowania Drezna6
. Zdarza się
i tak7
(K. Vonnegut, Rzeźnia nr 5, 1969).
Gdy mity są zniszczone, a światło
od ciemności oddzielone, Pinker
wyjaśnia czym jest styl klasyczny.
A gdy już czytelnik dowiaduje się, czym klasy-
ka jest, przestaje mu się ona kojarzyć z warsz-
tatami filmowymi, na których prowadzący
marnuje pół godziny opowiadając o tym, czym
według Arystotelesa było mimesis i jak im się
to przyda w przyszłym życiu filmowca.
Bo klasyka, styl klasyczny, dla Pinkera to nie Homer i jońska kolumna. Styl kla-
syczny tym różni się od innych, romantycznych czy kontemplacyjnych, że jego
zadaniem jest ukazanie pewnej prawdy. O świecie, o człowieku, o działaniu pigułek an-
tykoncepcyjnych, o wojnie w Wietnamie lub o tym, że świat bełkocze.
Po drugie styl klasyczny to założenie, że coś przekazujemy, tłumaczymy. Nie własną wizję,
nie historię swojej miłości, ale pewien cel, w ramach którego powstał artykuł i książka.
To dlatego stylem klasycznym nie będzie praca semestralna, czy artykuł w pdfie, który
powstał, aby doktorantowi nabić punktów ministerialnych za publikację.
W stylu klasycznym nadawca uważa, że istnieje w świecie coś niezrozumiałego, co
należy wyjaśnić, albo godnego uwagi, czym można się podzielić. W tym sensie nawet
romans może być nieromantyczny a klasyczny – jeżeli niesie przesłanie, które autor
uważa za prawdę o człowieku.
Oczywiście może to zrobić w różnej formie, nawet zwariowanej. To akurat nieistotne.
W klasyce liczy się założenie, że jakoś jest naprawdę i że autor wierzy w to „jakoś”. Bo
wierzcie lub nie, ale kłamstwo w literaturze widać. I naukowej i beletrystycznej. Tu okla-
ski dla Pinkera za jego podkreślanie, że ideał klasycznej prozy to taki ideał, w którym
napisane jest spójne z przekonaniami. Czyli, jak to mówią licealiści, można utożsamić
podmiot liryczny z autorem.
Swoją drogą klasyczny styl to nie tylko
ideał pisarstwa. Dziennikarze wiedząc,
że puszczają tak trochę kaczkę, ła-
mią w zarodku wielkie, etyczne
założenie, aby pisać, w co
się wierzy. A pracownicy
muzeum – na co zwrócił
uwagę Pinker – niszczą klasyczny prze-
kaz, gdy zamiast wyjaśniać zwiedzające-
mu, czym jest gliniana skorupa, informują
po łacinie, z jakiego stylu garncarskiego
pochodzi. Jeśli więc czytasz coś, co prze-
kazuje ci jakąś myśl, a jednocześnie jest
zrozumiałe i nie masz podejrzeń, że autor
potępiając wycinanie drzew, ostrzy sobie
piłę – gratulujemy, trafiłeś na klasykę.
Pinker pewne rady formułuje, ostatecznie nie
na krytyce poprzedników bazuje dobry podręcznik.
Rada Pinkera numer jeden – odrzuć cudzysłów. Cudzysłów
to bolączka tekstów pseudonaukowych, ale w literaturze
innego typu także irytuje. Popatrzmy na to, na fragment
dobrej skądinąd książki:
Makabryczna „groteskowość” samobójstwa popełnianego w dzi-
waczny sposób, która zbliża akt samobójczy do śmieszności, umiesz-
cza nas w „bezpiecznej” strefie poza zasięgiem „dewiacyjnych
skłonności”. Tak przekonujemy siebie, że samobójstwo nie należy
do świata „zwykłych, normalnych ludzi (S.Chwin, Samobójstwo jako
doświadczenie wyobraźni, 2010”.)
Nawiasem mówiąc cudzysłów to plaga głównie filozofów. Jeden
z nich, Jaques Derrida, o którym można by długo powiadać i to
bez zachwytów, to ojciec cudzysłowów. Wspomina też o nim
Pinker, gdyż każdy, kto zastanawia się nad tym smutnym zja-
wiskiem, po prostu musi się na francuskiego filozofa powołać.
Jeszcze gdyby używał on cudzysłowów tylko dla siebie, nie
było by tak źle. Ale on zaraził nimi całe pokolenie tak zwanych
postmodernistów. Nic dziwnego, że w pewnym satyrycznym
czasopiśmie po śmierci Derridy pojawiła się taka oto informa-
cja: Derrida „umarł”. Poczucie humoru Francuzów wygrywa.
Jemu chodziło o li-
teraturę naukową
głównie, choć
moim zdaniem chodzić
mu powinno o literaturę naukową
oraz Remigiusza Mroza. „Znakowa-
nie” drogi to uznanie, że nasz czy-
telnik ma tylko jedną półkulę mó-
zgu, względnie, że skończył szkołę
podstawową wyłącznie za pomocą
łapówek. To nieustanne powtarza-
nie tego, o co chodzi. Albo, znane
z prac dyplomowych, nieustan-
ne powtarzanie, czym zaj-
mę się w rozdziale pierwszym
a czym zajmuję się teraz. A przecież
da się bez drogowskazów. Na przykład
pytaniem. Dzięki temu zamiast informo-
wania, że zajmiemy się w tym akapicie
wyjaśnieniem, jakie czynniki wpływają
na rozwój zainteresowania podróżami
na Daleki Wschód, wystarczy zapy-
tać: Dlaczego tak chętnie jeździmy
na Daleki Wschód? I od razu robi
się wszystkim lżej, a drzewa nie
umierają na próżno.
Nad tą wskazówką nie ma
co się szczególnie rozwo-
dzić, uważam zresztą,
że jakiejś szczególnie
oryginalnej myśli Pinker
tu nie wniósł.
NIE ZNAKUJ DROGI
niepotrzebnie
Bardzo ciekawe jest u Pinkera zagadnienie
łączącekwestiepsychologicznezestylistycznymi.
Problemem ludzi piszących tak, że warto ich cytować w ko-
lumnie zatytułowanej „tego nie robimy”, to według niego
niepewność siebie i narcyzm w jednym. Bo jak inaczej
wytłumaczyć to, że w nauce mnożą się jak kijanki
teksty typu „Omawiane zagadnienie jest szczególnie
trudne” (w domyśle: ach, jaki jestem mądry), a dziennikarz
zanim wydusi jakąś nową myśl, odbywa na ogół przed ka-
merami coś w rodzaju godowego, egocentrycznego tańca?
Na koniec Pinkerowskich wskazówek, jedna mała, a zgrabna: jak
wszyscy straszą przed przymiotnikami, tak on widzi nieszczęście ra-
czej w przysłówkach. Przymiotniki nagromadzone jak mak w kutii mogą
być zabiegiem artystycznym, choć podobnie jak w przypadku strony
biernej – rzadko. Ale to przysłówki są gorszą plagą i nie wnoszą często
niczego. Czy gdy opisujemy dziewczynkę leżącą w nocy pod łóżkiem
z poduszką na głowie, to zdanie „Och, jak bardzo się bała” naprawdę
buduje nam inny obrazek niż zdanie „Och, jak się bała!”. A czy „odpo-
wiedział celnie” stosowane przez biednego Mroza naprawdę nie odbiera
czytelnikowi jakże miłej zabawy polegającej na samodzielnym ocenianiu
tego, czy odpowiedź była celna, czy też nie?
Książka jest warta uwagi. Za to, że zaczyna
rozważania od zupełnie innej strony niż sze-
regi podręczników podobnego rodzaju. Za to
– najbardziej – że nie płacze, że język umarł
a ludzie kiedyś to w ogóle byli ładniejsi. Za to,
że ciekawe wplątuje wątki społeczne.
Że odważył się nazwać bełkoczącego
człowieka egoistą, który jest winny
temu, że niczego nie rozumiemy. Czyli za to, że nie
skopiował podręcznika „Jak pisać” i nie stworzył
własnego pod tytułem – oczywiście – „Jak pisać”.
Inną sprawą jest to, że pewnych oczywistości
się nigdy nie uniknie. Aby używać języka dosto-
sowanego do odbiorcy, aby odłożyć swój tekst
na później, aby nie używać niepotrzebnych słów.
Szczególnie to ostatnie powtarzane było tyle razy,
że aż dziwne, że ludzi wciąż omija ten komunikat.
Zasady ekonomii myślenia formułowano już w sta-
rożytności (Platon w Parmenidesie, Arystoteles
w Fizyce), a Wilhelm Ockham zradykalizował jej
twierdzenia i uczynił istotnym elementem swojej
filozofii. Zasada brzytwy brzmi, aby nie należy
wprowadzać nowych pojęć i założeń, jeśli nie ma
się ku temu mocnych podstaw.
1.	Piękny styl ma znaczenie, bo ułatwia czytanie.
Naukę. Może uratować życie, użyty na instrukcji ob-
sługi piecyka gazowego. Albo pozwolić na uniknięcie
kłótni – zauważmy, że gdy niezbyt precyzyjnie będziemy
polemizować na Fejsbuku ze znajomym, lawina „nie o to
mi chodziło” może doprawdy być bardziej męcząca niż
pytania trzylatka.
2. Styl służy też temu, aby zapewnić nam pracę, gdy wy-
różnimy się nim na liście motywacyjnym.
Aby nie produkować słów posłużę się cytatem z bloga
biznesowego przywoływanego przez Pinkera, na którym
szef jednej z form wyjaśnia, że jeśli ktoś potrzebuje dwu-
dziestu lat, aby nauczyć się, jak pisze się it`s, to
„jego tempo uczenia się nie jest zbyt obiecujące”.
3. Piękny styl jest piękny. W czasach, w których
chcemy, aby photoshop wymazywał nam nawet
pory skóry za uchem, powinien być to
argument druzgocący.
I TWOJA NARRACJA MOŻE BYĆ
w pięknym stylu
info@prezart.pl

Weitere ähnliche Inhalte

Was ist angesagt?

makuszynski
makuszynskimakuszynski
makuszynskiTeresa
 
Praca na Konkurs
Praca na KonkursPraca na Konkurs
Praca na KonkursNemasu
 
Lala - Jacek Dehnel - ebook
Lala - Jacek Dehnel - ebookLala - Jacek Dehnel - ebook
Lala - Jacek Dehnel - ebooke-booksweb.pl
 
Instynkt gry - Juli Zeh - ebook
Instynkt gry - Juli Zeh - ebookInstynkt gry - Juli Zeh - ebook
Instynkt gry - Juli Zeh - ebooke-booksweb.pl
 
Gender dla średnio zaawansowanych - Inga Iwasiów - ebook
Gender dla średnio zaawansowanych - Inga Iwasiów - ebookGender dla średnio zaawansowanych - Inga Iwasiów - ebook
Gender dla średnio zaawansowanych - Inga Iwasiów - ebooke-booksweb.pl
 
basnie
basniebasnie
basnieTeresa
 

Was ist angesagt? (9)

Adam Bahdaj
Adam BahdajAdam Bahdaj
Adam Bahdaj
 
Agnesis
AgnesisAgnesis
Agnesis
 
makuszynski
makuszynskimakuszynski
makuszynski
 
Praca na Konkurs
Praca na KonkursPraca na Konkurs
Praca na Konkurs
 
Lala - Jacek Dehnel - ebook
Lala - Jacek Dehnel - ebookLala - Jacek Dehnel - ebook
Lala - Jacek Dehnel - ebook
 
Instynkt gry - Juli Zeh - ebook
Instynkt gry - Juli Zeh - ebookInstynkt gry - Juli Zeh - ebook
Instynkt gry - Juli Zeh - ebook
 
Gender dla średnio zaawansowanych - Inga Iwasiów - ebook
Gender dla średnio zaawansowanych - Inga Iwasiów - ebookGender dla średnio zaawansowanych - Inga Iwasiów - ebook
Gender dla średnio zaawansowanych - Inga Iwasiów - ebook
 
basnie
basniebasnie
basnie
 
Komiks postmodernistyczny
Komiks postmodernistycznyKomiks postmodernistyczny
Komiks postmodernistyczny
 

Ähnlich wie PrezART o pięknym stylu

6_pml_l_2023.pdf
6_pml_l_2023.pdf6_pml_l_2023.pdf
6_pml_l_2023.pdfLudaM3
 
Najciekawsze książki janusza korczaka
Najciekawsze książki janusza korczakaNajciekawsze książki janusza korczaka
Najciekawsze książki janusza korczakaBaran97
 
Miroslaw Magola book "Moc mozgu"
Miroslaw Magola book "Moc mozgu"Miroslaw Magola book "Moc mozgu"
Miroslaw Magola book "Moc mozgu"Miroslaw Magola
 
Egzamin ustny z j. polskiego przykładowe pytania
Egzamin ustny z j. polskiego   przykładowe pytania Egzamin ustny z j. polskiego   przykładowe pytania
Egzamin ustny z j. polskiego przykładowe pytania Monika1008
 
Wenus Hotentocka i inne rozprawy o literaturze południowoafrykańskiej - ebook
Wenus Hotentocka i inne rozprawy o literaturze południowoafrykańskiej - ebookWenus Hotentocka i inne rozprawy o literaturze południowoafrykańskiej - ebook
Wenus Hotentocka i inne rozprawy o literaturze południowoafrykańskiej - ebookepartnerzy.com
 
Literatura
LiteraturaLiteratura
Literaturakonfkbin
 
Zenon Fajfer „Liberatura. Aneks do słownika terminów literackich”
Zenon Fajfer „Liberatura. Aneks do słownika terminów literackich”Zenon Fajfer „Liberatura. Aneks do słownika terminów literackich”
Zenon Fajfer „Liberatura. Aneks do słownika terminów literackich”Małopolski Instytut Kultury
 
Czerwony byk - Mirosław M. Bujko - ebook
Czerwony byk - Mirosław M. Bujko - ebookCzerwony byk - Mirosław M. Bujko - ebook
Czerwony byk - Mirosław M. Bujko - ebooke-booksweb.pl
 
Andrzej Kapusta, "Dzikie dzieci Europy", Przestrzenie sceny
Andrzej Kapusta, "Dzikie dzieci Europy", Przestrzenie scenyAndrzej Kapusta, "Dzikie dzieci Europy", Przestrzenie sceny
Andrzej Kapusta, "Dzikie dzieci Europy", Przestrzenie scenyMałopolski Instytut Kultury
 
Zenon Fajfer „LIBERATURA czyli literatura totalna (Aneks do „Aneksu do Słowni...
Zenon Fajfer „LIBERATURA czyli literatura totalna (Aneks do „Aneksu do Słowni...Zenon Fajfer „LIBERATURA czyli literatura totalna (Aneks do „Aneksu do Słowni...
Zenon Fajfer „LIBERATURA czyli literatura totalna (Aneks do „Aneksu do Słowni...Małopolski Instytut Kultury
 

Ähnlich wie PrezART o pięknym stylu (20)

6_pml_l_2023.pdf
6_pml_l_2023.pdf6_pml_l_2023.pdf
6_pml_l_2023.pdf
 
Najciekawsze książki janusza korczaka
Najciekawsze książki janusza korczakaNajciekawsze książki janusza korczaka
Najciekawsze książki janusza korczaka
 
Miroslaw Magola book "Moc mozgu"
Miroslaw Magola book "Moc mozgu"Miroslaw Magola book "Moc mozgu"
Miroslaw Magola book "Moc mozgu"
 
Egzamin ustny z j. polskiego przykładowe pytania
Egzamin ustny z j. polskiego   przykładowe pytania Egzamin ustny z j. polskiego   przykładowe pytania
Egzamin ustny z j. polskiego przykładowe pytania
 
Fluturi si carti
Fluturi si cartiFluturi si carti
Fluturi si carti
 
Wenus Hotentocka i inne rozprawy o literaturze południowoafrykańskiej - ebook
Wenus Hotentocka i inne rozprawy o literaturze południowoafrykańskiej - ebookWenus Hotentocka i inne rozprawy o literaturze południowoafrykańskiej - ebook
Wenus Hotentocka i inne rozprawy o literaturze południowoafrykańskiej - ebook
 
Literatura
LiteraturaLiteratura
Literatura
 
VI FMB_art do PB
VI FMB_art do PBVI FMB_art do PB
VI FMB_art do PB
 
Zenon Fajfer „Liberatura. Aneks do słownika terminów literackich”
Zenon Fajfer „Liberatura. Aneks do słownika terminów literackich”Zenon Fajfer „Liberatura. Aneks do słownika terminów literackich”
Zenon Fajfer „Liberatura. Aneks do słownika terminów literackich”
 
Elżbieta Rybicka - Globalni i lokalni
Elżbieta Rybicka - Globalni i lokalniElżbieta Rybicka - Globalni i lokalni
Elżbieta Rybicka - Globalni i lokalni
 
Janicka, Kryjówka w wersji demo
Janicka, Kryjówka w wersji demoJanicka, Kryjówka w wersji demo
Janicka, Kryjówka w wersji demo
 
Kryjówka w wersji demo
Kryjówka w wersji demoKryjówka w wersji demo
Kryjówka w wersji demo
 
Andrzej Tobis, Świat miejsce dla słowa
Andrzej Tobis, Świat miejsce dla słowaAndrzej Tobis, Świat miejsce dla słowa
Andrzej Tobis, Świat miejsce dla słowa
 
Kwiaty polskie-na-wygnaniu
Kwiaty polskie-na-wygnaniuKwiaty polskie-na-wygnaniu
Kwiaty polskie-na-wygnaniu
 
Joanna Orlik, "Co może być ważne", Biblioteki
Joanna Orlik, "Co może być ważne", BibliotekiJoanna Orlik, "Co może być ważne", Biblioteki
Joanna Orlik, "Co może być ważne", Biblioteki
 
Czerwony byk - Mirosław M. Bujko - ebook
Czerwony byk - Mirosław M. Bujko - ebookCzerwony byk - Mirosław M. Bujko - ebook
Czerwony byk - Mirosław M. Bujko - ebook
 
Andrzej Kapusta, "Dzikie dzieci Europy", Przestrzenie sceny
Andrzej Kapusta, "Dzikie dzieci Europy", Przestrzenie scenyAndrzej Kapusta, "Dzikie dzieci Europy", Przestrzenie sceny
Andrzej Kapusta, "Dzikie dzieci Europy", Przestrzenie sceny
 
Koalicje
KoalicjeKoalicje
Koalicje
 
Zadanie 4.2
Zadanie 4.2Zadanie 4.2
Zadanie 4.2
 
Zenon Fajfer „LIBERATURA czyli literatura totalna (Aneks do „Aneksu do Słowni...
Zenon Fajfer „LIBERATURA czyli literatura totalna (Aneks do „Aneksu do Słowni...Zenon Fajfer „LIBERATURA czyli literatura totalna (Aneks do „Aneksu do Słowni...
Zenon Fajfer „LIBERATURA czyli literatura totalna (Aneks do „Aneksu do Słowni...
 

PrezART o pięknym stylu

  • 1. EWA FRĄCZEK-BIŁAT „PIĘKNY STYL”, CZYLI KSIĄŻKA NA RATUNEK
  • 2. Najbardziej bełkoczą ci, którzy chcieliby uchodzić na intelek- tualistów. Pewnego dnia Alan Sokal, naukowiec, zrobił sobie z humanistów – czyli tych, którzy podobno pięknie piszą – głupi, choć bardzo mądry żart. Opublikował w naukowym czasopiśmie artykuł pt. Transgresja granic: ku transformatywnej hermeneutyce kwantowej grawitacji. I cały artykuł był następnie taki, jak jego tytuł: bez sensu. Jego celem było wykazanie, że inte- lektualiści-humaniści używają pojęć naukowych, właściwie ich nie rozumiejąc. Artykuł odniósł sukces, tyle, że po ujawnieniu jego rzeczywistego przesłania zawartego w braku przesłania, redaktor naczelny „Social Text” stracił pracę, a Sokal został wpisany przez redakcję na listę autorów, których prace nie będą publikowane. Toteż humaniści, jak widać, mają nie tylko kiepski wyobrażenie o tym, czym jest nauka, ale także kiepskie poczucie humoru. Bełkocze jawnie i mniej jawnie. Jeśli ktoś lub coś może temu zaradzić, to będzie to między innymi Steven Pinker i jego książka.
  • 3.
  • 4. Bełkot boli tych, którzy kochają język. Dla tych, którzy nie przywią- zują do niego wagi jest raczej jak guzek, który rozwija się, choć jeszcze nie czują jego konsekwencji. Celem Pinkera jest więc wybawienie świata od mętnych, jednostajnych słów produkowanych wyłącznie po to, aby były. Od słów, bez których nasza rzeczywistość byłaby albo dokładnie taka sama jak z nimi albo lepsza – jeśli czas, który przeznaczamy na kolejny jałowy arty- kuł poświęcilibyśmy idąc na przykład na siłownię (jak na slajdzie poniżej).
  • 5. Nie podejmę się tutaj określić ścisłego znaczenia „treści literackich”. Termin „treści” [content] wskazuje na sięganie do przestrzennego modelu literatury. Literaturę traktuje się jako rodzaj pudełka czy pojemnika z czymś „w” nim. Wszelkie modele są nieadekwat- ne. A ten jest może bardziej nieadekwatny niż większość. Jest to model względnie nowy, oparty na silnym odczuwaniu slów jako ograniczonych jednostek, co podpowiada druk, oraz na pojęciach użytecznych w fizyce newtonowskiej. Ten model był rozwijany w du- żej mierze pod auspicjami języka narodowego. Łacina, z braku stosownego omówienia, nie pozwala myśleć o literaturze lub innej wypowiedzi w kategoriach posiadania „treści”. Literatura nie „zawierała” [contained] niczego, lez po prostu coś „mówiła”. Mimo pro- blemów z tym pojęciem istnieje dość duża milcząca zgoda. „
  • 6. Zaczyna od obalania mitów. I stylistycznych i spo- łecznych. Odległe światy? Niekoniecznie. Okazuje się, że reanimacja ludzkości oczadzonej błędnymi przekonaniami na temat języka może pomóc także w stosunkach międzyludzkich. Ale o tym później. Autorzy podręczników tzw. „dobrego pisania” zachowują się na przykład tak, jakby każdorazowe użycie strony biernej powodowało śmierć jednej orki. Żeby było śmieszniej czasem przestrzegają przed nią tak: ”Wiele nudnych zdań może zostać ożywionych poprzez wpro- wadzenie czasownika przechodniego w stronie czynnej” (Elements of style, W.Strunk i E.B.White, 1999). Po ostrzeżeniu czytelnik czytający o tym, jak powinien pisać, dowiaduje się, że na szczęście ma jeszcze szansę na poprawę. Niebo różowieje, a on zaczyna pieczołowicie roz- wiązywać zadania o treści „Wyłap czasownik w stronie biernej i szybko zastąp go właściwą formą, zanim będzie za późno”. Pinker zabiera się do roboty solidnie.
  • 7. Tymczasem nieprawdą jest, że zamiana strony biernej na czynną jest jak dla ludzkiego organizmu zastąpienie chipsów owocami morza. Wystarczy popatrzeć na te zdania: 1. ”Kilka dni później Marylka dostaje fotografie [...], widać na tych foto- grafiach człowieka, który ją pobił i który jest pobity, i jest on pobity bardziej niż ona. Marylka kiwa obandażowaną głową” (Król, Sz. Twardoch, 2016) 2. ”Przelewając swoje staropanieńskie frustracje na program, mury i uczniów placówek oświatowych, ciotka wychowała plemię dzieci i młodzieży, które czu- ło w sobie pradawną mściwość [...]. O, wszechobecna zapiekłości ciotek ży- jących w staropanieństwie, wżarta w ściany domu! Meble aż się wypuczyły pod kłującą tapicerką zgryźliwości; staropanieńskie stłumienie zostało wszyte w ściegi zasłon. Gorycz dobywała się ze szczelin” (Dzieci północy, S.Rushdie, 1981). Oczywiście strona bierna nadużywana jest toporna, ale zastępować ją czynną nie należy wtedy, kiedy tylko się da, ale wtedy, kiedy czynna brzmi lepiej. Czyli pewnie w jakichś 85 proc. przypadków. nie do końca tak…
  • 8. Literackie pozerstwo jest koszmarem ludzi wraż- liwych na każdą formę tej dziwnej cechy. Pozerstwo widać w napuszonych, stusylabowych mądrych sło- wach, w nadmiernej zabawie stylem, w nadużywaniu powtórzeń, w nadużywaniu przekleństw itd. Pinker zwraca jednak uwagę, że i na to jest metoda. Wbicie zaskakująco mądrego słowa w sam środek stylu potocz- nego lub odwrotnie, zakończenie małą kurwą mądrych wywodów bardzo pomaga, jak w słynnym na cały in- ternet wierszu Andrzeja Kotańskiego o tym, że Bóg dał nam Paryż. W ogóle napuszenie nie jest, aby bywa dobre, o ile czemuś służy a nie jest napusze- niem dla napuszenia.
  • 9. Pinker przyznaje, że gorszy od wyświechtanych słów i zwrotów jest tylko zim- ny rosół. Obala jednak mit, że trzeba się w ogóle się ich pozbyć, proponując w zamian zabieg, który sprawdza się zawsze i zawsze świetnie – żart z idiomów. Zamiana jednego wyrazu w wyświechtanej po to, aby wszystko nabrało lekko- ści i świeżości Zosi w ogródku. Podaje przykłady, które może w tłumaczeniu na polski są niefortunne, bo oddalone od naszej wrażliwości językowej, ale któ- re przypominają np. nadanie czasopismu tytułu „W kratkę”, jeśli prowadzi je grupa więźniarek w zakładzie karnym (autentyk), czy umyślne przekształcanie wyświechtanych frazeologizmów tak, aby w umyśle czytelnika aż zgrzytnęło, ale zgrzytnęło przyjemnie. Słodki jak miód
  • 10. Najwięcej miejsca i energii Pinker poświęca absurdalnemu lękowi przed słowom-nowinkom. Biedny autor przewodnika po pięknej polszczyźnie vel angielszczyźnie czy włoszczyźnie wyśmiewa nowo- mowę, a tymczasem mija pięć lat i co? I słowo się przyjmuje. Tak było z krytykowanymi przez cytowany duet White/Strunk słowami typu „debiutować”, czy „kontaktować się” (słowo określane mianem „niejasny, napuszony”). Oczywiście cały czas mowa o angielskim i nasze poczucie napuszoności i niejasności będzie inne, niemniej histeria z powodu słów „jury” sprzed kilku dekad czy „hejt” sprzed kilku lat sprawia, że mniej więcej możemy przebić Pinkerowi piątkę zrozumienia. mit nad mitami
  • 11. Polskim Pinkerem, tak przy okazji, jest Miodek, który czę- sto grzmi, aby nie histeryzować, gdy widzimy obce nam słowo częściej i częściej. Że nie oznacza to, że kultura upada, zmierzch następuje i za chwilę wszyscy będziemy tylko stękać i posługiwać się skrótami typu „lol”, bo se- kret pięknej mowy zostanie pochowany wraz z ostatnim dzieckiem urodzonym przed Markiem Zuckerbergiem.
  • 12. Zresztą już od XVIII wieku przekonywano, i w Polsce i w Pinke- rowskich Stanach, że młodzież nie umie mówić, a jak się okazuje – umie. Zarzucenie globalnego marudzenia na język młodzieży nie tylko zaś otworzy umysł na nowinki językowe, ale i pogo- dzi zwaśnione generacje. Oto pokojowa misja książek godna Nobla: wyjaśnienie rodzicom, że ich dzieciom nic nie będzie, jak posłużą się skrótami lub ominą interpunkcję w rozmowie na Messangerze. Bo w liście motywacyjnym już sobie na to nie pozwolą. A ci, którzy narzekają na spadek czytelnictwa i heka- tombę z apokalipsą w jednym, niech lepiej spojrzą na statystyki dotyczące analfabetyzmu z wieków poprzednich. Może poprawi im się humor i sami zaczną mówić, że idą na bro.
  • 13. Strona bierna, pozerstwo, idiomy, krótkie akapity... Niektóre mity stylistyczne są więc jak wiara w Blue Monday albo w to, że jeśli zawiążemy na palcu czarną nitkę, zniknie nam z oka jęczmień. A przecież czytelnicy współcześni, przesiąknięci du- chem sceptycyzmu i eksperymentów stylistycznych, nie zadowolą się wskazówką, że „tak ma być”, ale oczekują od nadawcy komunikatu odpowiedniego uza- sadnienia jego wskazówki.
  • 14. Gdy Pinker omówi już, co jest złe w podręcznikach dobrego pisania, zabiera się za robotę Kopciuszkową, oddzielając dobre od złego. Na przykładach. To jest niezwykle cenne, bo bez przykładów to można tłumaczyć dzieciom ogólną ideę rozmnażania się organi- zmów, ale na pewno nie tajniki pięknego stylu. I robota, którą Pin- ker wykonuje, jest świetna. Przytacza fragmenty cenne, błyskotliwe, udane lub po prostu piękne i tłumaczy, dlaczego takimi są. Aby nie popełniać plagiatu, zrobię tak jak on, lecz inaczej. Bo na przykładzie własnym.
  • 15. 1 Małe, niewinne „mniej więcej”, przebicie wyświech- tanego „Ta historia zdarzyła się naprawdę” - i taki efekt. Natychmiastowe zainteresowanie czytelnika: to naprawdę, czy nie naprawdę? 2 To się nie zdarza codziennie. To nie jest normalne. 3 Wtrącenie, a jaka finezja. 4 A zatem ziemia jest jednak nieco inna niż w stanie Ohio… Poza tym: prosty, wyluzowany język opowiadający o wielkich, ciężkich rzeczach. Efekt gwarantowany o wiele bardziej niż w przypadku użycia stylu patetycznego. 5 Zamykano nas w rzeźni. To chyba informacja przyku- wająca uwagę? A jednak wpleciemy tutaj informację o imieniu taksówkarza… 6 To moja mamusia, to mój tatuś, dziadziuś leży w piachu. 7 Komentarz po informacji o bombardowaniu. Bezcen- ny. I wbrew pozorom groźny, a nie zabawny. „Wszystko to zdarzyło się mniej więcej naprawdę1 . W każdym razie wszystko to, co dotyczy wojny. Pewien facet, którego zna- łem osobiście, został naprawdę rozstrzelany w Dreźnie za kradzież czajnika. Inny z moich znajomych naprawdę odgrażał się, że po wojnie załatwi swoich osobistych wrogów przy pomocy wynajętych morderców. I tak dalej. Nazwiska pozmieniałem. Prawdą jest też, że w roku 1967 odwiedziłem ponownie Drez- no za pieniądze fundacji Guggenheima (niech je Bóg ma w swojej opiece3 ). Przypominało bardzo Dayton w stanie Ohio, tyle że więcej tu wolnych terenów4 . Ziemia tutaj musi zawierać tony mączki z ludzkich kości. Pojechałem tam z moim dawnym fronto- wym towarzyszem Bernardem V. O’Hare i zaprzyjaźniliśmy się z taksówkarzem, który zawiózł nas do rzeźni, gdzie zamykano nas na noc, kiedy byliśmy jeńcami. Nazywał się Gerhard Müller5 . […] Ma miłe, małe mieszkanko, a jego córka studiuje na wyższej uczelni. Jego matka spłonęła podczas bombardowania Drezna6 . Zdarza się i tak7 (K. Vonnegut, Rzeźnia nr 5, 1969).
  • 16. Gdy mity są zniszczone, a światło od ciemności oddzielone, Pinker wyjaśnia czym jest styl klasyczny. A gdy już czytelnik dowiaduje się, czym klasy- ka jest, przestaje mu się ona kojarzyć z warsz- tatami filmowymi, na których prowadzący marnuje pół godziny opowiadając o tym, czym według Arystotelesa było mimesis i jak im się to przyda w przyszłym życiu filmowca.
  • 17. Bo klasyka, styl klasyczny, dla Pinkera to nie Homer i jońska kolumna. Styl kla- syczny tym różni się od innych, romantycznych czy kontemplacyjnych, że jego zadaniem jest ukazanie pewnej prawdy. O świecie, o człowieku, o działaniu pigułek an- tykoncepcyjnych, o wojnie w Wietnamie lub o tym, że świat bełkocze. Po drugie styl klasyczny to założenie, że coś przekazujemy, tłumaczymy. Nie własną wizję, nie historię swojej miłości, ale pewien cel, w ramach którego powstał artykuł i książka. To dlatego stylem klasycznym nie będzie praca semestralna, czy artykuł w pdfie, który powstał, aby doktorantowi nabić punktów ministerialnych za publikację.
  • 18. W stylu klasycznym nadawca uważa, że istnieje w świecie coś niezrozumiałego, co należy wyjaśnić, albo godnego uwagi, czym można się podzielić. W tym sensie nawet romans może być nieromantyczny a klasyczny – jeżeli niesie przesłanie, które autor uważa za prawdę o człowieku. Oczywiście może to zrobić w różnej formie, nawet zwariowanej. To akurat nieistotne. W klasyce liczy się założenie, że jakoś jest naprawdę i że autor wierzy w to „jakoś”. Bo wierzcie lub nie, ale kłamstwo w literaturze widać. I naukowej i beletrystycznej. Tu okla- ski dla Pinkera za jego podkreślanie, że ideał klasycznej prozy to taki ideał, w którym napisane jest spójne z przekonaniami. Czyli, jak to mówią licealiści, można utożsamić podmiot liryczny z autorem.
  • 19. Swoją drogą klasyczny styl to nie tylko ideał pisarstwa. Dziennikarze wiedząc, że puszczają tak trochę kaczkę, ła- mią w zarodku wielkie, etyczne założenie, aby pisać, w co się wierzy. A pracownicy muzeum – na co zwrócił uwagę Pinker – niszczą klasyczny prze- kaz, gdy zamiast wyjaśniać zwiedzające- mu, czym jest gliniana skorupa, informują po łacinie, z jakiego stylu garncarskiego pochodzi. Jeśli więc czytasz coś, co prze- kazuje ci jakąś myśl, a jednocześnie jest zrozumiałe i nie masz podejrzeń, że autor potępiając wycinanie drzew, ostrzy sobie piłę – gratulujemy, trafiłeś na klasykę.
  • 20. Pinker pewne rady formułuje, ostatecznie nie na krytyce poprzedników bazuje dobry podręcznik. Rada Pinkera numer jeden – odrzuć cudzysłów. Cudzysłów to bolączka tekstów pseudonaukowych, ale w literaturze innego typu także irytuje. Popatrzmy na to, na fragment dobrej skądinąd książki:
  • 21. Makabryczna „groteskowość” samobójstwa popełnianego w dzi- waczny sposób, która zbliża akt samobójczy do śmieszności, umiesz- cza nas w „bezpiecznej” strefie poza zasięgiem „dewiacyjnych skłonności”. Tak przekonujemy siebie, że samobójstwo nie należy do świata „zwykłych, normalnych ludzi (S.Chwin, Samobójstwo jako doświadczenie wyobraźni, 2010”.)
  • 22. Nawiasem mówiąc cudzysłów to plaga głównie filozofów. Jeden z nich, Jaques Derrida, o którym można by długo powiadać i to bez zachwytów, to ojciec cudzysłowów. Wspomina też o nim Pinker, gdyż każdy, kto zastanawia się nad tym smutnym zja- wiskiem, po prostu musi się na francuskiego filozofa powołać. Jeszcze gdyby używał on cudzysłowów tylko dla siebie, nie było by tak źle. Ale on zaraził nimi całe pokolenie tak zwanych postmodernistów. Nic dziwnego, że w pewnym satyrycznym czasopiśmie po śmierci Derridy pojawiła się taka oto informa- cja: Derrida „umarł”. Poczucie humoru Francuzów wygrywa.
  • 23. Jemu chodziło o li- teraturę naukową głównie, choć moim zdaniem chodzić mu powinno o literaturę naukową oraz Remigiusza Mroza. „Znakowa- nie” drogi to uznanie, że nasz czy- telnik ma tylko jedną półkulę mó- zgu, względnie, że skończył szkołę podstawową wyłącznie za pomocą łapówek. To nieustanne powtarza- nie tego, o co chodzi. Albo, znane z prac dyplomowych, nieustan- ne powtarzanie, czym zaj- mę się w rozdziale pierwszym a czym zajmuję się teraz. A przecież da się bez drogowskazów. Na przykład pytaniem. Dzięki temu zamiast informo- wania, że zajmiemy się w tym akapicie wyjaśnieniem, jakie czynniki wpływają na rozwój zainteresowania podróżami na Daleki Wschód, wystarczy zapy- tać: Dlaczego tak chętnie jeździmy na Daleki Wschód? I od razu robi się wszystkim lżej, a drzewa nie umierają na próżno. Nad tą wskazówką nie ma co się szczególnie rozwo- dzić, uważam zresztą, że jakiejś szczególnie oryginalnej myśli Pinker tu nie wniósł. NIE ZNAKUJ DROGI niepotrzebnie
  • 24. Bardzo ciekawe jest u Pinkera zagadnienie łączącekwestiepsychologicznezestylistycznymi. Problemem ludzi piszących tak, że warto ich cytować w ko- lumnie zatytułowanej „tego nie robimy”, to według niego niepewność siebie i narcyzm w jednym. Bo jak inaczej wytłumaczyć to, że w nauce mnożą się jak kijanki teksty typu „Omawiane zagadnienie jest szczególnie trudne” (w domyśle: ach, jaki jestem mądry), a dziennikarz zanim wydusi jakąś nową myśl, odbywa na ogół przed ka- merami coś w rodzaju godowego, egocentrycznego tańca?
  • 25. Na koniec Pinkerowskich wskazówek, jedna mała, a zgrabna: jak wszyscy straszą przed przymiotnikami, tak on widzi nieszczęście ra- czej w przysłówkach. Przymiotniki nagromadzone jak mak w kutii mogą być zabiegiem artystycznym, choć podobnie jak w przypadku strony biernej – rzadko. Ale to przysłówki są gorszą plagą i nie wnoszą często niczego. Czy gdy opisujemy dziewczynkę leżącą w nocy pod łóżkiem z poduszką na głowie, to zdanie „Och, jak bardzo się bała” naprawdę buduje nam inny obrazek niż zdanie „Och, jak się bała!”. A czy „odpo- wiedział celnie” stosowane przez biednego Mroza naprawdę nie odbiera czytelnikowi jakże miłej zabawy polegającej na samodzielnym ocenianiu tego, czy odpowiedź była celna, czy też nie?
  • 26. Książka jest warta uwagi. Za to, że zaczyna rozważania od zupełnie innej strony niż sze- regi podręczników podobnego rodzaju. Za to – najbardziej – że nie płacze, że język umarł a ludzie kiedyś to w ogóle byli ładniejsi. Za to, że ciekawe wplątuje wątki społeczne. Że odważył się nazwać bełkoczącego człowieka egoistą, który jest winny temu, że niczego nie rozumiemy. Czyli za to, że nie skopiował podręcznika „Jak pisać” i nie stworzył własnego pod tytułem – oczywiście – „Jak pisać”. Inną sprawą jest to, że pewnych oczywistości się nigdy nie uniknie. Aby używać języka dosto- sowanego do odbiorcy, aby odłożyć swój tekst na później, aby nie używać niepotrzebnych słów. Szczególnie to ostatnie powtarzane było tyle razy, że aż dziwne, że ludzi wciąż omija ten komunikat. Zasady ekonomii myślenia formułowano już w sta- rożytności (Platon w Parmenidesie, Arystoteles w Fizyce), a Wilhelm Ockham zradykalizował jej twierdzenia i uczynił istotnym elementem swojej filozofii. Zasada brzytwy brzmi, aby nie należy wprowadzać nowych pojęć i założeń, jeśli nie ma się ku temu mocnych podstaw.
  • 27. 1. Piękny styl ma znaczenie, bo ułatwia czytanie. Naukę. Może uratować życie, użyty na instrukcji ob- sługi piecyka gazowego. Albo pozwolić na uniknięcie kłótni – zauważmy, że gdy niezbyt precyzyjnie będziemy polemizować na Fejsbuku ze znajomym, lawina „nie o to mi chodziło” może doprawdy być bardziej męcząca niż pytania trzylatka. 2. Styl służy też temu, aby zapewnić nam pracę, gdy wy- różnimy się nim na liście motywacyjnym. Aby nie produkować słów posłużę się cytatem z bloga biznesowego przywoływanego przez Pinkera, na którym szef jednej z form wyjaśnia, że jeśli ktoś potrzebuje dwu- dziestu lat, aby nauczyć się, jak pisze się it`s, to „jego tempo uczenia się nie jest zbyt obiecujące”. 3. Piękny styl jest piękny. W czasach, w których chcemy, aby photoshop wymazywał nam nawet pory skóry za uchem, powinien być to argument druzgocący.
  • 28. I TWOJA NARRACJA MOŻE BYĆ w pięknym stylu info@prezart.pl