SlideShare ist ein Scribd-Unternehmen logo
1 von 42
Downloaden Sie, um offline zu lesen
Trzydzieści lat w niewoli ''Strażnicy'' - Schnell W. J.          file:///C:/Users/Marek/AppData/Local/Temp/Temp1_tlns.zip/tlns.htm




                                                              Spis treści

                                                                   Przedmowa autora.
                                                                   1. Wczesne przeżycia.
                                                                   2. Początek intrygi.
                                                                   3. Podbity w niewolę ''Strażnicy''.
                                                                   4. Joseph Rutherford w Niemczech.
                                                                   5. Przesiewanie szeregów.
                                                                   6. "Organizacja Boża."
                                                                   7. Od zachwytu do rozczarowań.
                                                                   8. Pionierzy, pionierzy!
                                      Schnell W. J.
                                                                   9. Rozwój doktrynalny ruchu
                                      Trzydzieści lat w
                                                                   "Świadków Jehowy".
                                      niewoli ''Strażnicy''
                                                                   10. Początek nowej strategii.
                                                                   11. Moja służba w Nowym Jorku.
                                                                   12. Siedmiostopniowy program.
                                                                   13. Moja rola w New Jersey.
                                                                   14. Teokracja w roku 1938.
                                                                   15. Teokracja o zasięgu światowym.
                                                                   16. Kto jest tym złym wilkiem w
                                                                   owczej skórze?
                                                                   17. Wyjście z labiryntu.
                                                                   Przypisy.

             Przedmowa autora.


              Z łaski Bożej znów stałem się chrześcijaninem. Bóg znalazł mnie w mojej
             wczesnej młodości. Niedługo potem zostałem wciągnięty do Organizacji Strażnicy
             (Watch Tower Organisation) i stopniowo stałem się jej niewolnikiem. Gdy moje
             duchowe życie zamierało, czyniłem rozpaczliwe próby wyzwolenia się, lecz każda
             taka próba kończyła się jeszcze silniejszą niewolą. Dwukrotnie wydawało się, że
             już jestem wolny, i po to tylko, aby stoczyć się z powrotem w ten sam dół. Aż
             nareszcie teraz przyszła wolność.
             Z łaski Bożej stałem się wolnym, gdy On podniósł mnie po całonocnej modlitwie i
             gdy poczułem tak orzeźwiające tchnienie Ducha, że pod jego wpływem uczyniłem
             ślub Bogu.
             Pisząc te dzieje mojej 30-letniej niewoli, spełniam właśnie ślub, za cenę którego
             uzyskałem wolność. Nie przedkładam Wam do czytania rozprawy naukowej, lecz
             odczute sercem wyznanie o niewoli tak głębokiej, że wyrwanie się z niej
             kosztowało mnie 30 lat zmagań. W ujawnieniu tych sposobów zniewalania
             przyświeca mi cel chrześcijański: jeżeli znajdujesz się w tej niewoli jako jeden ze
             Świadków Jehowy, jestem pewny, że wyznanie moje pomoże Ci ocenić Twoje
             położenie, abyś, zamiast dalej brnąć w ciemność, mógł wydostać się na światło
             swoją własną drogą, którą ja znalazłem głębokim pragnieniem serca po wielu
             błędach i doświadczeniach; jeśli nie jesteś jednym ze Świadków Jehowy,
             wówczas przeczytanie wyznania o mojej 30-letniej niewoli będzie dla Ciebie
             przestrogą. Słowa tej opowieści stają się widoczne na papierze dzięki farbie
             drukarskiej, ale ich treść duchowa i myśli w nich zawarte pisane są krwią mojego
             życia, uczuciami męki i tortur przeżytych w piekle bardziej dla mnie realnym niż
             "Piekło " Dantego.
             Nie żywię nienawiści do moich byłych braci i nie pragnę zemsty, pisząc te słowa;


1 z 42                                                                                                          2011-02-18 13:48
Trzydzieści lat w niewoli ''Strażnicy'' - Schnell W. J.   file:///C:/Users/Marek/AppData/Local/Temp/Temp1_tlns.zip/tlns.htm



             po prostu wypełniam swój ślub, który uczyniłem Bogu, gdy pomógł mi uwolnić się
             i stać się na powrót Chrześcijaninem.

             W. J. Schnell
             Youngstown, Ohio


             Rozdział 1
             Wczesne przeżycia.


             Moje powołanie.

              Pewnego niedzielnego poranka w lipcu 1917 roku na lekcji szkółki niedzielnej w
             kościele ewangelickim zostałem głęboko poruszony postacią Jezusa, jako
             Zbawiciela, w wykładzie przypowieści o Miłosiernym Samarytaninie. Słowa
             nauczyciela wywołały we mnie pragnienie poznania Jezusa, przeczytania o Nim
             wszystkiego, co tylko było możliwe. Miałem wówczas 12 lat. Bóg wołał mnie.
             Powróciwszy do domu tego dnia w południe, rozpocząłem czytanie czterech
             Ewangelii, później całego Nowego Testamentu, następnie całego Pisma Świętego.
             To, co czytałem, przeżywałem bardzo głęboko. Dopiero w późniejszych latach
             zrozumiałem, że to Ojciec przyciągał mnie, zgodnie ze słowami Jezusa: "Nikt nie
             przychodzi do mnie, jeśli go nie pociągnie Ojciec mój " (Jan 6:44). Istotnie, przez
             czytanie Pisma Świętego wzrastało przekonanie o potrzebie Zbawiciela.
             To, co czynił i czego uczył Jezus o potrzebie miłości i współczucia było jaskrawym
             przeciwieństwem tego, co działo się wówczas wokół mnie, jeśli weźmiemy pod
             uwagę, że był to trzeci rok pierwszej wojny światowej. Za wzrastającym
             poznaniem mojego rzeczywistego stanu oraz tego, co Bóg przedsięwziął dla
             mojego zbawienia w Jezusie, przyszła w moim sercu wiara w grzech i zbawienie.
             Z radością zrozumiałem, że Jezus umarł na krzyżu za takich grzeszników jak ja,
             że Jego krew zmyła moje grzechy i że w Jego zmartwychwstaniu śmierć została
             zwyciężona dla mnie i dla wszystkich tych, którzy przyjmują Go z wiarą. Tak
             nastąpiło moje odrodzenie w 14-tym roku mojego życia.
             Krótki życiorys. Urodziłem się w Stanach Zjednoczonych, w Jersey City w 1905
             roku, lecz w dziewiątym roku życia rodzice moi przenieśli się wczesną wiosną
             1914 roku na powrót do Europy, do Niemiec. Zaraz po tym wybuchła pierwsza
             wojna światowa i ojca wzięto do wojska, a nas osiedlono w pobliżu rosyjskiej
             granicy w okolicach Poznania. Dopiero w 1915 roku otrzymaliśmy pierwszą wieść
             od ojca, który był rzucany losami wojny po wszystkich frontach od Przemyśla do
             Węgier.
             W grudniu 1918 roku, tuż przed świętami Bożego Narodzenia powitaliśmy ojca w
             naszym domu. Co za radość! Lecz spokój był krótki. W styczniu 1919 chwycili za
             broń powstańcy polscy, staczając walki ze stacjonującymi wojskami niemieckimi.
             Wreszcie Niemcy skapitulowały, a ojciec mój, jako niemiecki oficer, został
             internowany.
             Na początku 1921 roku załadowani w towarowe wagony zostaliśmy przewiezieni
             do Niemiec w nowych granicach i osiedleni w Berlinie w obozie przesiedleńczym.
             Na ulicach toczyły się walki republikanów z organizacją "Spartakusa ", wszystko
             było chwiejne i tymczasowe. lecz wreszcie zapanował względny spokój.
             Spotkanie z Badaczami Pisma Świętego. Z wdzięczności Bogu za Jego
             cudowną opiekę, ja i mój ojciec, który był człowiekiem religijnym, postanowiliśmy
             służyć Bogu w taki lub inny sposób. Pewnego dnia odwiedzili nas, zagubionych w
             wielkim Berlinie, badacze, pozostawiając niektóre książki. Nie mieliśmy żadnych


2 z 42                                                                                                   2011-02-18 13:48
Trzydzieści lat w niewoli ''Strażnicy'' - Schnell W. J.   file:///C:/Users/Marek/AppData/Local/Temp/Temp1_tlns.zip/tlns.htm



             znajomości w mieście i szybko zaprzyjaźniliśmy się z badaczami. Ich zbór okazał
             nam wiele braterskiego współczucia i czuliśmy się wśród nich dobrze. Właśnie
             kończyłem 16 lat i począłem dojrzewać duchowo.
             Tu trzeba wyjaśnić, że ówczesne zbory badaczy Pisma Świętego nie mają nic
             wspólnego z dzisiejszymi miejscami zebrań świadków Jehowy, zwanymi Salami
             Królestwa. Zupełnie niezależni od ośrodków kierowniczych wybierali spośród
             siebie starszych, zgodnie z poleceniem Pawła w listach do Tymoteusza i Tytusa.
             Ludzie, z którymi zetknęliśmy się, byli chrześcijanami prowadzącymi uświęcone
             życie, przedkładającymi Panu swoje myśli, swoje zachowanie i swoją pracę
             codziennego życia. Zbierali się w niedzielę na rozważanie Pisma Świętego i we
             środę wieczór na modlitwę. Praktykowali odwiedzanie chorych, pomaganie
             biednym i z radością witali każdego gościa w swym gronie. Niech mi wolno będzie
             jeszcze raz powtórzyć, że nie miało to nic wspólnego z dzisiejszymi praktykami
             świadków Jehowy, u których wszystkie wizyty maja charakter propagandowy u
             obcych, a dyscyplinarny u swoich.
             Jak stałem się aktywistą. Wzrastając w środowisku badaczy, często
             przemawiałem o swoim nawróceniu i o Łasce Bożej. W latach 1921 do 1924
             miałem okazję studiowania, zdobywając akademickie wykształcenie. Ale wolny
             czas po południu mogłem zużytkować na odwiedzanie ludzi pragnących słuchać
             Ewangelii. Odczułem, że nasze odwiedziny przynosiły radość tym, którzy nas
             zapraszali w tych niepewnych, ciemnych czasach i to był pierwszy powód mojego
             czynnego zaangażowania się. Nigdy nie zapomnę pewnej niewiasty, która
             opowieścią o swoich torturach, powodowanych psychiczną chorobą, przykuła
             mnie do krzesła. Twierdziła, że jest opanowana przez złe moce. Jej twarz była
             blada, a oczy pałające. Byłem tak przygnębiony, że, nie mogąc wstać, osunąłem
             się na kolana i w serdecznej modlitwie przedłożyłem Panu niedolę tej niewiasty,
             prosząc o Jego pomoc. Gdy podnieśliśmy się z kolan, ona ze łzami prosiła, abym
             ją odwiedzał. O wiele później wyznała, że choroba jej poczęła ustępować właśnie
             wtedy, podczas tej pierwszej modlitwy. Przez te trzy lata gdy chodziłem na studia
             i pracowałem w Berlinie. Bóg użył mnie, abym pomógł siedemnastu osobom stać
             się chrześcijanami, w tym trzem ateistom i jednemu anarchiście.
             Nie chciałbym, aby ktoś mylnie zrozumiał ten rozdział jako pochwałę lub
             popieranie nauk i zasad badaczy Pisma Świętego. Chciałem tylko wytłumaczyć, co
             pociągnęło mnie do ich grona. Jest to konieczne, aby zrozumieć, jak i dlaczego
             pozwoliłem się wciągnąć, a potem zniewolić jednemu z najbardziej dyktatorskich i
             autokratycznych systemów świata.

             Rozdział 2
             Początek intrygi.


             W tym samym czasie, o którym pisałem, na naszym duchowym horyzoncie
             poczęły się gromadzić ciemne chmury. Daleko, w Brooklynie nastało nowe
             kierownictwo Towarzystwa Strażnicy (The Watch Tower Society). Przywódcy
             gwałtownie przeorganizowywali swą pracę pragnąc równocześnie odzyskać
             dawne pozycje w środowisku Kościołów Badaczy Pisma Świętego założonych
             przez poprzednika, Karola Russela.
             Nowy, ambitny przywódca Judge Rutherford, który był uwięziony w czasie wojny i
             miał o to pretensję do duchowieństwa, pałał żądzą odwetu. Postanowił on
             wykorzystać nieustabilizowane warunki na całym świecie dla zbudowania drugiego
             piętra "Strażnicy " ponad budową Karola Russela.
             Kierownictwo "Strażnicy " wiedziało, że chrześcijaństwo zawiera miliony



3 z 42                                                                                                   2011-02-18 13:48
Trzydzieści lat w niewoli ''Strażnicy'' - Schnell W. J.   file:///C:/Users/Marek/AppData/Local/Temp/Temp1_tlns.zip/tlns.htm



             nominalnych wyznawców, nieugruntowanych w prawdzie, które mogą stać się
             łatwym łupem dla nowej Organizacji Strażnicy, która z łatwością oderwie te masy
             od (jeżeli przeprowadzi mądry atak, odpowiednio upozorowany i podtrzymany)
             chrześcijaństwa zorganizowanego w kościoły. Religie zostały przedstawione jako
             przyczyna wszelakiego zła, a fakt ich zorganizowania przedstawiono, jako dowód
             ich słabości.
             "Płukanie mózgów ´ ´. Ten nowy atak został zainicjowany broszurą
             zatytułowaną "Upadek wielkiego Babilonu " (1919). Pretendowała ona do
             wyczerpującego      sformułowania       podstawowych      zarzutów      przeciwko
             zorganizowanemu chrześcijaństwu. W broszurze tej nazwano chrześcijaństwo
             Wielkim Babilonem, z Objawienia św. Jana, za stosowanie zasad organizacyjnych.
             Była to chyba pierwsza od czasów inkwizycji hiszpańskiej próba ... "płukania
             mózgów ", polegająca na zburzeniu starych pojęć, dość luźno i płytko
             ugruntowanych w umysłach milionów ludzi asymilowanych przez kościoły. Było to
             zarówno w tamtych czasach, jak i dzisiaj, zadanie dość łatwe, jeśli zważyć, ze
             nominalni chrześcijanie nie potrafią uzasadnić swoich przekonań, ani tym bardziej
             obronić ich.
             Ale na miejsce zburzonych pojęć trzeba zaszczepić jakąś nową myśl, gdyż tylko
             wtedy "płukanie mózgów ´ ´ jest skuteczne. Broszura "Upadek Wielkiego
             Babilonu " taką myśl zawierała. Jezus, jako zwycięzca nad śmiercią, miał prawo
             powiedzieć: "Kto wierzy we mnie, żyć będzie na wieki " oraz "Kto wierzy w Syna,
             ma żywot wieczny " (Jan 8:51). Tę właśnie prawdę, starą, jak samo
             chrześcijaństwo, wyznawaną przez żywych chrześcijan na całym świecie.
             Towarzystwo Strażnicy ogłaszało, jako odkryte przez siebie ... "nowe światło ". I
             rzeczywiście, chociaż prawda była stara, to jednak wyłuskano tę perłę z całości
             nauki chrześcijańskiej i dano jej sztuczną oprawę ludzkich słów. "Strażnica "
             ogłosiła mianowicie w 1920 roku, że "Miliony, żyjących dziś ludzi, nigdy nie umrą
             ".
             Można sobie wyobrazić, jakie wrażenie wywierało takie hasło po wojnie
             światowej, podczas której zginęły miliony ludzi w czasach głodu i niepewności.
             Obietnica życia wiecznego miała być, według "Strażnicy ", zrealizowana po raz
             pierwszy w tym pokoleniu pod warunkiem, oczywiście, że te miliony porzucą
             chrześcijaństwo i przyłączą się do Organizacji Strażnicy. Porównajmy teraz, co
             mówi Pismo Święte, a co "Strażnica ". W Ewangelii św. Jana 11:25 Pan Jezus
             mówi: "Ja jestem zmartwychwstanie i Życie. Kto wierzy we mnie, chociażby
             umarł, żyć będzie. I wszelki, który żyje i uwierzy we mnie, nie umrze na wieki ".
             Natomiast "Strażnica " ogłosiła: "Wszelki, który żyje i uwierzy w Organizację
             Strażnicy i przyłączy się do nas i będzie roznosił nasze książki, broszury i
             czasopisma, i będzie składał sprawozdania z użytego na ten cel czasu, i będzie
             uczęszczał na nasze zgromadzenia, nie umrze na wieki ". Taką treść podano jako
             słowa Pisma Świętego, słusznie przypuszczając, że tysiące ludzi nie zauważy tej
             przewrotności.
             W ten sposób rozpoczęto wdrażać nowych i dawnych wyznawców do
             przyjmowania sposobu rozumowania "Strażnicy " zamiast treści Pisma Świętego.
             Był to pierwszy etap "płukania mózgów ", a w ślad za tym szły następne, tj.
             wzrastająca nietolerancja i ograniczoność umysłowa wyznawców. Kulminacyjnym
             punktem tego procesu miało być, i rzeczywiście do 1938 roku zostało osiągnięte,
             zupełne zniweczenie indywidualności, tj. samodzielnego myślenia. Na to miejsce
             wprowadzono teokratyczny sposób myślenia, podany ze szczytu Brooklynu jako
             podstawa akcji masowych.
             Oczywiście, cel ten był na razie dalekim od osiągnięcia, ale w miarę rozwoju
             opowiedzianej w lej książce historii sami będziecie mogli podziwiać, z jakim



4 z 42                                                                                                   2011-02-18 13:48
Trzydzieści lat w niewoli ''Strażnicy'' - Schnell W. J.   file:///C:/Users/Marek/AppData/Local/Temp/Temp1_tlns.zip/tlns.htm



             uporem dążono do niego dopóki "teokratyczne " myślenie, ślepe posłuszeństwo i
             gęsim szeregiem przeprowadzane akcje masowe nie stały się powszechne.
             My w Berlinie, oczywiście, nie zdawaliśmy sobie sprawy z istotnych celów
             broszur: "Upadek wielkiego Babilonu " i "Miliony żyjących obecnie ludzi nigdy nie
             umrą ". Właściwie powinniśmy być tego świadomi, gdyż sklecony przez
             Towarzystwo Strażnicy slogan w ogóle nie pasował do Pisma Świętego. Pomimo
             to rozdaliśmy na ślepo miliony egzemplarzy obydwóch tych pism. Ja sam
             rozpowszechniłem nie mniej niż tysiąc egzemplarzy "Miliony żyjących obecnie
             ludzi nigdy nie umrą ". Przez całą sobotę jeździłem berlińską kolejką Ringbahn
             dookoła miasta, stojąc w natłoczonych przedziałach trzeciej klasy, świadcząc o
             tym, że miliony... nigdy nie umrą i sprzedając broszury po 25 fenigów. W niektóre
             soboty udało mi się spieniężyć do trzystu broszur, co dawało ok. 75 marek zysku,
             odprowadzanego przeze mnie dla Towarzystwa Strażnicy. W ten sposób sami
             kuliśmy na siebie kajdany, które później nam narzucono.
             "Przez chciwość, pięknymi stówkami kupią was ". Te słowa 2. Listu Ap.
             Piotra 2:3 przychodzą na myśl każdemu, kto zetknie się z historią i literaturą
             Towarzystwa Strażnicy. Bez przerwy w koło cytują oni słowa Pisma Świętego,
             wyjęte z właściwego tekstu i przystosowane do ich własnych celów. Przy tej
             okazji, sprzedając książki, zbierają pieniądze na budowę ogólnoświatowej
             Organizacji Strażnicy. Ten sposób okazał się tak skuteczny, że do dziś dnia jest z
             powodzeniem stosowany. Ich pisma zawsze zawierają cząstkę prawdy, zazwyczaj
             na początku, jako przynętę. Natomiast całość była przesycona żargonem
             organizacyjnym i naciągnięta tak, że w głowie czytelnika z reguły powstawał
             zamęt. Zanim ofiara się spostrzegła, została pozbawiona zdolności własnego
             myślenia, podejmowania własnej inicjatywy i w ogóle całej samodzielności.
             Całe to postępowanie miało na celu doprowadzenie tych, którzy słuchali do
             takiego stanu, w którym mogliby oni czytać jedynie książki, broszury i
             czasopisma Towarzystwa Strażnicy. Osobnik z tak wypłukanym mózgiem nie
             tylko wierzył ślepo w każde słowo "Strażnicy ", ale też jako ZWIASTUN
             KRÓLESTWA roznosił je od drzwi do drzwi, jako prawdziwą Ewangelię. Czy może
             być lepszy przykład "człowieka kupionego pięknymi słówkami "? Ogłaszajcie! Do
             zbudowania organizacji wszechświatowej, którą właśnie pragnął uczynić
             Towarzystwa Strażnicy jej obecny przywódca Judge Rutherford, potrzeba było
             dużo pieniędzy. Większość badaczy Pisma Św. była biedna, a obecne nowe nauki
             bynajmniej nie były popularne, aby zdobyć poparcie ludzi zasobnych. W ten
             sposób pomiędzy 1919 a 1922 rokiem pośród przywódców powstała myśl na
             skalę amerykańskich biznesmenów, rozpoczęcia olbrzymiej, o światowym
             zasięgu, kampanii głosicielskiej przez sprzedaż książek i broszur, wydawanych i
             drukowanych przez Towarzystwo Strażnicy, a za uzyskane w ten sposób
             pieniądze zbudować wymarzona wszechświatową organizację.
             Ale co głosić? Propagować samo Towarzystwo Strażnicy byłoby ryzykowne, gdyż
             w Ameryce było ono niepopularne, skompromitowane sprzeciwieniem się
             przystąpieniu do wojny z Niemcami i swego czasu rozwiązane dekretem
             prezydenta Stanów Zjednoczonych, a przywódcy osadzeni w areszcie. Za
             głoszenie takich nowin, na pewno nie uzbieracie w Ameryce pieniędzy! Co więc
             głosić? Same książki? Nie przez piękne słówka zaczęli kupczyć Słowem Bożym, i
             ludźmi, którzy dali się nabrać na roznoszenie ich sfałszowanego poselstwa.
             Mianowicie: zdecydowali się nawiązać swoją głosicielską kampanię do
             starodawnej nadziei chrześcijaństwa na przyjście Królestwa Bożego, w połączeniu
             z poleceniem Pana Jezusa: "Idźcie na cały świat, czyńcie uczniami wszystkie
             narody... " (Mat. 28:19). Czy w słowach tych nie było wszystkiego, co potrzebne
             do powodzenia takiej kampanii? Było tam spojrzenie w przyszłość na czasy



5 z 42                                                                                                   2011-02-18 13:48
Trzydzieści lat w niewoli ''Strażnicy'' - Schnell W. J.   file:///C:/Users/Marek/AppData/Local/Temp/Temp1_tlns.zip/tlns.htm



             ostateczne, była mowa o wybraniu do głoszenia Ewangelii na całym świecie.
             W 1922 roku uczestnicy wielkiej konwencji "Strażnicy " w Cedar Point ujrzeli
             olbrzymi napis na z wolna opuszczającym się zwoju. Był tam elektryzujący
             slogan: "Ogłaszajcie, ogłaszajcie, ogłaszajcie Króla i Królestwo! "
             Chrześcijanie wiedzą, że głoszenie Ewangelii o Królestwie rozpoczęło się już w 33
             roku i bez przerwy było kontynuowane przez, naśladowców Chrystusa po całym
             świecie przez dwa tysiące lat. Co prawda nie zawsze to głoszenie było wierne i nie
             zawsze chrześcijanie wykazywali entuzjazm godny tej wielkiej sprawy. To właśnie
             miała wykorzystać "Strażnica " do stworzenia kontrastu, potrzebnego do
             uzasadnienia wielkiej kampanii.

             Rozdział 3
             Podbity w niewolę "Strażnicy"


             Badacze Pisma Świętego zapłacili wysoką cenę za przyjęcie programu kampanii
             głosicielskiej z 1922 roku. Z biegiem czasu ci, którzy rozpowszechnili największą
             ilość książek i broszur, spędzili największą ilość godzin miesięcznie przy ich
             sprzedaży, przekazali największą ilość pieniędzy do Towarzystwa, byli
             faworytami, pod każdym względem wywyższani; ci natomiast, którzy wykupywali
             czas, przynosząc owoce ducha, uczynki miłosierdzia, byli coraz bardziej
             pogardzani, aż wreszcie napiętnowani jako "źli słudzy ".
             W tym samym czasie i Towarzystwo przechodziło wielkie przemiany
             organizacyjne. Zakładano biura, drukarnie, wydawnictwa, budując fundamenty
             wielkiej głosicielskiej kampanii. Zamówienia napływały. U nas, w Niemczech
             trzeba było przenieść biura Towarzystwa z zachodniej części kraju do środkowej,
             do Magdeburga, gdzie właśnie zakupiono za uzyskane pieniądze ze sprzedaży
             książek wielką własność ziemską. Kierownik Oddziału Niemieckiego rozpoczął
             rekrutację pracowników do nowej siedziby. 18 sierpnia 1924 roku przekroczyłem
             bramę Bethel - głównej kwatery Niemieckiego Oddziału Towarzystwa Strażnicy w
             Magdeburgu. Nie przypuszczałem wówczas, że oddaję się w niewolę tak głęboką,
             że dopiero po trzydziestu latach będę mógł podnieść się na powrót jako
             chrześcijanin.
             W nowym otoczeniu czułem się skrajnie inaczej niż w Berlinie, gdzie istniały
             wówczas zbory przepojone duchem braterstwa i wolności. W Magdeburgu
             odwrotnie, od razu wpadłem w atmosferę organizacyjną centrali ,.Strażnicy ".
             Zamiast społecznością, cieszyliśmy się sprawozdaniami, zajmowaliśmy się
             organizacją produkcji i zestawianiem kosztów. Zamiast poprzednich doświadczeń,
             w których "Duch Święty świadczy Duchowi naszemu, że jesteśmy dziećmi Bożymi
             ", teraz słuchaliśmy, jak przedstawiciel Towarzystwa świadczył świadkom Jehowy,
             że jesteśmy dobrymi Zwiastunami Królestwa, gdyż zebraliśmy przypadającą na
             nas kwotę.
             Jednak największy kontrast istniał pomiędzy poziomem duchowym członków
             dawnych zborów berlińskich, a obecną społecznością magdeburską. Mianowicie:
             przestano w ogóle zwracać uwagę na odrodzenie duchowe i utworzono klasy
             członkowskie, jak w dawnych synagogach izraelskich. Były to klasy zwane
             "Mar-docheusz-Noemi " (klasa kierująca), "Ruth-Ester " (klasa posłusznych), i
             "Jonadabów " (klasa ludzi dobrej woli), sprzyjających Towarzystwu Strażnicy,
             szukających u niego schronienia przed gniewem Bożym. Ten stan jest dziś
             powszechny wśród Świadków Jehowy, lecz wówczas była w całych Niemczech
             tylko jedna taka Społeczność i do tej właśnie dobrowolnie wstąpiłem.
             Jako 19-letni chłopiec szybko przystosowałem się do nowej sytuacji, której
             niezwykłość imponowała mi. Urodzony i wychowany wśród Niemców, byłem


6 z 42                                                                                                   2011-02-18 13:48
Trzydzieści lat w niewoli ''Strażnicy'' - Schnell W. J.   file:///C:/Users/Marek/AppData/Local/Temp/Temp1_tlns.zip/tlns.htm



             posłusznym chłopcem, przyzwyczajonym do słuchania zarządzeń i rozkazów
             przełożonych. Nosiłem w sobie niemieckie zamiłowanie do organizacji i porządku,
             z którego słyniemy zarówno w dobrym, jak i w złym. Wkrótce pochłonięty
             zostałem pracą przy zakładaniu czasopisma "Das Goldene Zeitalter " (Złoty wiek).
             Rezultatem naszej pracy był wzrost nakładu czasopisma z 50 tyś. egz. w 1925 r.
             do 325 tyś. egz. w roku 1927. W wirze tego zajęcia straciłem rychło swoją
             "pierwszą miłość ". Coraz mniej czasu znajdowałem na rozmyślania, czytanie
             Pisma Świętego i osobistą religię. Wizja "Wszechświatowego Związku " (której
             wówczas nie rozumiałem jeszcze jako wizji związku niewolników), na wzór wizji
             wielkich Niemiec, zastąpiła mi rzeczywistość życia w Jezusie Chrystusie.
             Przepowiednie końca świata Towarzystwo Strażnicy zawsze było w jakimś
             stopniu ekscentryczne. Zwłaszcza lubowało się w wyznaczaniu dat końca świata.
             Pierwsza przepowiednia wyznaczała rok 1914. Wielu badaczy Pisma Świętego,
             którzy uwierzyli tej przepowiedni, czuło zawód, gdy obiecane Królestwo nie
             zjawiło się.
             Towarzystwo Strażnicy w swoich znanych ulotkach "Upadek Wielkiego Babilonu " i
             "Miliony obecnie żyjących nigdy nie umrą " przesunęło po prostu tę datę na rok
             1925. Tę datę rozgłaszano jako rok ukazania się książąt Starego Testamentu
             pośród badaczy i rok ustanowienia Królestwa. Oczekiwanie podsycane było
             specjalnymi artykułami i pozostawiło głęboki ślad w naszych umysłach. Pamiętam,
             jak w 1924 roku ojciec mój namawiał mnie do kupna nowego ubrania.
             Odpowiedziałem, że przecież tylko kilka miesięcy pozostało do 1925 roku i
             oczywiście odmówiłem.
             Dziś przekonany jestem, że przywódcy Towarzystwa Strażnicy nie wierzyli w
             swoje przepowiednie. Chcieli tylko wytworzyć nastrój oczekiwania, aby tym
             łatwiej zbudować w tym czasie upragnioną organizację przez kampanię
             głosicielską. Już wtedy wielu badaczy Pisma Świętego wskazywało na
             niekonsekwencję kierownictwa Strażnicy, które, nie bacząc na zbliżający się
             koniec świata, coraz więcej kupowało domów, parcel, zakładało nowe
             wydawnictwa, a wszystko to na wyrost.
             Nowy Naród - Poczęty w "Strażnicy " Na początku 1925 roku ukazał się w
             czasopiśmie "Strażnica " artykuł "Narodziny Narodu ", odkrywający tym razem już
             w formie niezamaskowanej prawdziwe plany Towarzystwa. Ponieważ koniec
             świata nie nastąpił, ani nie zjawili się oczekiwani książęta Starego Testamentu,
             ogłoszono coś zastępczego: teokrację. Jak zwykle nadużyto do tego celu Pisma
             Świętego, tym razem List Ap. Piotra, w którym nazywa on wierzących chrześcijan
             narodem wybranym, królewskim kapłaństwem. "Strażnica " zarezerwowała tę
             prawdę dla siebie. To oni są królewskim kapłaństwem! Wspomniany artykuł
             roztoczył przed czytelnikami następującą wizję przyszłego Królestwa. Na szczycie
             znajduje się klasa "Wiernych i Mądrych Sług ", jako złota głowa posągu z
             proroctwa Daniela. Ta klasa rządzi teokratycznie klasą "Jonadabów ", która
             wprawdzie nie ma udziału w Królestwie, ale jest niezbędna do jego budowy. Ta
             koncepcja, jak zobaczymy później, była konsekwentnie realizowana (ta
             niewolnicza teokracja miała trwać tysiąc lat).
             Drugim artykułem w "Strażnicy " z roku 1925, który miał podstawowe znaczenie,
             był: "Przymierze, czy ofiara? " Jego sens był taki, że wszyscy badacze Pisma
             Świętego powinni zrzec się samodzielnego myślenia i inspiracji osobistej na
             korzyść ślepego wykonywania zarządzeń Towarzystwa Strażnicy i bezkrytycznego
             realizowania jej polityki. Ci, którzy ośmielają się dyskutować lub krytykować
             instrukcje z Brooklynu, zostali nazwani złymi sługami. Godziło to w starszych
             członków zborów, cieszących się zaufaniem.




7 z 42                                                                                                   2011-02-18 13:48
Trzydzieści lat w niewoli ''Strażnicy'' - Schnell W. J.   file:///C:/Users/Marek/AppData/Local/Temp/Temp1_tlns.zip/tlns.htm




             Rozdział 4
             Joseph Rutherford w Niemczech.


             Jak już wspomniałem, ośrodek Niemieckiego Oddziału Towarzystwa Strażnicy
             został przeniesiony do Magdeburga w celu zapewnienia lepszej, bardziej
             nowoczesnej organizacji. Było to jedno z pierwszych posunięć na większą skalę
             nowego kierownictwa "Strażnicy " z Judge (czyt. Dżadż, czyli Josephem)
             Rutherfordem na czele.
             W attyce nowo nabytego budynku, który poprzednio nazywano "Kryształowym
             Pałacem ", urządziliśmy sypialnie, w piwnicach natomiast założono nowoczesną
             drukarnię. Schody nie były jeszcze odbudowane, więc do naszych sypialni
             wchodziliśmy po drabinie przez okno. Niektórzy nazywali to żartobliwie
             "zstępowaniem po drabinie Jakubowej do piekła "Strażnicy ".
             Na początku 1925 roku wydrukowaliśmy tu milion egzemplarzy książki "Harfa
             Boża " w języku niemieckim, pracując od świtu do zmierzchu przez siedem dni w
             tygodniu. Przecież prowadziliśmy walkę, a ta wymaga ofiar, rozumowaliśmy
             wówczas. Moim pierwszym zajęciem było miejsce przy obrotowym stole ze
             stosami arkuszy i składanie z poszczególnych arkuszy drukarskich całej książki
             oraz przekazywanie jej do oprawy. Pomimo braku wprawy wypuściliśmy w świat
             olbrzymie ilości dobrze wykonanych książek.
             Zamiast KsiążątNa wiosnę 1925 roku oczekiwaliśmy zapowiadanego przez
             "Strażnicę " "końca świata i ukazania się proroków i książąt Starego Testamentu.
             Zamiast nich jednak ukazał się Judge Rutherford, przywódca Towarzystwa
             Strażnicy z kieszenią pełną amerykańskich dolarów, uzyskanych ze sprzedaży
             drukowanych przez nas książek i natychmiast rozpoczął zakupywanie nowych
             terenów, budynków i maszyn drukarskich. Otrzymaliśmy maszynę rotacyjną i w
             ten chytry sposób odwrócono naszą uwagę od zapowiadanego końca świata na
             korzyść rozwoju naszej centrali.
             Wizyta Rutherforda miała być połączona z wielkim trzydniowym zjazdem w
             Magdeburgu. Na zgłoszonych 12 tysięcy uczestników przybyło 15 tysięcy.
             Musieliśmy wynająć olbrzymi namiot cyrkowy i zorganizowaliśmy normalnie
             płatną restaurację, która okazała się tak rentowna, że od tego czasu Towarzystwo
             przyjęło to jako regułę.
             Osobiście zajęty byłem organizowaniem 14 specjalnych pociągów ze wszystkich
             stron Niemiec i nabijaniem kasy Towarzystwu, sprzedawaniem kart
             kwaterunkowych przybyłym gościom.
             Na tej konferencji Judge Rutherford usiłował sprzedać 15 tysiącom badaczy Pisma
             Świętego, zgromadzonym z całej środkowej Europy, swoją ideę światowej
             kampanii głosicielskiej, ideę rozbudowy poszczególnych central oraz ideę
             składania Towarzystwu pisemnych sprawozdań z ilości i sposobu zużytego dla
             "Strażnicy " czasu przez wszystkich jego członków. Sam Dżadż zdobył się przy
             tym na ewangeliczny gest nakarmienia 15 tysięcy zgromadzonych, zakupując dla
             każdego uczestnika porcję bigosu i sałatki.
             W czasie moich późniejszych podróży stwierdziłem, że delegaci nie pamiętali
             wielu ważnych rzeczy, które zaszły w czasie konferencji magdeburskiej, takich,
             jak utrata osobowości członków, utrata samodzielności zborów, wymuszenie
             sprawozdawczości czasu i książek, natomiast wszyscy doskonale pamiętali
             bezpłatną porcję bigosu i sałatki. Mądry Dżadż! W czasie pożegnalnej kolacji,
             którą spożywał w gronie personelu centrali magdeburskiej, Judge wygłosił do nas
             krótkie przemówienie. Uprzedzając nasze pytania na temat zapowiadanego
             uprzednio końca świata, upominał nas, że nie powinniśmy być na tyle samolubni,


8 z 42                                                                                                   2011-02-18 13:48
Trzydzieści lat w niewoli ''Strażnicy'' - Schnell W. J.   file:///C:/Users/Marek/AppData/Local/Temp/Temp1_tlns.zip/tlns.htm



             aby chcieć koniecznie iść do nieba już teraz, gdy jeszcze tyle jest na świecie do
             zrobienia. Aby zrównoważyć nasze rozczarowanie, roztoczył przed naszą
             wyobraźnią wizję wszechświatowej organizacji, przez którą tysiące milionów ludzi
             ze wszystkich państw i królestw szereg za szeregiem, klasa za klasą przychodzą
             do "Strażnicy " uczyć się Królestwa. Zapowiedział całe góry książek, które trzeba
             wydać i wydrukować.
             Wszystko to wzbudziło zamęt w mojej głowie i zwątpienie w moim sercu.
             Wspominałem wigilię Nowego Roku 1925, spędzoną w modlitewnym nastroju
             spotykania roku zakończenia świata, a już na wiosnę rozesłaliśmy po całych
             Niemczech zapotrzebowanie na cieśli, murarzy i innych rzemieślników dla
             rozbudowy naszej centrali w Magdeburgu na wzór nowoczesnych fabryk. Często
             w nocy budziłem się, aby rozmyślać, co się stało z moim ewangelicznym ideałem
             Nowego Stworzenia? Dawniej, w okresie mojej "wiosny duchowej ", kończyłem
             każdy dzień modlitwą, przedkładając Panu wszystkie wydarzenia i postępki dnia.
             Obecnie przejmowałem się jedynie wykonaniem organizacyjnych zadań i
             złożeniem z nich sprawozdań. Czyżbym stając się członkiem wszechświatowej
             organizacji "pozyskał świat cały, a poniósł szkodę na mojej duszy? " (Ew. Mat.
             16:26). W każdym razie ani duchowych, ani materialnych, ani żadnych innych
             korzyści z mojej przynależności nie odniosłem. Zupełnie jasno zdałem sobie z
             tego sprawę dopiero 15 lutego 1951 roku, pisząc sprawozdanie ze swojej
             22-letniej nieprzerwanej i cały mój czas pochłaniającej pracy w Organizacji
             Strażnicy.

             Rozdział 5
             Przesiewanie szeregów.


             Niedługo po opisanych powyżej wypadkach miałem okazję wrócić do Berlina i
             odwiedzić moich rodziców i przyjaciół. Od razu spostrzegłem, że i tutaj, jak
             wszędzie, polityka Towarzystwa Strażnicy wyrządziła w zborach wielkie
             spustoszenia. Wielu czcigodnych i starszych braci zostało zmuszonych do
             ustąpienia, wielu innych odsunięto w ciemny kąt. Na ich miejsce kierownictwo
             zborów     obejmowała,     przy    pomocy     Towarzystwa,    grupa     młodych,
             niedoświadczonych, a za to pewnych siebie ludzi. Jako pretekstu używano
             odmowy starszych składania Towarzystwu pisemnych sprawozdań ze sposobu
             wykorzystania swego osobistego czasu i ilości sprzedanych książek. Tę politykę
             pozbawiania zborów badaczy Pisma Świętego samodzielności i autonomii
             Towarzystwo realizowało praktycznie w ten sposób, że obok wybranych przez
             zbór starszych Towarzystwo mianowało swojego "kierownika zebrań " (service
             director), jako siłę pomocniczą. "Kierownik zebrań " stawał się wkrótce
             faktycznym kierownikiem zboru i jego reprezentantem na zewnątrz.
             Ten proces spychania do kąta starszych badaczy i stopniowego przechodzenia od
             samodzielności do centralnego zarządzania wszystkimi zborami badaczy przez
             zaufanych przedstawicieli Towarzystwa trwał do roku 1927. Młodzi, agresywni i
             posłuszni pracownicy, tacy jak ja, byli najlepszym materiałem na "kierowników
             zebrań ", przeznaczonych do rozbijania zborów i podporządkowania ich nowej
             polityce. W ten też sposób użyto mnie do podbicia w niewolę Organizacji jednego
             ze zborów w Niemczech Środkowych. Było tam 175 członków, którzy odmówili
             przyjęcia, mianowanego przez Towarzystwo, "kierownika zebrań " i składania
             sprawozdań, jak też przyjęcia innych instrukcji organizacyjnych. Tam właśnie
             wysłano mnie, 21-letniego młokosa, z poleceniem podporządkowania lub rozbicia
             tej grupy. Jak się okazało, spotkałem starszych, szlachetnych ludzi, którzy lepiej
             ode mnie rozumieli sytuację. Po godzinnej dyskusji, omijając starszych, sam


9 z 42                                                                                                   2011-02-18 13:48
Trzydzieści lat w niewoli ''Strażnicy'' - Schnell W. J.   file:///C:/Users/Marek/AppData/Local/Temp/Temp1_tlns.zip/tlns.htm



             zwróciłem się do sali z zapytaniem: "Kto jest za Towarzystwem Strażnicy? ".
             Wobec braku odpowiedzi napiętnowałem ich jako złe sługi i wezwałem
             wszystkich, którzy sprzyjają Towarzystwu do opuszczenia sali i podążenia za
             mną. Wyszło 8 osób i w domu jednego z nich założyliśmy nowy zbór, którego
             zostałem, oczywiście, "kierownikiem zebrań ". Na te zebrania zwoziliśmy
             uczestników samochodami z innych posłusznych zborów. W ten sposób obok
             zboru cichych i szlachetnych chrześcijan powstał drugi zbór agitatorów i
             hałaśliwych sprzedawców bibuły propagandowej.
             Ten sposób postępowania praktykowany był w całym kraju, aż wszędzie powstał
             nowy typ zborów. Również w naszej centrali "Betel " w Magdeburgu zostało w
             tym okresie wymienionych 75% osób z personelu.

              Rozdział 6
             "Organizacja Boża. "


             W 1926 r. działalność organizacyjna "Strażnicy " nabrała pełnego rozmachu, w
             ten sposób powstała wyraźna sprzeczność pomiędzy zaciekłymi atakami na całe
             chrześcijaństwo z racji jego zorganizowania, a obecnymi dążeniami do
             przekształcenia Towarzystwa w wysoko wydajną nowoczesną organizację i
             stosowaniem na każdym kroku metod organizacyjnych. Kierownictwo w
             Brooklynie zapowiedziało, że sprzeczność ta zostanie wyjaśniona na Zjeździe
             Londyńskim, przygotowywanym na 1926 rok. Miało to być coś wielkiego, toteż z
             niecierpliwością oczekiwaliśmy objawienia tej nowej prawdy.
             I rzeczywiście, bogactwo jej zostało przedstawione w całej swej krasie. Oto jak
             Judge Rutherford wybrnął ze stworzonej przez siebie sprzeczności: "Bóg stworzył
             od początku organizację, ale szatan ukradł tę myśl Bożą i stworzył organizację dla
             siebie. Wszystkie kościoły i świeckie organizacje są organizacjami szatana.
             Natomiast Towarzystwo Strażnicy i wszyscy jego zwolennicy stanowią
             organizację Bożą. Jest ona "małżonką Bożą ".
             W ten sposób "Strażnica " nadawała ezoteryczny akcent wszystkim praktykom
             Towarzystwa, nie zawsze zgodnym z zasadami moralnymi, jak to zobaczymy w
             dalszym ciągu.
             Poszczególne organizacje zostały odpowiednio podzielone i nazwane. A więc
             polityczne i przemysłowe organizacje, to był Egipt, organizacje kościelne to -
             Moab, Edom, itd. itd. Ten pomysł Rutherforda zaważył dobitnie na całości ruchu
             Świadków Jehowy, a w szczególności na ich stosunku do bliźnich. Zamiast
             szlachetnych wysiłków głoszenia ludziom Chrystusa i udzielania chrztu tym,
             którzy uwierzyli, rozpoczęło się nachalne nagabywanie "Egipcjan ". Celem samym
             w sobie stało się tylko wyrwanie człowieka z "organizacji szatana " i wciągnięcie
             go do "organizacji Bożej ". Wyłudzanie jak największej ilości pieniędzy od
             "Egipcjan " za literaturę stało się cnotą. Państwowe władze, sądy, prawa, jako
             "organizacje szatana " stały się godne pogardy i przestały krępować sumienia
             świadków Jehowy. Sprzedając książki wbrew prawu, bez licencji (pozwolenia),
             narażali się czasami na grzywny i więzienie. Nazywali to prześladowaniem dla
             imienia Bożego. Oddawanie honoru flagom państwowym i hymnom narodowym
             było dla nich "kłanianiem się obrazowi bestii ".
             Noszenie broni świadkowie dopuszczają jedynie w wypadku, gdy do wojska
             powoła ich "Strażnica ". Nie są bynajmniej pacyfistami. Wierzą np. że wszyscy źli
             zostaną pozabijani, przy czym "źli ", to są wszyscy, którzy nie należą do
             Organizacji Strażnicy. W czasie "Armagedonu " również małe dzieci tych "złych "
             zostaną pozabijane. Na pytanie, jak postąpią oni z tymi, którzy, będąc niegdyś
             członkami "Strażnicy ", odeszli od niej, odpowiadają, że obecne prawa nie


10 z 42                                                                                                  2011-02-18 13:48
Trzydzieści lat w niewoli ''Strażnicy'' - Schnell W. J.   file:///C:/Users/Marek/AppData/Local/Temp/Temp1_tlns.zip/tlns.htm



             pozwalają takich "zdrajców " zabijać. Gdy nastaną jednak prawa Boże, tj. prawa
             "Strażnicy ", zostaną oni pozabijani bezwzględnie. Na razie trzeba ich traktować
             jako "nieżyjących " (tak właśnie traktuje mnie moja rodzina, odkąd odszedłem od
             świadków Jehowy).
             Jednym z ważniejszych zagadnień Konferencji Londyńskiej był problem
             zwiększenia sprzedaży książek "Strażnicy ". Każdego roku ukazywała się nowa
             pozycja, napisana przez Rutherforda i potrzebne były nowe metody sprzedawania
             tej masy książkowej. W tym celu Dżadż zaproponował nam, tj. pracownikom
             centrali "Betel " w Magdeburgu nowe, próbne zasady rozliczania się, mianowicie:
             za każdą sprzedaną książkę otrzymywaliśmy premię w postaci dwóch bezpłatnych
             egzemplarzy. Zawsze byłem dobrym sprzedawcą i wykorzystując tylko niedziele,
             potrafiłem rozprzedać 25 książek, otrzymując 50 egz. dla siebie. Gdy jednak
             zostaliśmy aresztowani za handel książkami bez licencji (pozwolenia), przełożeni
             polecali nam kłamliwie tłumaczyć się, że my nie handlujemy, lecz głosimy w ten
             sposób Ewangelię. A przecież nasz zysk wynosił 200% (!) To było dla mnie
             zawsze źródłem wyrzutów sumienia, gdyż ciągle uważałem się za chrześcijanina.
             Do dziś jeszcze świadkowie Jehowy otrzymują książki po 5 centów, aby je
             sprzedać po 25 centów, uzyskując 400% prowizji i do dziś pociągani do
             odpowiedzialności za niepłacenie podatków tłumaczą się, że uprawiają
             kaznodziejstwo, a nie handel. Nowa metoda rozliczania okazała się
             nadspodziewanie skuteczna. Sprawozdania z ilości sprzedanych książek skoczył w
             górę. Wkrótce drukarnie nie mogły nadążyć za zamówieniami nadchodzącymi z
             całego kraju.

             Rozdział 7
             Od zachwytu do rozczarowań.


             Obecnie nadszedł czas wcielenia w życie nowych pomysłów "Strażnicy ",
             pomysłów w rodzaju "Organizacji Bożej ". Na dany sygnał ruszyliśmy do pracy z
             typowo teutońską zawziętością. Całe nasze postępowanie nabrało obecnie innego
             charakteru. Przecież znajdowaliśmy się wewnątrz Organizacji. Teraz już nie
             przyświecało nam przykazanie Jezusa z Ewangelii Mateusza 28:19-20, aby
             wszystkie narody czynić uczniami Jego, tj. chrześcijanami. O, nie! To było zbyt
             mdłe i mało interesujące. Teraz my byliśmy górą. Wszyscy inni, znajdujący się na
             zewnątrz "Organizacji Bożej " mieli do wyboru przyłączyć się do nas lub zginąć w
             Armagedonie wraz z "Organizacją Szatana ".
             Nie do wiary, czym "może stać się takie przekonanie dla człowieka! Jak dawni
             Faryzeusze i Sadyceusze uważaliśmy się za jedynie wybrany naród. Z pokornych
             chrześcijan przemieniliśmy się w wojowników i zdobywców. Czuliśmy się
             powołani do przejścia pośrodku chrześcijaństwa, które zawiodło, położenia
             pieczęci na tych, którzy wejrzą na nas i wprowadzenia ich do zbawiennej
             Organizacji.
             Obecnie przyszedł też czas na usunięcie w cień Imienia Jezusa, od którego całe
             chrześcijaństwo wywodziło swą nazwę i zastąpienia go imieniem Jehowy.
             Chcieliśmy za wszelką cenę odróżnić się od chrześcijan. Ale odrzucając Imię
             Chrystusa, równocześnie odrzucaliśmy zasadę żywej społeczności z Bogiem, jaka
             jest udziałem chrześcijanina w Chrystusie oraz samą myśl zbawienia przez krew
             Jezusa Chrystusa, a nie przez uczynki spełniane przez organizację. Staliśmy się
             Organizacją Jehowy i uczono nas lekceważenia w słowach i uczynkach Jezusa,
             "jedyne imię dane ludziom, przez które możemy być zbawieni ".
             Na wzór teokratycznych Żydów nadużywaliśmy imienia Jehowy dla
             proklamowania naszej organizacji jako "Bożej Organizacji ". Przecież małżonka


11 z 42                                                                                                  2011-02-18 13:48
Trzydzieści lat w niewoli ''Strażnicy'' - Schnell W. J.   file:///C:/Users/Marek/AppData/Local/Temp/Temp1_tlns.zip/tlns.htm



             nosi nazwisko męża, a nasza organizacja była "Małżonką Bożą ".
             Do walki! Naszym zadaniem, jako Organizacji Bożej, było zdobycie dla Boga
             całej ziemi. Z tym przeświadczeniem atakowaliśmy na każdym kroku: w salach, w
             świadectwach masowych, w małych miasteczkach, gdy ludzie szli do kościołów, w
             pukaniu od domu do domu, w rozpowszechnianiu gazet i ulotek, w rozrzucaniu
             haseł.
             Oczywiście, wywołało to kary, upomnienia, aresztowania w miastach i wsiach, ale
             stawszy się fanatykami chętnie płaciliśmy każdą cenę. Przecież byliśmy
             żołnierzami, a chrześcijaństwo było naszym wrogiem. Walka pochłania wszelkie
             ofiary. Walka kładzie koniec dyskusjom. Tak właśnie, z podniesioną głową i
             poczuciem dumy stawiliśmy czoło opozycji.
             W tym czasie tu i ówdzie zaczęły się pojawiać grupy szturmowe hitlerowców (SS).
             Politycznie nie stanowiły jeszcze siły, a programy swój opierały na przemocy.
             Zaczęły one wytykać nas jako propagandystów amerykańskich, kierowanych
             przez USA. Nie pozostając dłużni, atakowaliśmy ich na każdym kroku w naszych
             wystąpieniach. Pamiętam, że jedno z moich zebrań zostało przerwane przez
             bojówkę SS w czasie mojego przemówienia, a sam zostałem pobity ciężkim
             dębowym krzesłem, Wielu z nas zostało aresztowanych, a tu i ówdzie staliśmy się
             ofiarami napaści ze strony tłumu. Kościół protestancki zarzucał nam bluźnierstwo
             Bogu. W sądzie najwyższym Saksonii odbył się siedmiodniowy proces z tego
             powodu, który jednak wygraliśmy. Również Kościół katolicki usiłował nas
             przepędzić z Bawarii, szczególnie z rejonu Fuldy, jednaki bezskutecznie.
             Przez aresztowania i procesy nasi przeciwnicy oddawali nam niemałą przysługę.
             W ten sposób nasze szeregi zacieśniły się i nabraliśmy rozgłosu. Staliśmy się
             znani powszechnie i ludzie niezadowoleni ze stanu rzeczy w Niemczech widzieli w
             nas męczenników. Nade wszystko jednak wzrósł ogromnie popyt na nasze
             książki. Produkowana przez nas bibuła szła od ręki jak gorące ciastka, osiągając
             nakłady milionowe, a liczebność nasza wzrastała tysiącami. "Organizacja Boża "
             była w pełnym marszu.
             Łowienie ryb w mętnych wodach.W Niemczech Republiki Weimarskiej
             wszystko szło ku gorszemu. Bezrobocie osiągało niespotykane rozmiary. Masy
             ludzkie były zdezorientowane jak błędne owce. Na skrajnej lewicy komuniści
             liczyli miliony zwolenników, po przeciwnej stronie szybko zdobywali pole
             hitlerowcy, a umiarkowane centrum było bezwładne. Po środku znajdowała się
             reszta narodu, której przedstawialiśmy się jako "Organizacja Boża ", stworzona
             dla nich właśnie, nieustraszona, silna, obiecująca zaprowadzić nowy porządek.
             Łatwo staliśmy się ich pionierami.
             Gdyby nie dojście Hitlera do władzy, kto wie, czy Niemcy nie stałyby się
             pierwszym państwem świadków Jehowy. Zrozumieli to i hitlerowcy, i rozpoczęli
             zwalczać nas jako trzecią siłę polityczną. Gwałtowny koniec naszej pracy w
             Niemczech położył Hitler natychmiast po uchwyceniu władzy. Doświadczenia
             nasze tego okresu zostały później wykorzystane w Ameryce przez centralę w
             Brooklynie.
             Produkcja masowa. W tym czasie została ukończona rozbudowa naszej centrali
             w Magdeburgu i Towarzystwo Strażnicy przysłało do nas eksperta ze Stanów
             Zjednoczonych, który miał nas wprowadzić w zasady nowoczesnej organizacji
             produkcji taśmowej (system Taylora) w drukarni i wydawnictwie. Polegało to na
             odpowiednim rozmieszczeniu ludzi i ograniczaniu ich ruchów do najbardziej
             niezbędnych i celowych. Doszliśmy do takiej perfekcji, że koszt własny produkcji
             książki za jedną miarkę wynosił tylko 12 fenigów. Odpadał koszt sprzedaży, gdyż
             kolporterzy utrzymywali się z własnych zarobków. Te wysokie zyski Towarzystwa
             były otoczone ścisłą tajemnicą, aby zachować pozory biednej organizacja



12 z 42                                                                                                  2011-02-18 13:48
Trzydzieści lat w niewoli ''Strażnicy'' - Schnell W. J.   file:///C:/Users/Marek/AppData/Local/Temp/Temp1_tlns.zip/tlns.htm



             religijnej.
             W nagrodę za osiągnięte przez nas wyniki centrala w Brooklynie obdarzyła nas
             zadaniem objęcia swą działalnością również Polski, Czechosłowacji, Rumunii i
             Austrii. Byliśmy również nominalnie wydawnictwem dla krajów skandynawskich.
             Do Polski wysyłaliśmy nieoprawione książki ( "Harfa Boża "). Były one zszywane
             na miejscu. Pamiętam, że do Polski właśnie wysyłaliśmy bardzo dużą ilość
             książek. Moim zdaniem religia Towarzystwa Strażnicy (świadkowie Jehowy)
             byłaby dziś w Europie najgłówniejszą religią, gdyby nie wybuch II wojny
             światowej w 1939 roku. Jeszcze dzisiaj, gdyby nie drastyczne środki stosowane
             przez władze świeckie, świadkowie mieliby szanse stać się główną religią Stanów
             Zjednoczonych, a następnie Afryki, Południowej Ameryki a na końcu Europy i Azji.
             Procentowy ich wzrost jest dziś (1954) ponad dziesięciokrotnie wyższy aniżeli w
             Niemczech w okresie przed wybuchem drugiej wojny światowej. Tam byliśmy już
             bliscy zdobycia całego narodu dla świadków Jehowy. Innym razem, w jakimś
             innym kraju może się stać to rzeczywistością!
             Kłopoty i niepokoje w Betel.Byłem zawsze przyzwyczajony wypowiadać na
             głos swoje zdanie, jednak rychło zauważyłem, że w naszej centrali lepiej jest
             milczeć przy stole. Tym bardziej, że coraz częściej przyłapywałem się na
             używaniu wytartych sloganów "Strażnicy " i żargonu organizacyjnego, za co sam
             siebie nienawidziłem. Zapanowała u nas atmosfera powszechnej podejrzliwości.
             Pewnego razu zostałem wezwany do dyrektora. Okazało się, że jeden z jego
             szpiegów doniósł o mojej nielojalności, którą okazałem przed rokiem. Miałem
             wówczas za zadanie zebrać podpisy pod deklaracją pozostania w "Betel " od
             wszystkich pracowników, centrali. Niektórzy jednak odmówili podpisania
             deklaracji, a ja nie ujawniłem ich nazwisk wobec dyrektora. "Ja wiem o
             wszystkim, cokolwiek robicie zarówno w biurze, jak i w terenie " - grzmiał
             dyrektor. Jestem pewny, że dyrektorowi zdawało się, że zna on również nasze
             myśli.
             Personel centrali naszpikowany był szpiegami, a donosicielstwo było cnotą. A
             chociaż rządy świeckie pozwalały zwalniać obywateli od niektórych obowiązków
             ze względu na sumienia, to pracownicy Towarzystwa Strażnicy nie cieszyli się
             takim przywilejem, Do dziś jeszcze, jeśli członek, "Organizacji Bożej " wyrazi
             zastrzeżenie do jakiegokolwiek posunięcia Towarzystwa w Brooklynie, zostanie z
             miejsca napiętnowany jako zły sługa. Żadnego miłosierdzia, żadnego szacunku
             dla cudzych przekonań. Gdybym skądinąd nie był przodującym, wydajnym
             pracownikiem, z pewnością zostałbym zwolniony z miejsca i potępiony za
             ukrywanie braci. Wszystkie donosy pod adresem pracowników były skrzętnie
             notowane i każdy z nas miał swoją rubrykę. Zapisane w niej "grzechy "
             wykorzystywane były w chwili, gdy ktoś z nas "wychylał się z szeregu ".
             Wówczas, wezwany do dyrektora, był ogłuszony esencją swoich "przestępstw " i
             zazwyczaj przestraszony wracał czym prędzej do zaprzęgu.
             Wprawdzie udało się naszemu dyrektorowi uczynić z nas dobre sługi, sam jednak
             bynajmniej nie należał do takich. W czasach powszechnej biedy ubierał się
             kosztownie i żył wystawnie, przedsiębiorąc kosztowne i niepotrzebne podróże
             najdroższymi środkami lokomocji.
             Cała organizacja nasza, chociaż groźna na zewnątrz, od wnętrza była chora, jak
             żydowska teokracja czasów Nowego Testamentu, o której Pan Jezus mówił:
             "Biada wam faryzeusze i uczeni w piśmie, obłudnicy! Jesteście jak groby bielone,
             piękne na zewnątrz, lecz pełne nieczystości i kości umarłych wewnątrz ".
             W 1927 r. stan rzeczy w Betel stał się tego rodzaju, że miałem do wyboru cierpieć
             wieczne wyrzuty sumienia lub usunąć się. Wybrałem to drugie. Korzystając ze
             swego obywatelstwa, wyjechałem do Stanów Zjednoczonych.



13 z 42                                                                                                  2011-02-18 13:48
Trzydzieści lat w niewoli ''Strażnicy'' - Schnell W. J.   file:///C:/Users/Marek/AppData/Local/Temp/Temp1_tlns.zip/tlns.htm




             Rozdział 8
             Pionierzy, pionierzy!


             Po przybyciu do Nowego Jorku w lipcu 1927r. nastąpiła przerwa w mojej
             aktywności na rzecz Towarzystwa Strażnicy. Skończył się bezpowrotnie okres
             mojego podziwu i bezkrytycznego oddania każdemu skinieniu "Strażnicy ". Stałem
             z boku i przyglądałem się sceptycznie. A jeżeli dałem się powtórnie zaangażować
             do pracy, to zawdzięczam to mojej rodzinie, którą udało mi się sprowadzić z
             Berlina do Nowego Jorku. Przewidywałem, że w Niemczech sprawy będą układały
             się coraz gorzej, że wszyscy, którzy chcą zachować swoją indywidualność
             niezależnie od "Das Deutsche Wesen ", którzy wyznają odrębny światopogląd,
             ściągną na siebie nienawiść nacjonalistów niemieckich. Dotyczyło to także
             Towarzystwa Strażnicy.
             Rodzina moja przyłączyła się do niemieckiego zgromadzenia w Brooklynie i
             rozpoczęła wywierać na mnie nacisk w kierunku ponownego wciągnięcia minie w
             wir pracy organizacyjnej. Moje zniechęcenie, wywołane przeżyciami w Niemczech,
             starano się przezwyciężyć twierdzeniem, że tutaj w Ameryce stosunki w
             "Strażnicy " nie były tak dyktatorskie jak w magdeburskiej centrali. Nie wiedzieli
             oni, że wkrótce, w 1929 roku wszystkie metody wypróbowane w Niemczech
             zostaną przeniesione na teren amerykański.
             Amerykańskie wydawnictwo "Strażnicy " w 1927 roku stało daleko w tyle za
             naszym w Magdeburgu pod względem sprawności i wydajności. Ich organizacja
             również nie nadążała za niemiecką. Zbory ich znajdowały się w tym stadium, z
             którego my wyszliśmy w roku 1924. Domyśliłem się, że działo się tak ze względu
             na odmienny charakter ludzi amerykańskich. Odrzucali oni wszelki przymus i
             komenderowanie, przyzwyczajeni do demokratycznych stosunków społecznych,
             nie poddawali się tak łatwo teokratycznym koncepcjom "Strażnicy ". Nie
             przeżywali też okropności pierwszej wojny światowej tak jak my, w Europie.
             "Strażnica " musiała więc oczekiwać sposobności zdobycia i wykształcenia
             odpowiednich kadr. Wkrótce sposobność taka nadeszła w postaci wielkiego
             kryzysu 1929 roku. Ludzie stracili pewność pracy i jutra, stracili oparcie
             ekonomiczne i nigdy już nie odzyskali zupełnego spokoju. Widmo kryzysu
             prześladowało odtąd miliony ludzi przez długie, długie lata. To właśnie była woda
             na młyn "Strażnicy ": potężna klasa ludzi niezadowolonych z istniejącego stanu
             rzeczy.
             W celu zdobycia kadr wyszkolonych pracowników, "Strażnica " zapoczątkowała
             służbę "pionierów ", którzy byli następcami russellowskich kolporterów. Ludzie ci,
             oddani całym sercem i duszą sprawie "Strażnicy ", byli oczkiem w głowie Judge
             Rutherforda. Z chwilą nastania wielkiego kryzysu szeregi "Strażnicy " gwałtownie
             wzrosły. Oczywiście, wielu nowicjuszy garnęło się gorliwie do służby pionierskiej.
             Mój ojciec, siostra i jej mąż sprzedali swoje majętności, kupili samochód,
             zbudowali przyczepę mieszkalną do samochodu i w lecie 1931 roku rozpoczęli
             wędrowną pracę pionierską w powiatach wokół Nowego Jorku. Ja sam opierałem
             się długo namowom rodziny, aż w końcu, po dwu latach, uległem w 1933 roku.
             Kupiłem Forda i wyruszyłem również na pionierską pracę w powiecie Clark, aby
             towarzyszyć swojej rodzinie.
             Zawsze byłem dobrym sprzedawcą i w niedługim czasie osiągałem trzydzieści do
             trzydziestu pięciu książek dziennie. Jednak zorientowaliśmy się łatwo, że w
             terenie było raczej mało pieniędzy. Wówczas stosowaliśmy czysto handlowe
             metody, sprzedając książki za towary. Pamiętam pewną okolicę w stanie Georgia,
             tam gdzie diabeł mówi dobranoc (w oryg.: "nawet lisy mówiły dobranoc "), gdzie


14 z 42                                                                                                  2011-02-18 13:48
Trzydzieści lat w niewoli ''Strażnicy'' - Schnell W. J.   file:///C:/Users/Marek/AppData/Local/Temp/Temp1_tlns.zip/tlns.htm



             nie było najmniejszych widoków sprzedania choćby jednej książki za pieniądze.
             Prawie wszyscy otrzymywali zapomogi od państwa i żyli z nich. Przejeżdżając
             przez miasteczko, zauważyłem jednak na każdym podwórzu wrak samochodu.
             Nawiązałem kontakt z warsztatem samochodowym i zacząłem sprzedawać książki
             za stare akumulatory i chłodnice, które odstawialiśmy za pieniądze do warsztatu.
             W rezultacie zbywaliśmy do dwudziestu pięciu egzemplarzy dziennie. Takich jak ja
             było wielu. Pionierzy ci byli prawdziwymi, oddanymi i ofiarnymi pionierami,
             wprawdzie nie chrześcijaństwa, ale teokracji "Strażnicy ", ogłoszonej w 1938 r.
             Oni kładli podwaliny pod najbardziej totalitarną organizację, jaka kiedykolwiek
             powstała w miłującej wolność Ameryce.
             W 1935 roku nastąpił kryzys w sprzedaży literatury "Strażnicy " w Ameryce. Po
             prostu zamówienia przestały napływać, a ludzie przestali kupować nasze książki.
             Odkryliśmy prawdę wyrażoną kiedyś przez Abrahama Lincolna: "Można ogłupiać
             pewnych ludzi przez cały czas lub wszystkich ludzi przez pewien czas, ale nie da
             się ogłupiać wszystkich ludzi przez cały czas ". Nawet ludzie we wioskach i
             małych miasteczkach odkrywali powoli prawdziwe motywy naszej akcji
             sprzedawania książek, zwłaszcza gdy znajdywali w nich niewybredne ataki na
             religię; wówczas po prostu odmawiali dalszego kupna. Coraz mniej liczni,
             przyjmujący nadal naszą literaturę, byli skrupulatnie notowani w wykazach,
             wykorzystanych później w tworzeniu grup świadków Jehowy. W 1938 roku
             nastąpił również zmierzch pionierów, spowodowany spadkiem popularności
             literatury "Strażnicy ". Wielu z nich zostało mianowanych sługami okręgowymi,
             innych skierowano do seminarium Gilead, inni zostali specjalnymi pionierami
             świadków Jehowy w czasie drugiej wojny światowej.
             Gdy finanse z kampanii sprzedaży literatury zmalały, Towarzystwo musiało
             wynaleźć jakieś nadzwyczajne środki zainteresowania opinii publicznej swoimi
             ludźmi i zdobycia popularności. Obrano drogę niezwykłą: wzbudzono falę
             prześladowań przeciw sobie, aby na tej fali wypływać na wierzch życia w
             Ameryce. Później zobaczymy, jak ten cel został osiągnięty.
             Rozwój doktrynalny Towarzystwa Strażnicy w Ameryce w okresie od 1927 do
             1931 był w dużym stopniu powtórzeniem tego procesu w Niemczech w okresie
             wcześniejszym. Doskonale oddają to słowa Pisma Świętego z Listu Ap. Piotra: "A
             wielu pójdzie za ich zgubą, z powodu których droga prawdy za bluźnierstwo
             wystawiona będzie, i przez chciwość pięknymi słówkami kupią was sobie... " (II.
             Piotra 2: 2,3).
             Poznawanie czystego Słowa Bożego zastąpione zostało komentarzami
             ogłaszanymi jako "Nowe Prawdy ". Istotny, bezpośredni sens Pisma był
             systematycznie odwracany, określany jako przeszły i zastąpiony nowym
             tłumaczeniem w żargonie stworzonym przez "Strażnicę ". Ten niezrozumiały dla
             normalnego człowieka żargon nazwany został później "czystym językiem " lub
             "czystymi wargami ". Z chwilą, gdy ta paplanina i przewrotne tłumaczenia wyparły
             z serca i umysłu człowieka bezpośrednie słowo prawdy Bożej, ukończona została
             pożądana przemiana chrześcijanina na świadka Jehowy. Zasada odrodzenia
             duchowego przez pośrednictwo Pisma Świętego zastąpiona została zasadą
             przyjęcia nowej wiary, opartej na prawdach "Strażnicy ". Ciągły napór świeżej
             literatury "Strażnicy " powodował nieuchronnie przemianę umysłu, objawiającą się
             w wygłaszaniu mętnych zdań, zwanych "Zwiastowaniem Królestwa ". Wszyscy
             przerobieni w ten sposób powtarzali jednakowe slogany, myśleli jednakowo,
             mówili jednakowo i świadczyli jednakowo. Było to głównie dziełem czasopisma
             "Strażnica ". Bez jego regularnego ukazywania się cały ruch świadków Jehowy
             wkrótce umarłby śmiercią naturalną. Słusznie więc przywódcy Towarzystwa,
             wydający czasopismo, uważali się za "wierne sługi, dostarczające czeladzi



15 z 42                                                                                                  2011-02-18 13:48
Trzydzieści lat w niewoli ''Strażnicy'' - Schnell W. J.   file:///C:/Users/Marek/AppData/Local/Temp/Temp1_tlns.zip/tlns.htm



             pokarm słuszny czasu swego ".
             Program Towarzystwa i jego cele na następny okres zawierała wydana w tym
             czasie (1928) książka "Rząd " (ukazała się też w polskim języku, drukowana
             prawdopodobnie w Niemczech. - Przyp. tłum.) Jej język i argumentacja były tak
             samo mętne jak w innych książkach. Jednak trafnie opisano tam powstanie
             "dyktatury teokracji " i przyszły rozwój sytuacji w szeregach świadków Jehowy.

             Rozdział 9
             Rozwój doktrynalny ruchu "Świadków Jehowy ".


             W tym rozdziale mojego opowiadania chciałbym dać wam przegląd teologicznego
             systemu "Strażnicy ". To oszczędzi wam błądzenia po labiryntach wywodów w
             literaturze "Strażnicy " oraz ukaże, co uczyniono w celu przełamania prawdy
             chrześcijańskiej i zbudowania na to miejsce systemu nauk "Strażnicy ".
             Obraz Bestii. Jeżeli czytaliście 13 rozdział księgi Objawienia, pamiętacie z
             pewnością przedstawioną tam bestię, która wygłasza bluźnierstwa, walczy ze
             świętymi i wydaje dekret, mocą którego nikt nie może sprzedawać ani kupować,
             kto nie przyjmie znamienia bestii na swoje czoło i prawą rękę. Istnieje wiele
             tłumaczeń tego rozdziału, a "Strażnica " również posiada swoje tłumaczenie.
             Świadkowie Jehowy utrzymują i głoszą, że tą bestią jest chrześcijaństwo, a w
             szczególności katolicy, protestanci oraz Żydzi, sprzymierzeni z władzą świecką.
             Cały ten kompleks ma być zniszczony w strasznej, oczyszczającej bitwie pod
             Armagedonem. Jest to bardzo ciekawe tłumaczenie i sam byłem kiedyś jego
             zwolennikiem. Jednak obecnie oczy moje otworzyły się i doszedłem do wniosku
             wręcz odwrotnego: Czyż obraz bestii nie pasuje o wiele lepiej do Towarzystwa
             Strażnicy? Organizacja ta była zraniona na śmierć po zgonie Karola Russela, w
             czasie pierwszej wojny światowej, kiedy to oficjalnie ją rozwiązano, a
             przywódców osadzono w więzieniu. Jednak jej śmiertelna rana została uleczona
             wraz z objęciem kierownictwa przez Judge Rutherforda w 1919 roku. Natomiast z
             chwilą ogłoszenia teokracji w 1938 roku Organizacja była tak potężna, że mogła
             "ogień sprowadzić z nieba na ziemię ", ferując wyroki plag na "religionistów " na
             łamach czasopisma "Strażnica ". Nikt nie może pozostać w szeregach świadków,
             kto nie myśli tak, jak każe "Strażnica " (piętno na czole) i nie postępuje według
             szablonu podanego przez "Strażnicę " (piętno na ręce). To podobieństwo jest tak
             zadziwiające dla mnie, który przez trzydzieści lat żyłem w łączności z Organizacją
             Strażnicy, że do dzisiaj nie mogę się od niego uwolnić. Oto dlaczego często
             powtarzają się w moich wspomnieniach aluzje do Organizacji, gdy wspominam o
             bestii z Objawienia i jej obrazie.
             Książka "Życie ". Pamiętacie zapewne oczekiwanie badaczy Pisma Świętego na
             zjawienie się Książąt Starego Testamentu w 1925 roku. Począwszy od 1922 roku
             artykuły czasopisma "Strażnica " rozpalały do białości ten nastrój oczekiwania.
             Jego celem było, oczywiście, skupienie sił do przyszłej ekspansji. Aby częściowo
             podtrzymać tamte nastroje, zwrócono zaraz po 1925 roku uwagę na fakt powrotu
             Żydów do Palestyny. Jeden z przedstawicieli po swoim powrocie opowiadał
             cudowne rzeczy o powrocie narodu do swojej ziemi obiecanej. Są one właśnie
             zawarte w książce "Życie " (1929), z której wynikało, że koniec jest naprawdę
             bliski, jeżeli Żydzi powracają do Palestyny.
             Jak można się było domyślać po czerwonych okładkach książki, była to
             przysłowiowa "gruszka na wierzbie ". Jej prawdziwe zadanie polegało na nagięciu
             dotychczasowych nauk "Strażnicy " do obecnych praktyk, na przypieczętowaniu
             śmierci badaczy Pisma Świętego i narodzin świadków Jehowy. Już po roku zaszła
             konieczność odwrócenia uwagi od powrotu Izraela do Palestyny i odrzucenia


16 z 42                                                                                                  2011-02-18 13:48
Trzydzieści lat w niewoli ''Strażnicy'' - Schnell W. J.   file:///C:/Users/Marek/AppData/Local/Temp/Temp1_tlns.zip/tlns.htm



             faktów, które były podstawą napisania książki "Życie ". Ogłoszono, że
             prawdziwym Izraelem są świadkowie Jehowy. Począwszy od tego czasu
             Organizacja Strażnicy przywłaszczała sobie wszystkie "duchowe zalety Izraela " i
             skierowała do siebie wszystkie proroctwa dotyczące Żydów. Poszczególne
             wydania "Strażnicy " przepełnione były odtąd ustępami Starego Testamentu w
             żargonie "Strażnicy " i dowodami wypełnienia proroctw Starego Testamentu
             właśnie w ruchu świadków Jehowy.
             Przez przejęcie tych proroctw, przez adaptowanie ustroju teokracji żydowskiej a
             nawet w przyjęciu nazwy świadków Jehowy (którą to nazwę Izajasz w 43:10
             podaje jako nazwę Izraela), "Strażnica " odwróciła cały rozwój prawdy biblijnej,
             powracając do spraw przeżytych i przebrzmiałych. Od tej chwili świadkowie
             Jehowy uważali się za "Izraela Bożego ", za naród wybrany, znajdujący się
             "wewnątrz " organizacji Bożej, tak, jak kiedyś naród żydowski. Ich stosunek do
             ludzi z "zewnątrz " był początkowo współczujący, a następnie pogardliwy i
             potępiający. Znalazło to swój wyraz w niekulturalnym i nieobywatelskim
             postępowaniu świadków Jehowy na całym świecie. Przypisując sobie wszystkie
             zalety i przywileje Izraela czasów starożytnych, rzeczywiście zdobyli wszystkie
             wady tamtych czasów, jak krótkowzroczność, bigoteria, upór "twardego karku " i
             wiele innych cech ujemnych.
             Usprawiedliwienie istnienia klas. W 1932 roku ukazała się następna książka
             rozwijająca nauki świadków Jehowy, pt. "Zabezpieczenie ". W książce tej
             "Strażnica " usiłuje uzasadnić podział na klasy wiernych wbrew nauce Pisma
             Świętego o konieczności osobistego przynoszenia owoców ducha.
             Uzasadnienie to miało następujący tok: tylko niewielu byłych badaczy Pisma
             Świętego sprzed 1919 roku pozostało wiernymi Towarzystwu Strażnicy w czasie
             budowy jej drugiego piętra. Reszta ta miała obecnie stanowić 144 tysięcy
             wiernych z Objawienia, stanowiących według "Strażnicy " ciało Chrystusa. Oni to
             mieli być tymi wprowadzającymi zastępy nowych młodych członków, nową klasę
             wiernych, tak jak kiedyś biblijna Noemi wprowadziła Ruth, a Mardocheusz
             wprowadził Esterę do koła wiernych Izraela. W związku z tym porównaniem klasę
             starszych członków, byłych badaczy nazwano klasą "Mardocheusz-Noemi ", a
             klasę świeżych członków ochrzczono mianem klasy "Ruth-Ester ".
             Wkrótce jednak okazało się, że większość nowych zwolenników nie odpowiada
             warunkom przynależności ani do jednej, ani do drugiej klasy, gdyż nie
             wykazywała żadnego zainteresowania dla spraw duchowych, zadawalając się
             organizacyjną przynależnością. Było to naturalne żniwo polityki Towarzystwa od
             1925 roku, od którego to czasu za najważniejsze uznano sprzedawanie książek i
             składanie sprawozdań, a szykanowano owoce ducha, rozwój charakteru,
             odrodzenie duchowe, wiarę w Chrystusa. Dzisiaj każdy mógł być głosicielem
             "Strażnicy ". Wystarczyło spełnienie warunków zupełnie powierzchownych, jak
             wypełnianie sprawozdań, sprzedawanie książek i uczęszczanie na zebrania. Dawni
             badacze wierzyli, że ci, którzy nie pozostali wierni swojemu powołaniu pomimo
             odrodzenia duchowego, otrzymają jeszcze jedną szansę nawrócenia się w czasie
             wielkiego ucisku. Jednak nie będą królować z Chrystusem, a miejsce ich będzie
             przed tronem. Obecnie "Strażnica " zmieniła to tłumaczenie. Czyż psalmista nie
             głosi, że "ziemia jest podnóżkiem nóg Twoich "? Ci przed tronem muszą być
             ziemscy i to właśnie będzie ta klasa zwolenników Organizacji Strażnicy, którzy nie
             wykazują żadnych duchowo-moralnych kwalifikacji. Nazwano ich klasą
             "Jonadabów ". Każdy, kto zechce uważnie przeczytać 7 rozdział księgi
             Objawienia, przekona się, że tłumaczenie takie jest zwyczajnym bluźnierstwem i
             przekręcaniem słów. Czy jednak jest choćby jedno ich tłumaczenie Pisma, które
             nie byłoby przekręcone i naciągnięte wbrew istotnej treści?



17 z 42                                                                                                  2011-02-18 13:48
Trzydzieści lat w niewoli ''Strażnicy'' - Schnell W. J.   file:///C:/Users/Marek/AppData/Local/Temp/Temp1_tlns.zip/tlns.htm



             Zadaniem książek "Przygotowanie " (1934) i "Bogactwa " (1933) było nie tylko
             wytłumaczyć i usprawiedliwić spadek poziomu całego ruchu, ale uczynić z tego
             jeszcze przedmiot dumy przyszłych świadków Jehowy.
             Gabaonici. Pozostało jeszcze sklasyfikować rzeszę ludzi, którzy nie należąc
             oficjalnie do ruchu "Strażnicy ", sprzyjali mu, nabywali książki "Strażnicy " i
             przyjmowali wizyty ich głosicieli. Wyznaczono im rolę biblijnych Gabaonitów,
             którzy, chcąc uniknąć zagłady, zawarli przymierze z Izraelitami i chociaż poganie,
             mieszkali pośród Izraela jako słudzy i niewolnicy. Taki też "błogi " los spotka
             biernych sympatyków Strażnicy, czyli obecnie ruchu świadków Jehowy. Zdołają
             oni ujść gniewu Bożego, ale pozostaną niewolnikami Świadków Jehowy w czasie
             teokracji. Zaiste piękna ilustracja narodu panów i niewolników.
             Odrzucenie chrześcijaństwa. Towarzystwo "Strażnicy " doszło teraz do
             punktu, w których nie mogło się już zatrzymać. Przyszedł czas na zrzucenie
             płaszczyka chrześcijaństwa, pod którym tak długo maskowało się. Było to nawet
             konieczne dla uzyskania dalszego powodzenia w niezadowolonych masach
             chrześcijan obecnie i nienawidzących chrześcijaństwa pogan w przyszłości.
             Towarzystwo Strażnicy uznało, że "jedyne Imię dane ludziom, przez które
             możemy być zbawieni " stało się obecnie przeszkodą na drodze postępu
             Towarzystwa Nowego Świata. Cele takie, jak narzucanie swych nauk wszystkim
             ludziom i zdobycie władzy nad światem wymagały uniwersalniejszej nazwy. Użyto
             do tego Imienia Bożego: Jehowy - stąd świadkowie Jehowy.
             W 1932 roku upłynęło 12 lat od chwili wznowienia pracy Towarzystwa pod nowym
             kierownictwem Judge Rutherforda. Towarzystwo postanowiło upamiętnić ten fakt
             wydaniem książki "Wywyższenie ", w której, jak zwykle, nadużywa Pisma
             Świętego do swych celów. W tym wypadku ofiarą padła przypowieść
             ewangeliczna o gospodarzu, zwołującym robotników do pracy w winnicy.
             Dwanaście godzin pracy, to właśnie dwanaście lat pracy Towarzystwa na nowych
             zasadach. A wszystkim starym i młodym, zasłużonym i nowicjuszom przypadnie
             jedna zapłata. Jaka? Cudowne imię świadków Jehowy. W ten sposób
             podciągnięto, czyli wywyższono klasy "Jonadabów " do reszty doświadczonych
             członków, odrzucając ostatecznie wszelkie kwalifikacje duchowe właściwe
             Kościołowi Chrystusowemu. Świadkowie Jehowy przestali być chrześcijanami
             zarówno w nazwie jak i w treści.

             Rozdział 10
             Początek nowej strategii.


             Konieczność zmiany dotychczasowej strategii kierownictwa "Strażnicy " wynikała
             z dwóch przyczyn. Po pierwsze ludzie przestali kupować naszą literaturę. Chodząc
             od domu do domu, prawie zawsze spotykaliśmy się z odmową. Potrzebny był
             jakiś nowy bodziec. Po drugie należało w jakiś nowy sposób rozgłosić i
             spopularyzować nową nazwę świadków Jehowy. Wybrano do tego celu niezwykłą
             drogę wzbudzenia przeciw sobie fali prześladowań, pozorując prześladowanie za
             religię. W Ameryce, gdzie ludzie byli czuli na wolność wyznania, nie było to rzeczą
             łatwą, pomimo to, ta wieloletnia akcja uwieńczona została pełnym sukcesem. Jak
             się to zaczęło, posłuchajcie.
             Na początek obrano teren możliwie blisko centrali w Brooklynie, a więc stan New
             Jersey. Ten naszpikowany małymi, półmiejskimi osiedlami kraj najlepiej nadawał
             się do zaczepki. Jego mieszkańcy lubili spędzać niedziele w błogim spokoju,
             próżniactwie i bezruchu. Na nich to postanowiono nasłać "niedzielne grupy
             świadków ", nagabujące ludzi na ulicach, przed kościołami i w domach,
             narzucające się ze swoją literaturą i naukami. Przedtem wpojono "świadkom " ich


18 z 42                                                                                                  2011-02-18 13:48
Trzydzieści lat w niewoli ''Strażnicy'' - Schnell W. J.   file:///C:/Users/Marek/AppData/Local/Temp/Temp1_tlns.zip/tlns.htm



             zadania. Mieli oni atakować każdą religię, wszelkie świętości, zwyczaje i obyczaje,
             posługując się rzekomo Pismem Świętym. Np. płacenie podatków, zdejmowanie
             kapelusza wobec starszych i kobiet, flagi i hymny państwowe, wszystko to było
             przedmiotem napaści. Zwłaszcza skuteczna była metoda nachodzenia ludzi
             właśnie wtedy, gdy najbardziej potrzebują oni odpoczynku. W rezultacie setki i
             tysiące skarg napłynęły do policji i sądów, zmuszając władze do reakcji. Policja
             zażądała pozwolenia na sprzedaż książek i zatrzymała sporo osób, które,
             oczywiście, nie mogły się wykazać opłaceniem odpowiedniego podatku. W ten
             sposób władze wstąpiły w sidła zręcznie zastawione. Rzucono tam oddziały
             rezerwowe świadków, sprowokowano wielkie widowisko z maszerującymi
             oddziałami, okrzykami i transparentami, dopóki wszystkie więzienia danego
             miasteczka nie zostały zapełnione i policja bezradna musiała ustąpić. Na drugą
             niedzielę obrano inne miasteczko. Oczywiście, przez cały następny tydzień ludzie
             mówili tylko o niedzielnych rozruchach i stawaliśmy się głośni. Tu i ówdzie
             żałowano nas jako prześladowanych za wyznanie. Ale prawdziwego rozgłosu
             przysparzały nam dopiero procesy, wynikłe wskutek tych akcji. Pisała o nich
             prasa, śledziła publiczność. Obrona na procesach była z góry zaplanowana. Z
             reguły odwoływaliśmy się do wolności wyznania. Oskarżeni o handel książkami
             bez opłacania podatków obstawialiśmy, że jest to nasza forma nabożeństwa,
             wzgl. kaznodziejstwa, które były dozwolone. Powoli udało nam się stworzyć
             nastrój prześladowania mniejszości wyznaniowej i pozyskać rozgłos, a nawet
             sympatię pewnych kół ludności. Znów wielu ludzi zainteresowało się naszymi
             przekonaniami i zaczęło czytać nasze książki. I chociaż kpili z nas, to jednak
             sympatia dla prześladowanej mniejszości brała górę i zaczęli brać nas w obronę.
             Ale znaleźli się i tacy, których nasz rozgłos skłonił do zainteresowania się
             istotnymi celami Towarzystwa jako całości, a szczególnie kierownictwa w
             Brooklynie. Władze zaczęły podejrzewać, że pod pokrywką nowej religii kryje się
             po prostu jakiś olbrzymi interes handlu literaturą bez pozwolenia. Raz po raz
             artykuły w prasie podnosiły ten problem, np. w "Saturday Evening Post " w 1940
             roku zatytułowany "Armagedon, Spółka Akcyjna " itp.
             Ta akcja zmusiła naczelne dowództwo "Strażnicy " do przeciwdziałania. Oskarżeni
             o używanie religii jako zasłony, nie mogąc zaprzeczyć faktom nadzwyczajnych
             korzyści pieniężnych, ciągniętych ze sprzedaży literatury bez podatków,
             "Strażnica " rozpoczęła oskarżać religie innych ludzi o czerpanie korzyści
             materialnych z praktyk religijnych. "Wasza religia jest tylko zasłoną do bogacenia
             się księży " wołali na ulicach do ludzi. Akcja ta przynosiła częściowo skutek,
             odwracając uwagę ludzi od sedna oprawy.
             Coraz liczniej powtarzające się sprawy sądowe przeciwko świadkom Jehowy
             domagały się jakiegoś oficjalnego rozwiązania ze strony władz. Zasądzeni na
             więzienia i grzywny w jednej instancji z reguły odwoływaliśmy się do wyższej,
             wygrywając sprawę. Jednak w przypadku miasta Griffin w stanie Georgia
             "Strażnica " przegrała sprawę również w sądzie stanowym i odwołała się do Sądu
             Najwyższego Stanów Zjednoczonych. Tutaj przedstawiono sprawę w ten sposób,
             że świadkowie Jehowy są biednymi ludźmi, których nie stać na kosztowne środki
             propagandy, jak prasa i radio, więc szerzą swoje poglądy przy pomocy traktatów
             i ulotek. Powołano się na przykłady znanych w Ameryce działaczy, jak Tomasz
             Paine, którzy przy pomocy ulotek dobrze zasłużyli się krajowi. Sąd Najwyższy
             przyjął to tłumaczenie, uznał, że literatura świadków jest wolna od opłat, więc jej
             rozpowszechnianie podpada pod ochronę konstytucji USA. Począwszy od 1936r.
             czasopismo "Strażnica " roi się od opisów zwycięstw w poszczególnych miastach,
             czy okręgach. Najcudowniejsze dla mnie w tym wszystkim jest to, że naczelnicy
             policji, ojcowie miasta, sędziowie pokoju a nawet Sąd Najwyższy dali się chytrze



19 z 42                                                                                                  2011-02-18 13:48
Trzydzieści lat w niewoli ''Strażnicy'' - Schnell W. J.   file:///C:/Users/Marek/AppData/Local/Temp/Temp1_tlns.zip/tlns.htm



             użyć dla celów postawionych przez kierownictwo Towarzystwa Strażnicy.
             Te zwycięstwa polityczne uzyskane przez warstwę rządzącą (tzw. Mądrych i
             Wiernych Sług) na zewnątrz, umocniły niepomiernie jej pozycję wewnątrz
             organizacji i postawiły poza wszelką krytyką. Była to okoliczność wręcz
             opatrznościowa dla teokratycznych koncepcji "Strażnicy ". Odtąd świadek
             Jehowy, który nie współpracował w 100% w przyjmowaniu prawd "Strażnicy ",
             nie liczył się w ogóle. Po prostu nie zajmowano się nim.

             Rozdział 11
             Moja służba w Nowym Jorku.


             W roku 1936 byłem w domu moich rodziców w New York City w trakcie
             przygotowań do wyjazdu na Południe, gdzie miałem objąć nowy pionierski teren.
             Wówczas zostałem wezwany do "Service Departament " (Wydział Służby,
             zajmujący się organizacją zgromadzeń. Przyp. tłum.), gdzie zaproponowano mi
             stanowisko sługi jednostki Manhattan. Z przyjęciem tej funkcji ociągałem się,
             będąc świadomy daleko idących zmian w moim stosunku do Towarzystwa
             Strażnicy. Opuszczenie Betel w Magdeburgu nie pomogło mi niestety, odzyskać
             utraconą pozycję Chrześcijanina, jako nowego stworzenia, którą straciłem po
             zaangażowaniu się w pracy towarzystwa w dniu 18. 08. 1924 roku. Obecnie jest
             dla mnie jasne, dlaczego tak było. Po prostu nie czytałem, nie studiowałem Pisma
             Świętego, jako podstawę prawdy, a zastąpiłem je czasopismem "Strażnica " i
             książkami, wydawanymi przez Towarzystwo. Stopniowo mój umysł zapełnił się
             podawanymi tam wymysłami ludzkimi, a potem już nie mogłem wyzwolić się od
             organizacyjnego sposobu myślenia. Jednak jakaś odporniejsza warstwa
             osobowości pozostała we mnie niezniszczona i ta dawała znać o sobie od czasu
             do czasu.
             Propozycja pozostania w Nowym Jorku odpowiadała mi wówczas. Poza tym
             ciekaw byłem wejrzeć do wnętrza organizacji w Brooklynie i dlatego wyraziłem
             zgodę, z góry postanawiając zachować wewnętrzną niezależność.
             Dla czytelników z grona świadków Jehowy musi to brzmieć jak straszna herezja.
             Ale wierzcie mi, jest to pierwszy krok w kierunku uwolnienia się z teokratycznych
             sideł "Strażnicy ". Potrzebny jest stan umysłu, w którym przyjmuje się tylko
             rzeczy słuszne naszym zdaniem i pożyteczne.
             Tak więc zdobyłem arcywygodne stanowisko obserwatora "sceny " centrali w
             Brooklynie. Po nabraniu rutyny w moich nowych zajęciach, zdolny byłem naprzód
             przewidzieć pociągnięcia Organizacji. Przysporzyło mi to wiele kłopotu, ale też
             przez to dostąpiłem zaszczytu osobistej wizyty u "wodza " Judge’a Rutherforda,
             mianowicie: w pewnym przemówieniu w jednostce Manhattan podałem
             propozycje usprawnienia, które pamiętałem jeszcze z okresu pracy w Niemczech.
             Skutki nie dały długo na siebie czekać. W czerwcu 1937 zostałem wezwany do
             prezesa. Wizyta ta była dla mnie prawdziwą torturą. Czułem się jak żywa ofiara w
             objęciach ognistego Molocha organizacji. "Chcielibyśmy widzieć Was tutaj, wśród
             nas. Jesteście nam potrzebni, gdyż posiadacie doświadczenie " - powiedział po
             kilku słowach wstępu. W mojej duszy krzyczało "nie! ", ale nie miałem siły się
             przeciwstawić. Na mojej twarzy odbiła się widocznie wewnętrzna rozterka, a
             Dżadż źle ją zrozumiał. Sądząc prawdopodobnie, że żal mi porzucić pracę w
             terenie, powiedział: "Oczywiście, gdy nadejdzie odpowiedni czas, mianujemy Was
             sługą zgrupowania Nowego Jorku. A gdybyście nie czuli się w tym położeniu
             dobrze - pozwolimy Wam odejść ".
             Tej właśnie nadziei chwyciłem się z całej siły. Wyraziłem swą zgodę. Nie
             przypuszczałem, że w ten sposób niewola moja przedłuży się o dalszych 18 lat,


20 z 42                                                                                                  2011-02-18 13:48
Trzydzieści lat w niewoli ''Strażnicy'' - Schnell W. J.   file:///C:/Users/Marek/AppData/Local/Temp/Temp1_tlns.zip/tlns.htm



             aż do roku 1954.
             Życie w Betel. W cztery dni po tej rozmowie z Rutherfordem przybyłem do
             Betel, czyli centrali "Strażnicy ". Otrzymałem do pracy pokój na pierwszym
             piętrze, który dzieliłem z jeszcze jednym pracownikiem. Porządek panował tu
             podobny, jak w centrali magdeburskiej. W okresie posiłków cała "rodzina "
             zbierała się przy stole. Rano, przy śniadaniu czytano "codzienną mannę ",
             zadawano pytania i żądano odpowiedzi. Ponieważ całe śniadanie trwało 30 minut,
             należało się porządnie śpieszyć, aby oprócz tego programu mówionego jeszcze
             coś zjeść. Posiłki obiadowe przeplatane były opowiadaniem doświadczeń, po
             których znów następowały pytania i odpowiedzi. Tylko wieczór był wolny, gdyż
             większość "rodziny " rozchodziła się na liczne wieczorne zebrania.
             Zauważyłem, że zgromadzenia przy stole nie były tak często wykorzystywane do
             wytykania błędów poszczególnych pracowników, jak to miało miejsce w
             Magdeburgu. Załatwiano to w bardziej finezyjny sposób. Tylko od czasu do czasu
             zjawiał się przy stole Dżadż. Wówczas drżeli wszyscy kierownicy wydziałów, gdyż
             znany był jego sarkazm i ironia. Byłem świadkiem, jak pewnego razu wziął na
             tapetę jednego z agentów sprzedaży. Biedny chłopak czerwienił się jak burak,
             gdyż prezes nie tylko zrobił z niego pachołka, ale wprost wychłostał go ze
             wszystkich stron słowami.
             Od samego początku mojej pracy w Nowym Jorku byłem ciekawy, czy stosuje się
             tu szpiegowanie i donosicielstwo, jak to miało miejsce w Niemczech. Przez kilka
             dni obserwowałem bacznie swoje otoczenie, aby odszukać ludzi o szczerych,
             otwartych charakterach. Jakżeż zdziwieni byli, gdy rozpocząłem z nimi rozmowę
             na temat, kto spośród naszego personelu może być szpiegiem i donosicielem. W
             ich oczach malował się strach, gdyż początkowo byli pewni, że sam jestem
             szpiegiem, a pytania moje, to zwykła prowokacja. Wytłumaczyłem im, że znam te
             sprawy z poprzedniej mojej pracy i po prostu nie chciałem wypowiadać wobec
             donosicieli niczego, co później sprawiłoby mi kłopot.
             Ku memu zdziwieniu obdarzono mnie bardzo odpowiedzialną pracą w Wydziale
             Służby, w Referacie Pionierów. Do moich obowiązków należały przydziały
             terenów, skierowania, zebrania, odpowiedzi na pytania z terenu, rozwiązywania
             problemów. "Sługa biura " przedstawił mnie zaraz na początku "słudze wydziału ",
             który był najwyższą instancją. Ten świdrował mnie dłuższy czas oczami, badając,
             jakie to robi na mnie wrażenie. Ja również przypatrywałem się mu ciekawie, gdyż
             wprowadzający mnie oświadczył, że "sługa wydziału " jest człowiekiem, który
             "wszystko wie ", a dotychczas nie spotkałem człowieka, który by wiedział
             wszystko. Ku jego zadowoleniu pierwszy odwróciłem ciekawy wzrok i dalsza
             rozmowa potoczyła się gładko.
             Zadanie swoje opanowałem łatwo i wkrótce oddawałem sobie doskonale radę ze
             wszystkimi problemami. Mój najbliższy sąsiad musiał być donosicielem. Czułem to
             instynktownie. Aby sprawdzić swoje podejrzenia, powiedziałem do niego, że
             uważam organizację naszego biura za przestarzałą. Praca nasza byłaby
             wydajniejsza, gdybyśmy mieli wspólnego sekretarza, piszącego listy z dyktanda,
             zamiast samemu pisać wszystkie pisma oddzielnie. Zaraz na drugi dzień wezwany
             zostałem do sanktuarium "sługi biura ", który wyjaśnił mi, że organizacja naszego
             biura została opracowana na podstawie doświadczeń i jest najlepiej
             przystosowana do naszych zadań. W przyszłości powinienem, jako nowy
             pracownik, zgłaszać swoje uwagi jemu osobiście, a nie wobec personelu. W ten
             sposób przekonałem się, że mój sąsiad, rzeczywiście, jest donosicielem. W ten
             sposób wypróbowałem wszystkich swoich współpracowników. Po dwóch
             miesiącach doszedłem do wniosku, że stosunki w Nowym Jorku są tak samo nie
             do zniesienia, jak Magdeburgu. Napisałem więc do Rutherforda prośbę o



21 z 42                                                                                                  2011-02-18 13:48
Trzydzieści lat w niewoli ''Strażnicy''   Schnell W. J.
Trzydzieści lat w niewoli ''Strażnicy''   Schnell W. J.
Trzydzieści lat w niewoli ''Strażnicy''   Schnell W. J.
Trzydzieści lat w niewoli ''Strażnicy''   Schnell W. J.
Trzydzieści lat w niewoli ''Strażnicy''   Schnell W. J.
Trzydzieści lat w niewoli ''Strażnicy''   Schnell W. J.
Trzydzieści lat w niewoli ''Strażnicy''   Schnell W. J.
Trzydzieści lat w niewoli ''Strażnicy''   Schnell W. J.
Trzydzieści lat w niewoli ''Strażnicy''   Schnell W. J.
Trzydzieści lat w niewoli ''Strażnicy''   Schnell W. J.
Trzydzieści lat w niewoli ''Strażnicy''   Schnell W. J.
Trzydzieści lat w niewoli ''Strażnicy''   Schnell W. J.
Trzydzieści lat w niewoli ''Strażnicy''   Schnell W. J.
Trzydzieści lat w niewoli ''Strażnicy''   Schnell W. J.
Trzydzieści lat w niewoli ''Strażnicy''   Schnell W. J.
Trzydzieści lat w niewoli ''Strażnicy''   Schnell W. J.
Trzydzieści lat w niewoli ''Strażnicy''   Schnell W. J.
Trzydzieści lat w niewoli ''Strażnicy''   Schnell W. J.
Trzydzieści lat w niewoli ''Strażnicy''   Schnell W. J.
Trzydzieści lat w niewoli ''Strażnicy''   Schnell W. J.
Trzydzieści lat w niewoli ''Strażnicy''   Schnell W. J.

Weitere ähnliche Inhalte

Was ist angesagt?

Ellen White e os Pioneiros Adventistas Confirmam o Espírito Santo é o Espírit...
Ellen White e os Pioneiros Adventistas Confirmam o Espírito Santo é o Espírit...Ellen White e os Pioneiros Adventistas Confirmam o Espírito Santo é o Espírit...
Ellen White e os Pioneiros Adventistas Confirmam o Espírito Santo é o Espírit...ASD Remanescentes
 
A trindade e toda sua origem
A trindade e toda sua origemA trindade e toda sua origem
A trindade e toda sua origemASD Remanescentes
 
7.3 jezus i historia
7.3 jezus i historia7.3 jezus i historia
7.3 jezus i historiaKM Ludźmierz
 
PERGUNTAS DE UM CATÓLICO QUE DEIXA QUALQUER ADVENTISTAS EMBARAÇADO.
PERGUNTAS DE UM CATÓLICO QUE DEIXA QUALQUER ADVENTISTAS EMBARAÇADO. PERGUNTAS DE UM CATÓLICO QUE DEIXA QUALQUER ADVENTISTAS EMBARAÇADO.
PERGUNTAS DE UM CATÓLICO QUE DEIXA QUALQUER ADVENTISTAS EMBARAÇADO. ASD Remanescentes
 
EM QUE ACREDITAVAM OS PIONEIROS
EM QUE ACREDITAVAM OS PIONEIROSEM QUE ACREDITAVAM OS PIONEIROS
EM QUE ACREDITAVAM OS PIONEIROSASD Remanescentes
 
Testemunhas de Jeová - Seitas e Heresias
Testemunhas de Jeová - Seitas e HeresiasTestemunhas de Jeová - Seitas e Heresias
Testemunhas de Jeová - Seitas e HeresiasLuan Almeida
 
Quem crer na trindade crer na imortalidade da alma
Quem crer na trindade crer na imortalidade da almaQuem crer na trindade crer na imortalidade da alma
Quem crer na trindade crer na imortalidade da almaASD Remanescentes
 
A santissima trindade
A santissima trindadeA santissima trindade
A santissima trindadePr Neto
 
Exegese Marcelo Gomes
Exegese Marcelo GomesExegese Marcelo Gomes
Exegese Marcelo Gomesteotecnologia
 
Francis Chan - O Deus Esquecido-1.pdf
Francis Chan - O Deus Esquecido-1.pdfFrancis Chan - O Deus Esquecido-1.pdf
Francis Chan - O Deus Esquecido-1.pdfcarlos692058
 
Até Reformistas omitem texto de Urias Smith Sobre o "Filho Unigênito de Deus"
Até Reformistas omitem texto de Urias Smith Sobre o "Filho Unigênito de Deus"Até Reformistas omitem texto de Urias Smith Sobre o "Filho Unigênito de Deus"
Até Reformistas omitem texto de Urias Smith Sobre o "Filho Unigênito de Deus"ASD Remanescentes
 
Cults overview v3
Cults overview v3Cults overview v3
Cults overview v3Lip Lock
 
Igreja Adventista e os Pioneiros Adventistas
Igreja Adventista e os Pioneiros AdventistasIgreja Adventista e os Pioneiros Adventistas
Igreja Adventista e os Pioneiros AdventistasASD Remanescentes
 

Was ist angesagt? (20)

Ellen White e os Pioneiros Adventistas Confirmam o Espírito Santo é o Espírit...
Ellen White e os Pioneiros Adventistas Confirmam o Espírito Santo é o Espírit...Ellen White e os Pioneiros Adventistas Confirmam o Espírito Santo é o Espírit...
Ellen White e os Pioneiros Adventistas Confirmam o Espírito Santo é o Espírit...
 
A trindade e toda sua origem
A trindade e toda sua origemA trindade e toda sua origem
A trindade e toda sua origem
 
7.3 jezus i historia
7.3 jezus i historia7.3 jezus i historia
7.3 jezus i historia
 
PERGUNTAS DE UM CATÓLICO QUE DEIXA QUALQUER ADVENTISTAS EMBARAÇADO.
PERGUNTAS DE UM CATÓLICO QUE DEIXA QUALQUER ADVENTISTAS EMBARAÇADO. PERGUNTAS DE UM CATÓLICO QUE DEIXA QUALQUER ADVENTISTAS EMBARAÇADO.
PERGUNTAS DE UM CATÓLICO QUE DEIXA QUALQUER ADVENTISTAS EMBARAÇADO.
 
EM QUE ACREDITAVAM OS PIONEIROS
EM QUE ACREDITAVAM OS PIONEIROSEM QUE ACREDITAVAM OS PIONEIROS
EM QUE ACREDITAVAM OS PIONEIROS
 
A Igreja Remanescente.ppt
A Igreja Remanescente.pptA Igreja Remanescente.ppt
A Igreja Remanescente.ppt
 
Testemunhas de Jeová - Seitas e Heresias
Testemunhas de Jeová - Seitas e HeresiasTestemunhas de Jeová - Seitas e Heresias
Testemunhas de Jeová - Seitas e Heresias
 
Quem crer na trindade crer na imortalidade da alma
Quem crer na trindade crer na imortalidade da almaQuem crer na trindade crer na imortalidade da alma
Quem crer na trindade crer na imortalidade da alma
 
A santissima trindade
A santissima trindadeA santissima trindade
A santissima trindade
 
Exegese Marcelo Gomes
Exegese Marcelo GomesExegese Marcelo Gomes
Exegese Marcelo Gomes
 
Lição 4 regeneração
Lição 4 regeneraçãoLição 4 regeneração
Lição 4 regeneração
 
Francis Chan - O Deus Esquecido-1.pdf
Francis Chan - O Deus Esquecido-1.pdfFrancis Chan - O Deus Esquecido-1.pdf
Francis Chan - O Deus Esquecido-1.pdf
 
Até Reformistas omitem texto de Urias Smith Sobre o "Filho Unigênito de Deus"
Até Reformistas omitem texto de Urias Smith Sobre o "Filho Unigênito de Deus"Até Reformistas omitem texto de Urias Smith Sobre o "Filho Unigênito de Deus"
Até Reformistas omitem texto de Urias Smith Sobre o "Filho Unigênito de Deus"
 
Novo nascimento
Novo nascimentoNovo nascimento
Novo nascimento
 
APOCALIPSE 2.pptx
APOCALIPSE 2.pptxAPOCALIPSE 2.pptx
APOCALIPSE 2.pptx
 
Parábola das bodas
Parábola das bodasParábola das bodas
Parábola das bodas
 
Escatologia, o estudo das últimas coisas
Escatologia, o estudo das últimas coisas Escatologia, o estudo das últimas coisas
Escatologia, o estudo das últimas coisas
 
Khotbah Daniel 3:1-27
Khotbah Daniel 3:1-27 Khotbah Daniel 3:1-27
Khotbah Daniel 3:1-27
 
Cults overview v3
Cults overview v3Cults overview v3
Cults overview v3
 
Igreja Adventista e os Pioneiros Adventistas
Igreja Adventista e os Pioneiros AdventistasIgreja Adventista e os Pioneiros Adventistas
Igreja Adventista e os Pioneiros Adventistas
 

Ähnlich wie Trzydzieści lat w niewoli ''Strażnicy'' Schnell W. J.

Demoniczne Opętanie Dzisiaj
Demoniczne Opętanie DzisiajDemoniczne Opętanie Dzisiaj
Demoniczne Opętanie Dzisiajsiloam
 
Freemasonry Secret
Freemasonry SecretFreemasonry Secret
Freemasonry Secretguest0c39d0
 
Wiara Swiadków Jehowy nie prowadzi do zbawienia
Wiara Swiadków Jehowy nie prowadzi do zbawieniaWiara Swiadków Jehowy nie prowadzi do zbawienia
Wiara Swiadków Jehowy nie prowadzi do zbawieniasiloam
 
Franz Raymond: "Kryzys sumienia".
Franz Raymond: "Kryzys sumienia".Franz Raymond: "Kryzys sumienia".
Franz Raymond: "Kryzys sumienia".siloam
 
Helena BåAwatska Doktryna Tajemna, Tom 1 I 2
Helena BåAwatska Doktryna Tajemna, Tom 1 I 2Helena BåAwatska Doktryna Tajemna, Tom 1 I 2
Helena BåAwatska Doktryna Tajemna, Tom 1 I 2Miroslaw Duczkowski
 
Powolanie
PowolaniePowolanie
Powolanievodnix
 
Michael 2011-03 04
Michael 2011-03 04Michael 2011-03 04
Michael 2011-03 04siloam
 
Walka o tożsamość Kościoła Katolickiego na Ziemiach Odzyskanych - Ludzie i in...
Walka o tożsamość Kościoła Katolickiego na Ziemiach Odzyskanych - Ludzie i in...Walka o tożsamość Kościoła Katolickiego na Ziemiach Odzyskanych - Ludzie i in...
Walka o tożsamość Kościoła Katolickiego na Ziemiach Odzyskanych - Ludzie i in...Marcin Senderski
 

Ähnlich wie Trzydzieści lat w niewoli ''Strażnicy'' Schnell W. J. (10)

Demoniczne Opętanie Dzisiaj
Demoniczne Opętanie DzisiajDemoniczne Opętanie Dzisiaj
Demoniczne Opętanie Dzisiaj
 
Freemasonry Secret
Freemasonry SecretFreemasonry Secret
Freemasonry Secret
 
Wiara Swiadków Jehowy nie prowadzi do zbawienia
Wiara Swiadków Jehowy nie prowadzi do zbawieniaWiara Swiadków Jehowy nie prowadzi do zbawienia
Wiara Swiadków Jehowy nie prowadzi do zbawienia
 
Franz Raymond: "Kryzys sumienia".
Franz Raymond: "Kryzys sumienia".Franz Raymond: "Kryzys sumienia".
Franz Raymond: "Kryzys sumienia".
 
Helena BåAwatska Doktryna Tajemna, Tom 1 I 2
Helena BåAwatska Doktryna Tajemna, Tom 1 I 2Helena BåAwatska Doktryna Tajemna, Tom 1 I 2
Helena BåAwatska Doktryna Tajemna, Tom 1 I 2
 
Jose Arguelles Faktor Majów
Jose Arguelles   Faktor MajówJose Arguelles   Faktor Majów
Jose Arguelles Faktor Majów
 
Powolanie
PowolaniePowolanie
Powolanie
 
Droga do nieba
Droga do niebaDroga do nieba
Droga do nieba
 
Michael 2011-03 04
Michael 2011-03 04Michael 2011-03 04
Michael 2011-03 04
 
Walka o tożsamość Kościoła Katolickiego na Ziemiach Odzyskanych - Ludzie i in...
Walka o tożsamość Kościoła Katolickiego na Ziemiach Odzyskanych - Ludzie i in...Walka o tożsamość Kościoła Katolickiego na Ziemiach Odzyskanych - Ludzie i in...
Walka o tożsamość Kościoła Katolickiego na Ziemiach Odzyskanych - Ludzie i in...
 

Mehr von siloam

The truth about Medjugorie
The truth about MedjugorieThe truth about Medjugorie
The truth about Medjugoriesiloam
 
"The truth about Medjugorie" by bishop Pavao Žanić
"The truth about Medjugorie" by bishop Pavao Žanić"The truth about Medjugorie" by bishop Pavao Žanić
"The truth about Medjugorie" by bishop Pavao Žanićsiloam
 
Enchiridion symbolorum - The sources of Catholic dogma (LT)
Enchiridion symbolorum - The sources of Catholic dogma (LT)Enchiridion symbolorum - The sources of Catholic dogma (LT)
Enchiridion symbolorum - The sources of Catholic dogma (LT)siloam
 
Enchiridion symbolorum - The sources of Catholic dogma (EN)
Enchiridion symbolorum - The sources of Catholic dogma (EN)Enchiridion symbolorum - The sources of Catholic dogma (EN)
Enchiridion symbolorum - The sources of Catholic dogma (EN)siloam
 
Odebrać dzieciom niewinność
Odebrać dzieciom niewinnośćOdebrać dzieciom niewinność
Odebrać dzieciom niewinnośćsiloam
 
Dogmatyka katolicka część - ogólna ks. J. Tylka Tarnów 1900
Dogmatyka katolicka część - ogólna ks. J. Tylka Tarnów 1900Dogmatyka katolicka część - ogólna ks. J. Tylka Tarnów 1900
Dogmatyka katolicka część - ogólna ks. J. Tylka Tarnów 1900siloam
 
Dogmatyka katolicka - część szczegółowa ks. J. Tylka Tarnów 1900
Dogmatyka katolicka - część szczegółowa ks. J. Tylka Tarnów 1900Dogmatyka katolicka - część szczegółowa ks. J. Tylka Tarnów 1900
Dogmatyka katolicka - część szczegółowa ks. J. Tylka Tarnów 1900siloam
 
Módlmy się... o uzdrowienie ludzkich zranień
Módlmy się... o uzdrowienie ludzkich zranieńMódlmy się... o uzdrowienie ludzkich zranień
Módlmy się... o uzdrowienie ludzkich zranieńsiloam
 
Módlmy się... o uwolnienie z mocy zła
Módlmy się... o uwolnienie z mocy złaMódlmy się... o uwolnienie z mocy zła
Módlmy się... o uwolnienie z mocy złasiloam
 
Uwolnienie z mocy złego ducha
Uwolnienie z mocy złego duchaUwolnienie z mocy złego ducha
Uwolnienie z mocy złego duchasiloam
 
Dodatek II rytuału egzorcymu - modlitwy wiernych
Dodatek II rytuału egzorcymu - modlitwy wiernychDodatek II rytuału egzorcymu - modlitwy wiernych
Dodatek II rytuału egzorcymu - modlitwy wiernychsiloam
 
Zmienne nauki Świadkow Jehowy
Zmienne nauki Świadkow JehowyZmienne nauki Świadkow Jehowy
Zmienne nauki Świadkow Jehowysiloam
 
Trójca święta - mit czy rzeczywistość?
Trójca święta - mit czy rzeczywistość?Trójca święta - mit czy rzeczywistość?
Trójca święta - mit czy rzeczywistość?siloam
 
Wnikliwe poznawanie Pism
Wnikliwe poznawanie PismWnikliwe poznawanie Pism
Wnikliwe poznawanie Pismsiloam
 
Miłujcie się! - numer specjalny poświęcony czystości seksualnej
Miłujcie się! - numer specjalny poświęcony czystości seksualnejMiłujcie się! - numer specjalny poświęcony czystości seksualnej
Miłujcie się! - numer specjalny poświęcony czystości seksualnejsiloam
 
Miłujcie się! - numer specjalny poświęcony czystości seksualnej
Miłujcie się! - numer specjalny poświęcony czystości seksualnejMiłujcie się! - numer specjalny poświęcony czystości seksualnej
Miłujcie się! - numer specjalny poświęcony czystości seksualnejsiloam
 
Zuberbier o neokatechumenacie
Zuberbier o neokatechumenacieZuberbier o neokatechumenacie
Zuberbier o neokatechumenaciesiloam
 
Spowiedz generalna
Spowiedz generalnaSpowiedz generalna
Spowiedz generalnasiloam
 
Ruchy i wspolnoty_w_kosciele
Ruchy i wspolnoty_w_koscieleRuchy i wspolnoty_w_kosciele
Ruchy i wspolnoty_w_koscielesiloam
 
Rachunek sumienia dla_doroslych
Rachunek sumienia dla_doroslychRachunek sumienia dla_doroslych
Rachunek sumienia dla_doroslychsiloam
 

Mehr von siloam (20)

The truth about Medjugorie
The truth about MedjugorieThe truth about Medjugorie
The truth about Medjugorie
 
"The truth about Medjugorie" by bishop Pavao Žanić
"The truth about Medjugorie" by bishop Pavao Žanić"The truth about Medjugorie" by bishop Pavao Žanić
"The truth about Medjugorie" by bishop Pavao Žanić
 
Enchiridion symbolorum - The sources of Catholic dogma (LT)
Enchiridion symbolorum - The sources of Catholic dogma (LT)Enchiridion symbolorum - The sources of Catholic dogma (LT)
Enchiridion symbolorum - The sources of Catholic dogma (LT)
 
Enchiridion symbolorum - The sources of Catholic dogma (EN)
Enchiridion symbolorum - The sources of Catholic dogma (EN)Enchiridion symbolorum - The sources of Catholic dogma (EN)
Enchiridion symbolorum - The sources of Catholic dogma (EN)
 
Odebrać dzieciom niewinność
Odebrać dzieciom niewinnośćOdebrać dzieciom niewinność
Odebrać dzieciom niewinność
 
Dogmatyka katolicka część - ogólna ks. J. Tylka Tarnów 1900
Dogmatyka katolicka część - ogólna ks. J. Tylka Tarnów 1900Dogmatyka katolicka część - ogólna ks. J. Tylka Tarnów 1900
Dogmatyka katolicka część - ogólna ks. J. Tylka Tarnów 1900
 
Dogmatyka katolicka - część szczegółowa ks. J. Tylka Tarnów 1900
Dogmatyka katolicka - część szczegółowa ks. J. Tylka Tarnów 1900Dogmatyka katolicka - część szczegółowa ks. J. Tylka Tarnów 1900
Dogmatyka katolicka - część szczegółowa ks. J. Tylka Tarnów 1900
 
Módlmy się... o uzdrowienie ludzkich zranień
Módlmy się... o uzdrowienie ludzkich zranieńMódlmy się... o uzdrowienie ludzkich zranień
Módlmy się... o uzdrowienie ludzkich zranień
 
Módlmy się... o uwolnienie z mocy zła
Módlmy się... o uwolnienie z mocy złaMódlmy się... o uwolnienie z mocy zła
Módlmy się... o uwolnienie z mocy zła
 
Uwolnienie z mocy złego ducha
Uwolnienie z mocy złego duchaUwolnienie z mocy złego ducha
Uwolnienie z mocy złego ducha
 
Dodatek II rytuału egzorcymu - modlitwy wiernych
Dodatek II rytuału egzorcymu - modlitwy wiernychDodatek II rytuału egzorcymu - modlitwy wiernych
Dodatek II rytuału egzorcymu - modlitwy wiernych
 
Zmienne nauki Świadkow Jehowy
Zmienne nauki Świadkow JehowyZmienne nauki Świadkow Jehowy
Zmienne nauki Świadkow Jehowy
 
Trójca święta - mit czy rzeczywistość?
Trójca święta - mit czy rzeczywistość?Trójca święta - mit czy rzeczywistość?
Trójca święta - mit czy rzeczywistość?
 
Wnikliwe poznawanie Pism
Wnikliwe poznawanie PismWnikliwe poznawanie Pism
Wnikliwe poznawanie Pism
 
Miłujcie się! - numer specjalny poświęcony czystości seksualnej
Miłujcie się! - numer specjalny poświęcony czystości seksualnejMiłujcie się! - numer specjalny poświęcony czystości seksualnej
Miłujcie się! - numer specjalny poświęcony czystości seksualnej
 
Miłujcie się! - numer specjalny poświęcony czystości seksualnej
Miłujcie się! - numer specjalny poświęcony czystości seksualnejMiłujcie się! - numer specjalny poświęcony czystości seksualnej
Miłujcie się! - numer specjalny poświęcony czystości seksualnej
 
Zuberbier o neokatechumenacie
Zuberbier o neokatechumenacieZuberbier o neokatechumenacie
Zuberbier o neokatechumenacie
 
Spowiedz generalna
Spowiedz generalnaSpowiedz generalna
Spowiedz generalna
 
Ruchy i wspolnoty_w_kosciele
Ruchy i wspolnoty_w_koscieleRuchy i wspolnoty_w_kosciele
Ruchy i wspolnoty_w_kosciele
 
Rachunek sumienia dla_doroslych
Rachunek sumienia dla_doroslychRachunek sumienia dla_doroslych
Rachunek sumienia dla_doroslych
 

Trzydzieści lat w niewoli ''Strażnicy'' Schnell W. J.

  • 1. Trzydzieści lat w niewoli ''Strażnicy'' - Schnell W. J. file:///C:/Users/Marek/AppData/Local/Temp/Temp1_tlns.zip/tlns.htm Spis treści Przedmowa autora. 1. Wczesne przeżycia. 2. Początek intrygi. 3. Podbity w niewolę ''Strażnicy''. 4. Joseph Rutherford w Niemczech. 5. Przesiewanie szeregów. 6. "Organizacja Boża." 7. Od zachwytu do rozczarowań. 8. Pionierzy, pionierzy! Schnell W. J. 9. Rozwój doktrynalny ruchu Trzydzieści lat w "Świadków Jehowy". niewoli ''Strażnicy'' 10. Początek nowej strategii. 11. Moja służba w Nowym Jorku. 12. Siedmiostopniowy program. 13. Moja rola w New Jersey. 14. Teokracja w roku 1938. 15. Teokracja o zasięgu światowym. 16. Kto jest tym złym wilkiem w owczej skórze? 17. Wyjście z labiryntu. Przypisy. Przedmowa autora. Z łaski Bożej znów stałem się chrześcijaninem. Bóg znalazł mnie w mojej wczesnej młodości. Niedługo potem zostałem wciągnięty do Organizacji Strażnicy (Watch Tower Organisation) i stopniowo stałem się jej niewolnikiem. Gdy moje duchowe życie zamierało, czyniłem rozpaczliwe próby wyzwolenia się, lecz każda taka próba kończyła się jeszcze silniejszą niewolą. Dwukrotnie wydawało się, że już jestem wolny, i po to tylko, aby stoczyć się z powrotem w ten sam dół. Aż nareszcie teraz przyszła wolność. Z łaski Bożej stałem się wolnym, gdy On podniósł mnie po całonocnej modlitwie i gdy poczułem tak orzeźwiające tchnienie Ducha, że pod jego wpływem uczyniłem ślub Bogu. Pisząc te dzieje mojej 30-letniej niewoli, spełniam właśnie ślub, za cenę którego uzyskałem wolność. Nie przedkładam Wam do czytania rozprawy naukowej, lecz odczute sercem wyznanie o niewoli tak głębokiej, że wyrwanie się z niej kosztowało mnie 30 lat zmagań. W ujawnieniu tych sposobów zniewalania przyświeca mi cel chrześcijański: jeżeli znajdujesz się w tej niewoli jako jeden ze Świadków Jehowy, jestem pewny, że wyznanie moje pomoże Ci ocenić Twoje położenie, abyś, zamiast dalej brnąć w ciemność, mógł wydostać się na światło swoją własną drogą, którą ja znalazłem głębokim pragnieniem serca po wielu błędach i doświadczeniach; jeśli nie jesteś jednym ze Świadków Jehowy, wówczas przeczytanie wyznania o mojej 30-letniej niewoli będzie dla Ciebie przestrogą. Słowa tej opowieści stają się widoczne na papierze dzięki farbie drukarskiej, ale ich treść duchowa i myśli w nich zawarte pisane są krwią mojego życia, uczuciami męki i tortur przeżytych w piekle bardziej dla mnie realnym niż "Piekło " Dantego. Nie żywię nienawiści do moich byłych braci i nie pragnę zemsty, pisząc te słowa; 1 z 42 2011-02-18 13:48
  • 2. Trzydzieści lat w niewoli ''Strażnicy'' - Schnell W. J. file:///C:/Users/Marek/AppData/Local/Temp/Temp1_tlns.zip/tlns.htm po prostu wypełniam swój ślub, który uczyniłem Bogu, gdy pomógł mi uwolnić się i stać się na powrót Chrześcijaninem. W. J. Schnell Youngstown, Ohio Rozdział 1 Wczesne przeżycia. Moje powołanie. Pewnego niedzielnego poranka w lipcu 1917 roku na lekcji szkółki niedzielnej w kościele ewangelickim zostałem głęboko poruszony postacią Jezusa, jako Zbawiciela, w wykładzie przypowieści o Miłosiernym Samarytaninie. Słowa nauczyciela wywołały we mnie pragnienie poznania Jezusa, przeczytania o Nim wszystkiego, co tylko było możliwe. Miałem wówczas 12 lat. Bóg wołał mnie. Powróciwszy do domu tego dnia w południe, rozpocząłem czytanie czterech Ewangelii, później całego Nowego Testamentu, następnie całego Pisma Świętego. To, co czytałem, przeżywałem bardzo głęboko. Dopiero w późniejszych latach zrozumiałem, że to Ojciec przyciągał mnie, zgodnie ze słowami Jezusa: "Nikt nie przychodzi do mnie, jeśli go nie pociągnie Ojciec mój " (Jan 6:44). Istotnie, przez czytanie Pisma Świętego wzrastało przekonanie o potrzebie Zbawiciela. To, co czynił i czego uczył Jezus o potrzebie miłości i współczucia było jaskrawym przeciwieństwem tego, co działo się wówczas wokół mnie, jeśli weźmiemy pod uwagę, że był to trzeci rok pierwszej wojny światowej. Za wzrastającym poznaniem mojego rzeczywistego stanu oraz tego, co Bóg przedsięwziął dla mojego zbawienia w Jezusie, przyszła w moim sercu wiara w grzech i zbawienie. Z radością zrozumiałem, że Jezus umarł na krzyżu za takich grzeszników jak ja, że Jego krew zmyła moje grzechy i że w Jego zmartwychwstaniu śmierć została zwyciężona dla mnie i dla wszystkich tych, którzy przyjmują Go z wiarą. Tak nastąpiło moje odrodzenie w 14-tym roku mojego życia. Krótki życiorys. Urodziłem się w Stanach Zjednoczonych, w Jersey City w 1905 roku, lecz w dziewiątym roku życia rodzice moi przenieśli się wczesną wiosną 1914 roku na powrót do Europy, do Niemiec. Zaraz po tym wybuchła pierwsza wojna światowa i ojca wzięto do wojska, a nas osiedlono w pobliżu rosyjskiej granicy w okolicach Poznania. Dopiero w 1915 roku otrzymaliśmy pierwszą wieść od ojca, który był rzucany losami wojny po wszystkich frontach od Przemyśla do Węgier. W grudniu 1918 roku, tuż przed świętami Bożego Narodzenia powitaliśmy ojca w naszym domu. Co za radość! Lecz spokój był krótki. W styczniu 1919 chwycili za broń powstańcy polscy, staczając walki ze stacjonującymi wojskami niemieckimi. Wreszcie Niemcy skapitulowały, a ojciec mój, jako niemiecki oficer, został internowany. Na początku 1921 roku załadowani w towarowe wagony zostaliśmy przewiezieni do Niemiec w nowych granicach i osiedleni w Berlinie w obozie przesiedleńczym. Na ulicach toczyły się walki republikanów z organizacją "Spartakusa ", wszystko było chwiejne i tymczasowe. lecz wreszcie zapanował względny spokój. Spotkanie z Badaczami Pisma Świętego. Z wdzięczności Bogu za Jego cudowną opiekę, ja i mój ojciec, który był człowiekiem religijnym, postanowiliśmy służyć Bogu w taki lub inny sposób. Pewnego dnia odwiedzili nas, zagubionych w wielkim Berlinie, badacze, pozostawiając niektóre książki. Nie mieliśmy żadnych 2 z 42 2011-02-18 13:48
  • 3. Trzydzieści lat w niewoli ''Strażnicy'' - Schnell W. J. file:///C:/Users/Marek/AppData/Local/Temp/Temp1_tlns.zip/tlns.htm znajomości w mieście i szybko zaprzyjaźniliśmy się z badaczami. Ich zbór okazał nam wiele braterskiego współczucia i czuliśmy się wśród nich dobrze. Właśnie kończyłem 16 lat i począłem dojrzewać duchowo. Tu trzeba wyjaśnić, że ówczesne zbory badaczy Pisma Świętego nie mają nic wspólnego z dzisiejszymi miejscami zebrań świadków Jehowy, zwanymi Salami Królestwa. Zupełnie niezależni od ośrodków kierowniczych wybierali spośród siebie starszych, zgodnie z poleceniem Pawła w listach do Tymoteusza i Tytusa. Ludzie, z którymi zetknęliśmy się, byli chrześcijanami prowadzącymi uświęcone życie, przedkładającymi Panu swoje myśli, swoje zachowanie i swoją pracę codziennego życia. Zbierali się w niedzielę na rozważanie Pisma Świętego i we środę wieczór na modlitwę. Praktykowali odwiedzanie chorych, pomaganie biednym i z radością witali każdego gościa w swym gronie. Niech mi wolno będzie jeszcze raz powtórzyć, że nie miało to nic wspólnego z dzisiejszymi praktykami świadków Jehowy, u których wszystkie wizyty maja charakter propagandowy u obcych, a dyscyplinarny u swoich. Jak stałem się aktywistą. Wzrastając w środowisku badaczy, często przemawiałem o swoim nawróceniu i o Łasce Bożej. W latach 1921 do 1924 miałem okazję studiowania, zdobywając akademickie wykształcenie. Ale wolny czas po południu mogłem zużytkować na odwiedzanie ludzi pragnących słuchać Ewangelii. Odczułem, że nasze odwiedziny przynosiły radość tym, którzy nas zapraszali w tych niepewnych, ciemnych czasach i to był pierwszy powód mojego czynnego zaangażowania się. Nigdy nie zapomnę pewnej niewiasty, która opowieścią o swoich torturach, powodowanych psychiczną chorobą, przykuła mnie do krzesła. Twierdziła, że jest opanowana przez złe moce. Jej twarz była blada, a oczy pałające. Byłem tak przygnębiony, że, nie mogąc wstać, osunąłem się na kolana i w serdecznej modlitwie przedłożyłem Panu niedolę tej niewiasty, prosząc o Jego pomoc. Gdy podnieśliśmy się z kolan, ona ze łzami prosiła, abym ją odwiedzał. O wiele później wyznała, że choroba jej poczęła ustępować właśnie wtedy, podczas tej pierwszej modlitwy. Przez te trzy lata gdy chodziłem na studia i pracowałem w Berlinie. Bóg użył mnie, abym pomógł siedemnastu osobom stać się chrześcijanami, w tym trzem ateistom i jednemu anarchiście. Nie chciałbym, aby ktoś mylnie zrozumiał ten rozdział jako pochwałę lub popieranie nauk i zasad badaczy Pisma Świętego. Chciałem tylko wytłumaczyć, co pociągnęło mnie do ich grona. Jest to konieczne, aby zrozumieć, jak i dlaczego pozwoliłem się wciągnąć, a potem zniewolić jednemu z najbardziej dyktatorskich i autokratycznych systemów świata. Rozdział 2 Początek intrygi. W tym samym czasie, o którym pisałem, na naszym duchowym horyzoncie poczęły się gromadzić ciemne chmury. Daleko, w Brooklynie nastało nowe kierownictwo Towarzystwa Strażnicy (The Watch Tower Society). Przywódcy gwałtownie przeorganizowywali swą pracę pragnąc równocześnie odzyskać dawne pozycje w środowisku Kościołów Badaczy Pisma Świętego założonych przez poprzednika, Karola Russela. Nowy, ambitny przywódca Judge Rutherford, który był uwięziony w czasie wojny i miał o to pretensję do duchowieństwa, pałał żądzą odwetu. Postanowił on wykorzystać nieustabilizowane warunki na całym świecie dla zbudowania drugiego piętra "Strażnicy " ponad budową Karola Russela. Kierownictwo "Strażnicy " wiedziało, że chrześcijaństwo zawiera miliony 3 z 42 2011-02-18 13:48
  • 4. Trzydzieści lat w niewoli ''Strażnicy'' - Schnell W. J. file:///C:/Users/Marek/AppData/Local/Temp/Temp1_tlns.zip/tlns.htm nominalnych wyznawców, nieugruntowanych w prawdzie, które mogą stać się łatwym łupem dla nowej Organizacji Strażnicy, która z łatwością oderwie te masy od (jeżeli przeprowadzi mądry atak, odpowiednio upozorowany i podtrzymany) chrześcijaństwa zorganizowanego w kościoły. Religie zostały przedstawione jako przyczyna wszelakiego zła, a fakt ich zorganizowania przedstawiono, jako dowód ich słabości. "Płukanie mózgów ´ ´. Ten nowy atak został zainicjowany broszurą zatytułowaną "Upadek wielkiego Babilonu " (1919). Pretendowała ona do wyczerpującego sformułowania podstawowych zarzutów przeciwko zorganizowanemu chrześcijaństwu. W broszurze tej nazwano chrześcijaństwo Wielkim Babilonem, z Objawienia św. Jana, za stosowanie zasad organizacyjnych. Była to chyba pierwsza od czasów inkwizycji hiszpańskiej próba ... "płukania mózgów ", polegająca na zburzeniu starych pojęć, dość luźno i płytko ugruntowanych w umysłach milionów ludzi asymilowanych przez kościoły. Było to zarówno w tamtych czasach, jak i dzisiaj, zadanie dość łatwe, jeśli zważyć, ze nominalni chrześcijanie nie potrafią uzasadnić swoich przekonań, ani tym bardziej obronić ich. Ale na miejsce zburzonych pojęć trzeba zaszczepić jakąś nową myśl, gdyż tylko wtedy "płukanie mózgów ´ ´ jest skuteczne. Broszura "Upadek Wielkiego Babilonu " taką myśl zawierała. Jezus, jako zwycięzca nad śmiercią, miał prawo powiedzieć: "Kto wierzy we mnie, żyć będzie na wieki " oraz "Kto wierzy w Syna, ma żywot wieczny " (Jan 8:51). Tę właśnie prawdę, starą, jak samo chrześcijaństwo, wyznawaną przez żywych chrześcijan na całym świecie. Towarzystwo Strażnicy ogłaszało, jako odkryte przez siebie ... "nowe światło ". I rzeczywiście, chociaż prawda była stara, to jednak wyłuskano tę perłę z całości nauki chrześcijańskiej i dano jej sztuczną oprawę ludzkich słów. "Strażnica " ogłosiła mianowicie w 1920 roku, że "Miliony, żyjących dziś ludzi, nigdy nie umrą ". Można sobie wyobrazić, jakie wrażenie wywierało takie hasło po wojnie światowej, podczas której zginęły miliony ludzi w czasach głodu i niepewności. Obietnica życia wiecznego miała być, według "Strażnicy ", zrealizowana po raz pierwszy w tym pokoleniu pod warunkiem, oczywiście, że te miliony porzucą chrześcijaństwo i przyłączą się do Organizacji Strażnicy. Porównajmy teraz, co mówi Pismo Święte, a co "Strażnica ". W Ewangelii św. Jana 11:25 Pan Jezus mówi: "Ja jestem zmartwychwstanie i Życie. Kto wierzy we mnie, chociażby umarł, żyć będzie. I wszelki, który żyje i uwierzy we mnie, nie umrze na wieki ". Natomiast "Strażnica " ogłosiła: "Wszelki, który żyje i uwierzy w Organizację Strażnicy i przyłączy się do nas i będzie roznosił nasze książki, broszury i czasopisma, i będzie składał sprawozdania z użytego na ten cel czasu, i będzie uczęszczał na nasze zgromadzenia, nie umrze na wieki ". Taką treść podano jako słowa Pisma Świętego, słusznie przypuszczając, że tysiące ludzi nie zauważy tej przewrotności. W ten sposób rozpoczęto wdrażać nowych i dawnych wyznawców do przyjmowania sposobu rozumowania "Strażnicy " zamiast treści Pisma Świętego. Był to pierwszy etap "płukania mózgów ", a w ślad za tym szły następne, tj. wzrastająca nietolerancja i ograniczoność umysłowa wyznawców. Kulminacyjnym punktem tego procesu miało być, i rzeczywiście do 1938 roku zostało osiągnięte, zupełne zniweczenie indywidualności, tj. samodzielnego myślenia. Na to miejsce wprowadzono teokratyczny sposób myślenia, podany ze szczytu Brooklynu jako podstawa akcji masowych. Oczywiście, cel ten był na razie dalekim od osiągnięcia, ale w miarę rozwoju opowiedzianej w lej książce historii sami będziecie mogli podziwiać, z jakim 4 z 42 2011-02-18 13:48
  • 5. Trzydzieści lat w niewoli ''Strażnicy'' - Schnell W. J. file:///C:/Users/Marek/AppData/Local/Temp/Temp1_tlns.zip/tlns.htm uporem dążono do niego dopóki "teokratyczne " myślenie, ślepe posłuszeństwo i gęsim szeregiem przeprowadzane akcje masowe nie stały się powszechne. My w Berlinie, oczywiście, nie zdawaliśmy sobie sprawy z istotnych celów broszur: "Upadek wielkiego Babilonu " i "Miliony żyjących obecnie ludzi nigdy nie umrą ". Właściwie powinniśmy być tego świadomi, gdyż sklecony przez Towarzystwo Strażnicy slogan w ogóle nie pasował do Pisma Świętego. Pomimo to rozdaliśmy na ślepo miliony egzemplarzy obydwóch tych pism. Ja sam rozpowszechniłem nie mniej niż tysiąc egzemplarzy "Miliony żyjących obecnie ludzi nigdy nie umrą ". Przez całą sobotę jeździłem berlińską kolejką Ringbahn dookoła miasta, stojąc w natłoczonych przedziałach trzeciej klasy, świadcząc o tym, że miliony... nigdy nie umrą i sprzedając broszury po 25 fenigów. W niektóre soboty udało mi się spieniężyć do trzystu broszur, co dawało ok. 75 marek zysku, odprowadzanego przeze mnie dla Towarzystwa Strażnicy. W ten sposób sami kuliśmy na siebie kajdany, które później nam narzucono. "Przez chciwość, pięknymi stówkami kupią was ". Te słowa 2. Listu Ap. Piotra 2:3 przychodzą na myśl każdemu, kto zetknie się z historią i literaturą Towarzystwa Strażnicy. Bez przerwy w koło cytują oni słowa Pisma Świętego, wyjęte z właściwego tekstu i przystosowane do ich własnych celów. Przy tej okazji, sprzedając książki, zbierają pieniądze na budowę ogólnoświatowej Organizacji Strażnicy. Ten sposób okazał się tak skuteczny, że do dziś dnia jest z powodzeniem stosowany. Ich pisma zawsze zawierają cząstkę prawdy, zazwyczaj na początku, jako przynętę. Natomiast całość była przesycona żargonem organizacyjnym i naciągnięta tak, że w głowie czytelnika z reguły powstawał zamęt. Zanim ofiara się spostrzegła, została pozbawiona zdolności własnego myślenia, podejmowania własnej inicjatywy i w ogóle całej samodzielności. Całe to postępowanie miało na celu doprowadzenie tych, którzy słuchali do takiego stanu, w którym mogliby oni czytać jedynie książki, broszury i czasopisma Towarzystwa Strażnicy. Osobnik z tak wypłukanym mózgiem nie tylko wierzył ślepo w każde słowo "Strażnicy ", ale też jako ZWIASTUN KRÓLESTWA roznosił je od drzwi do drzwi, jako prawdziwą Ewangelię. Czy może być lepszy przykład "człowieka kupionego pięknymi słówkami "? Ogłaszajcie! Do zbudowania organizacji wszechświatowej, którą właśnie pragnął uczynić Towarzystwa Strażnicy jej obecny przywódca Judge Rutherford, potrzeba było dużo pieniędzy. Większość badaczy Pisma Św. była biedna, a obecne nowe nauki bynajmniej nie były popularne, aby zdobyć poparcie ludzi zasobnych. W ten sposób pomiędzy 1919 a 1922 rokiem pośród przywódców powstała myśl na skalę amerykańskich biznesmenów, rozpoczęcia olbrzymiej, o światowym zasięgu, kampanii głosicielskiej przez sprzedaż książek i broszur, wydawanych i drukowanych przez Towarzystwo Strażnicy, a za uzyskane w ten sposób pieniądze zbudować wymarzona wszechświatową organizację. Ale co głosić? Propagować samo Towarzystwo Strażnicy byłoby ryzykowne, gdyż w Ameryce było ono niepopularne, skompromitowane sprzeciwieniem się przystąpieniu do wojny z Niemcami i swego czasu rozwiązane dekretem prezydenta Stanów Zjednoczonych, a przywódcy osadzeni w areszcie. Za głoszenie takich nowin, na pewno nie uzbieracie w Ameryce pieniędzy! Co więc głosić? Same książki? Nie przez piękne słówka zaczęli kupczyć Słowem Bożym, i ludźmi, którzy dali się nabrać na roznoszenie ich sfałszowanego poselstwa. Mianowicie: zdecydowali się nawiązać swoją głosicielską kampanię do starodawnej nadziei chrześcijaństwa na przyjście Królestwa Bożego, w połączeniu z poleceniem Pana Jezusa: "Idźcie na cały świat, czyńcie uczniami wszystkie narody... " (Mat. 28:19). Czy w słowach tych nie było wszystkiego, co potrzebne do powodzenia takiej kampanii? Było tam spojrzenie w przyszłość na czasy 5 z 42 2011-02-18 13:48
  • 6. Trzydzieści lat w niewoli ''Strażnicy'' - Schnell W. J. file:///C:/Users/Marek/AppData/Local/Temp/Temp1_tlns.zip/tlns.htm ostateczne, była mowa o wybraniu do głoszenia Ewangelii na całym świecie. W 1922 roku uczestnicy wielkiej konwencji "Strażnicy " w Cedar Point ujrzeli olbrzymi napis na z wolna opuszczającym się zwoju. Był tam elektryzujący slogan: "Ogłaszajcie, ogłaszajcie, ogłaszajcie Króla i Królestwo! " Chrześcijanie wiedzą, że głoszenie Ewangelii o Królestwie rozpoczęło się już w 33 roku i bez przerwy było kontynuowane przez, naśladowców Chrystusa po całym świecie przez dwa tysiące lat. Co prawda nie zawsze to głoszenie było wierne i nie zawsze chrześcijanie wykazywali entuzjazm godny tej wielkiej sprawy. To właśnie miała wykorzystać "Strażnica " do stworzenia kontrastu, potrzebnego do uzasadnienia wielkiej kampanii. Rozdział 3 Podbity w niewolę "Strażnicy" Badacze Pisma Świętego zapłacili wysoką cenę za przyjęcie programu kampanii głosicielskiej z 1922 roku. Z biegiem czasu ci, którzy rozpowszechnili największą ilość książek i broszur, spędzili największą ilość godzin miesięcznie przy ich sprzedaży, przekazali największą ilość pieniędzy do Towarzystwa, byli faworytami, pod każdym względem wywyższani; ci natomiast, którzy wykupywali czas, przynosząc owoce ducha, uczynki miłosierdzia, byli coraz bardziej pogardzani, aż wreszcie napiętnowani jako "źli słudzy ". W tym samym czasie i Towarzystwo przechodziło wielkie przemiany organizacyjne. Zakładano biura, drukarnie, wydawnictwa, budując fundamenty wielkiej głosicielskiej kampanii. Zamówienia napływały. U nas, w Niemczech trzeba było przenieść biura Towarzystwa z zachodniej części kraju do środkowej, do Magdeburga, gdzie właśnie zakupiono za uzyskane pieniądze ze sprzedaży książek wielką własność ziemską. Kierownik Oddziału Niemieckiego rozpoczął rekrutację pracowników do nowej siedziby. 18 sierpnia 1924 roku przekroczyłem bramę Bethel - głównej kwatery Niemieckiego Oddziału Towarzystwa Strażnicy w Magdeburgu. Nie przypuszczałem wówczas, że oddaję się w niewolę tak głęboką, że dopiero po trzydziestu latach będę mógł podnieść się na powrót jako chrześcijanin. W nowym otoczeniu czułem się skrajnie inaczej niż w Berlinie, gdzie istniały wówczas zbory przepojone duchem braterstwa i wolności. W Magdeburgu odwrotnie, od razu wpadłem w atmosferę organizacyjną centrali ,.Strażnicy ". Zamiast społecznością, cieszyliśmy się sprawozdaniami, zajmowaliśmy się organizacją produkcji i zestawianiem kosztów. Zamiast poprzednich doświadczeń, w których "Duch Święty świadczy Duchowi naszemu, że jesteśmy dziećmi Bożymi ", teraz słuchaliśmy, jak przedstawiciel Towarzystwa świadczył świadkom Jehowy, że jesteśmy dobrymi Zwiastunami Królestwa, gdyż zebraliśmy przypadającą na nas kwotę. Jednak największy kontrast istniał pomiędzy poziomem duchowym członków dawnych zborów berlińskich, a obecną społecznością magdeburską. Mianowicie: przestano w ogóle zwracać uwagę na odrodzenie duchowe i utworzono klasy członkowskie, jak w dawnych synagogach izraelskich. Były to klasy zwane "Mar-docheusz-Noemi " (klasa kierująca), "Ruth-Ester " (klasa posłusznych), i "Jonadabów " (klasa ludzi dobrej woli), sprzyjających Towarzystwu Strażnicy, szukających u niego schronienia przed gniewem Bożym. Ten stan jest dziś powszechny wśród Świadków Jehowy, lecz wówczas była w całych Niemczech tylko jedna taka Społeczność i do tej właśnie dobrowolnie wstąpiłem. Jako 19-letni chłopiec szybko przystosowałem się do nowej sytuacji, której niezwykłość imponowała mi. Urodzony i wychowany wśród Niemców, byłem 6 z 42 2011-02-18 13:48
  • 7. Trzydzieści lat w niewoli ''Strażnicy'' - Schnell W. J. file:///C:/Users/Marek/AppData/Local/Temp/Temp1_tlns.zip/tlns.htm posłusznym chłopcem, przyzwyczajonym do słuchania zarządzeń i rozkazów przełożonych. Nosiłem w sobie niemieckie zamiłowanie do organizacji i porządku, z którego słyniemy zarówno w dobrym, jak i w złym. Wkrótce pochłonięty zostałem pracą przy zakładaniu czasopisma "Das Goldene Zeitalter " (Złoty wiek). Rezultatem naszej pracy był wzrost nakładu czasopisma z 50 tyś. egz. w 1925 r. do 325 tyś. egz. w roku 1927. W wirze tego zajęcia straciłem rychło swoją "pierwszą miłość ". Coraz mniej czasu znajdowałem na rozmyślania, czytanie Pisma Świętego i osobistą religię. Wizja "Wszechświatowego Związku " (której wówczas nie rozumiałem jeszcze jako wizji związku niewolników), na wzór wizji wielkich Niemiec, zastąpiła mi rzeczywistość życia w Jezusie Chrystusie. Przepowiednie końca świata Towarzystwo Strażnicy zawsze było w jakimś stopniu ekscentryczne. Zwłaszcza lubowało się w wyznaczaniu dat końca świata. Pierwsza przepowiednia wyznaczała rok 1914. Wielu badaczy Pisma Świętego, którzy uwierzyli tej przepowiedni, czuło zawód, gdy obiecane Królestwo nie zjawiło się. Towarzystwo Strażnicy w swoich znanych ulotkach "Upadek Wielkiego Babilonu " i "Miliony obecnie żyjących nigdy nie umrą " przesunęło po prostu tę datę na rok 1925. Tę datę rozgłaszano jako rok ukazania się książąt Starego Testamentu pośród badaczy i rok ustanowienia Królestwa. Oczekiwanie podsycane było specjalnymi artykułami i pozostawiło głęboki ślad w naszych umysłach. Pamiętam, jak w 1924 roku ojciec mój namawiał mnie do kupna nowego ubrania. Odpowiedziałem, że przecież tylko kilka miesięcy pozostało do 1925 roku i oczywiście odmówiłem. Dziś przekonany jestem, że przywódcy Towarzystwa Strażnicy nie wierzyli w swoje przepowiednie. Chcieli tylko wytworzyć nastrój oczekiwania, aby tym łatwiej zbudować w tym czasie upragnioną organizację przez kampanię głosicielską. Już wtedy wielu badaczy Pisma Świętego wskazywało na niekonsekwencję kierownictwa Strażnicy, które, nie bacząc na zbliżający się koniec świata, coraz więcej kupowało domów, parcel, zakładało nowe wydawnictwa, a wszystko to na wyrost. Nowy Naród - Poczęty w "Strażnicy " Na początku 1925 roku ukazał się w czasopiśmie "Strażnica " artykuł "Narodziny Narodu ", odkrywający tym razem już w formie niezamaskowanej prawdziwe plany Towarzystwa. Ponieważ koniec świata nie nastąpił, ani nie zjawili się oczekiwani książęta Starego Testamentu, ogłoszono coś zastępczego: teokrację. Jak zwykle nadużyto do tego celu Pisma Świętego, tym razem List Ap. Piotra, w którym nazywa on wierzących chrześcijan narodem wybranym, królewskim kapłaństwem. "Strażnica " zarezerwowała tę prawdę dla siebie. To oni są królewskim kapłaństwem! Wspomniany artykuł roztoczył przed czytelnikami następującą wizję przyszłego Królestwa. Na szczycie znajduje się klasa "Wiernych i Mądrych Sług ", jako złota głowa posągu z proroctwa Daniela. Ta klasa rządzi teokratycznie klasą "Jonadabów ", która wprawdzie nie ma udziału w Królestwie, ale jest niezbędna do jego budowy. Ta koncepcja, jak zobaczymy później, była konsekwentnie realizowana (ta niewolnicza teokracja miała trwać tysiąc lat). Drugim artykułem w "Strażnicy " z roku 1925, który miał podstawowe znaczenie, był: "Przymierze, czy ofiara? " Jego sens był taki, że wszyscy badacze Pisma Świętego powinni zrzec się samodzielnego myślenia i inspiracji osobistej na korzyść ślepego wykonywania zarządzeń Towarzystwa Strażnicy i bezkrytycznego realizowania jej polityki. Ci, którzy ośmielają się dyskutować lub krytykować instrukcje z Brooklynu, zostali nazwani złymi sługami. Godziło to w starszych członków zborów, cieszących się zaufaniem. 7 z 42 2011-02-18 13:48
  • 8. Trzydzieści lat w niewoli ''Strażnicy'' - Schnell W. J. file:///C:/Users/Marek/AppData/Local/Temp/Temp1_tlns.zip/tlns.htm Rozdział 4 Joseph Rutherford w Niemczech. Jak już wspomniałem, ośrodek Niemieckiego Oddziału Towarzystwa Strażnicy został przeniesiony do Magdeburga w celu zapewnienia lepszej, bardziej nowoczesnej organizacji. Było to jedno z pierwszych posunięć na większą skalę nowego kierownictwa "Strażnicy " z Judge (czyt. Dżadż, czyli Josephem) Rutherfordem na czele. W attyce nowo nabytego budynku, który poprzednio nazywano "Kryształowym Pałacem ", urządziliśmy sypialnie, w piwnicach natomiast założono nowoczesną drukarnię. Schody nie były jeszcze odbudowane, więc do naszych sypialni wchodziliśmy po drabinie przez okno. Niektórzy nazywali to żartobliwie "zstępowaniem po drabinie Jakubowej do piekła "Strażnicy ". Na początku 1925 roku wydrukowaliśmy tu milion egzemplarzy książki "Harfa Boża " w języku niemieckim, pracując od świtu do zmierzchu przez siedem dni w tygodniu. Przecież prowadziliśmy walkę, a ta wymaga ofiar, rozumowaliśmy wówczas. Moim pierwszym zajęciem było miejsce przy obrotowym stole ze stosami arkuszy i składanie z poszczególnych arkuszy drukarskich całej książki oraz przekazywanie jej do oprawy. Pomimo braku wprawy wypuściliśmy w świat olbrzymie ilości dobrze wykonanych książek. Zamiast KsiążątNa wiosnę 1925 roku oczekiwaliśmy zapowiadanego przez "Strażnicę " "końca świata i ukazania się proroków i książąt Starego Testamentu. Zamiast nich jednak ukazał się Judge Rutherford, przywódca Towarzystwa Strażnicy z kieszenią pełną amerykańskich dolarów, uzyskanych ze sprzedaży drukowanych przez nas książek i natychmiast rozpoczął zakupywanie nowych terenów, budynków i maszyn drukarskich. Otrzymaliśmy maszynę rotacyjną i w ten chytry sposób odwrócono naszą uwagę od zapowiadanego końca świata na korzyść rozwoju naszej centrali. Wizyta Rutherforda miała być połączona z wielkim trzydniowym zjazdem w Magdeburgu. Na zgłoszonych 12 tysięcy uczestników przybyło 15 tysięcy. Musieliśmy wynająć olbrzymi namiot cyrkowy i zorganizowaliśmy normalnie płatną restaurację, która okazała się tak rentowna, że od tego czasu Towarzystwo przyjęło to jako regułę. Osobiście zajęty byłem organizowaniem 14 specjalnych pociągów ze wszystkich stron Niemiec i nabijaniem kasy Towarzystwu, sprzedawaniem kart kwaterunkowych przybyłym gościom. Na tej konferencji Judge Rutherford usiłował sprzedać 15 tysiącom badaczy Pisma Świętego, zgromadzonym z całej środkowej Europy, swoją ideę światowej kampanii głosicielskiej, ideę rozbudowy poszczególnych central oraz ideę składania Towarzystwu pisemnych sprawozdań z ilości i sposobu zużytego dla "Strażnicy " czasu przez wszystkich jego członków. Sam Dżadż zdobył się przy tym na ewangeliczny gest nakarmienia 15 tysięcy zgromadzonych, zakupując dla każdego uczestnika porcję bigosu i sałatki. W czasie moich późniejszych podróży stwierdziłem, że delegaci nie pamiętali wielu ważnych rzeczy, które zaszły w czasie konferencji magdeburskiej, takich, jak utrata osobowości członków, utrata samodzielności zborów, wymuszenie sprawozdawczości czasu i książek, natomiast wszyscy doskonale pamiętali bezpłatną porcję bigosu i sałatki. Mądry Dżadż! W czasie pożegnalnej kolacji, którą spożywał w gronie personelu centrali magdeburskiej, Judge wygłosił do nas krótkie przemówienie. Uprzedzając nasze pytania na temat zapowiadanego uprzednio końca świata, upominał nas, że nie powinniśmy być na tyle samolubni, 8 z 42 2011-02-18 13:48
  • 9. Trzydzieści lat w niewoli ''Strażnicy'' - Schnell W. J. file:///C:/Users/Marek/AppData/Local/Temp/Temp1_tlns.zip/tlns.htm aby chcieć koniecznie iść do nieba już teraz, gdy jeszcze tyle jest na świecie do zrobienia. Aby zrównoważyć nasze rozczarowanie, roztoczył przed naszą wyobraźnią wizję wszechświatowej organizacji, przez którą tysiące milionów ludzi ze wszystkich państw i królestw szereg za szeregiem, klasa za klasą przychodzą do "Strażnicy " uczyć się Królestwa. Zapowiedział całe góry książek, które trzeba wydać i wydrukować. Wszystko to wzbudziło zamęt w mojej głowie i zwątpienie w moim sercu. Wspominałem wigilię Nowego Roku 1925, spędzoną w modlitewnym nastroju spotykania roku zakończenia świata, a już na wiosnę rozesłaliśmy po całych Niemczech zapotrzebowanie na cieśli, murarzy i innych rzemieślników dla rozbudowy naszej centrali w Magdeburgu na wzór nowoczesnych fabryk. Często w nocy budziłem się, aby rozmyślać, co się stało z moim ewangelicznym ideałem Nowego Stworzenia? Dawniej, w okresie mojej "wiosny duchowej ", kończyłem każdy dzień modlitwą, przedkładając Panu wszystkie wydarzenia i postępki dnia. Obecnie przejmowałem się jedynie wykonaniem organizacyjnych zadań i złożeniem z nich sprawozdań. Czyżbym stając się członkiem wszechświatowej organizacji "pozyskał świat cały, a poniósł szkodę na mojej duszy? " (Ew. Mat. 16:26). W każdym razie ani duchowych, ani materialnych, ani żadnych innych korzyści z mojej przynależności nie odniosłem. Zupełnie jasno zdałem sobie z tego sprawę dopiero 15 lutego 1951 roku, pisząc sprawozdanie ze swojej 22-letniej nieprzerwanej i cały mój czas pochłaniającej pracy w Organizacji Strażnicy. Rozdział 5 Przesiewanie szeregów. Niedługo po opisanych powyżej wypadkach miałem okazję wrócić do Berlina i odwiedzić moich rodziców i przyjaciół. Od razu spostrzegłem, że i tutaj, jak wszędzie, polityka Towarzystwa Strażnicy wyrządziła w zborach wielkie spustoszenia. Wielu czcigodnych i starszych braci zostało zmuszonych do ustąpienia, wielu innych odsunięto w ciemny kąt. Na ich miejsce kierownictwo zborów obejmowała, przy pomocy Towarzystwa, grupa młodych, niedoświadczonych, a za to pewnych siebie ludzi. Jako pretekstu używano odmowy starszych składania Towarzystwu pisemnych sprawozdań ze sposobu wykorzystania swego osobistego czasu i ilości sprzedanych książek. Tę politykę pozbawiania zborów badaczy Pisma Świętego samodzielności i autonomii Towarzystwo realizowało praktycznie w ten sposób, że obok wybranych przez zbór starszych Towarzystwo mianowało swojego "kierownika zebrań " (service director), jako siłę pomocniczą. "Kierownik zebrań " stawał się wkrótce faktycznym kierownikiem zboru i jego reprezentantem na zewnątrz. Ten proces spychania do kąta starszych badaczy i stopniowego przechodzenia od samodzielności do centralnego zarządzania wszystkimi zborami badaczy przez zaufanych przedstawicieli Towarzystwa trwał do roku 1927. Młodzi, agresywni i posłuszni pracownicy, tacy jak ja, byli najlepszym materiałem na "kierowników zebrań ", przeznaczonych do rozbijania zborów i podporządkowania ich nowej polityce. W ten też sposób użyto mnie do podbicia w niewolę Organizacji jednego ze zborów w Niemczech Środkowych. Było tam 175 członków, którzy odmówili przyjęcia, mianowanego przez Towarzystwo, "kierownika zebrań " i składania sprawozdań, jak też przyjęcia innych instrukcji organizacyjnych. Tam właśnie wysłano mnie, 21-letniego młokosa, z poleceniem podporządkowania lub rozbicia tej grupy. Jak się okazało, spotkałem starszych, szlachetnych ludzi, którzy lepiej ode mnie rozumieli sytuację. Po godzinnej dyskusji, omijając starszych, sam 9 z 42 2011-02-18 13:48
  • 10. Trzydzieści lat w niewoli ''Strażnicy'' - Schnell W. J. file:///C:/Users/Marek/AppData/Local/Temp/Temp1_tlns.zip/tlns.htm zwróciłem się do sali z zapytaniem: "Kto jest za Towarzystwem Strażnicy? ". Wobec braku odpowiedzi napiętnowałem ich jako złe sługi i wezwałem wszystkich, którzy sprzyjają Towarzystwu do opuszczenia sali i podążenia za mną. Wyszło 8 osób i w domu jednego z nich założyliśmy nowy zbór, którego zostałem, oczywiście, "kierownikiem zebrań ". Na te zebrania zwoziliśmy uczestników samochodami z innych posłusznych zborów. W ten sposób obok zboru cichych i szlachetnych chrześcijan powstał drugi zbór agitatorów i hałaśliwych sprzedawców bibuły propagandowej. Ten sposób postępowania praktykowany był w całym kraju, aż wszędzie powstał nowy typ zborów. Również w naszej centrali "Betel " w Magdeburgu zostało w tym okresie wymienionych 75% osób z personelu. Rozdział 6 "Organizacja Boża. " W 1926 r. działalność organizacyjna "Strażnicy " nabrała pełnego rozmachu, w ten sposób powstała wyraźna sprzeczność pomiędzy zaciekłymi atakami na całe chrześcijaństwo z racji jego zorganizowania, a obecnymi dążeniami do przekształcenia Towarzystwa w wysoko wydajną nowoczesną organizację i stosowaniem na każdym kroku metod organizacyjnych. Kierownictwo w Brooklynie zapowiedziało, że sprzeczność ta zostanie wyjaśniona na Zjeździe Londyńskim, przygotowywanym na 1926 rok. Miało to być coś wielkiego, toteż z niecierpliwością oczekiwaliśmy objawienia tej nowej prawdy. I rzeczywiście, bogactwo jej zostało przedstawione w całej swej krasie. Oto jak Judge Rutherford wybrnął ze stworzonej przez siebie sprzeczności: "Bóg stworzył od początku organizację, ale szatan ukradł tę myśl Bożą i stworzył organizację dla siebie. Wszystkie kościoły i świeckie organizacje są organizacjami szatana. Natomiast Towarzystwo Strażnicy i wszyscy jego zwolennicy stanowią organizację Bożą. Jest ona "małżonką Bożą ". W ten sposób "Strażnica " nadawała ezoteryczny akcent wszystkim praktykom Towarzystwa, nie zawsze zgodnym z zasadami moralnymi, jak to zobaczymy w dalszym ciągu. Poszczególne organizacje zostały odpowiednio podzielone i nazwane. A więc polityczne i przemysłowe organizacje, to był Egipt, organizacje kościelne to - Moab, Edom, itd. itd. Ten pomysł Rutherforda zaważył dobitnie na całości ruchu Świadków Jehowy, a w szczególności na ich stosunku do bliźnich. Zamiast szlachetnych wysiłków głoszenia ludziom Chrystusa i udzielania chrztu tym, którzy uwierzyli, rozpoczęło się nachalne nagabywanie "Egipcjan ". Celem samym w sobie stało się tylko wyrwanie człowieka z "organizacji szatana " i wciągnięcie go do "organizacji Bożej ". Wyłudzanie jak największej ilości pieniędzy od "Egipcjan " za literaturę stało się cnotą. Państwowe władze, sądy, prawa, jako "organizacje szatana " stały się godne pogardy i przestały krępować sumienia świadków Jehowy. Sprzedając książki wbrew prawu, bez licencji (pozwolenia), narażali się czasami na grzywny i więzienie. Nazywali to prześladowaniem dla imienia Bożego. Oddawanie honoru flagom państwowym i hymnom narodowym było dla nich "kłanianiem się obrazowi bestii ". Noszenie broni świadkowie dopuszczają jedynie w wypadku, gdy do wojska powoła ich "Strażnica ". Nie są bynajmniej pacyfistami. Wierzą np. że wszyscy źli zostaną pozabijani, przy czym "źli ", to są wszyscy, którzy nie należą do Organizacji Strażnicy. W czasie "Armagedonu " również małe dzieci tych "złych " zostaną pozabijane. Na pytanie, jak postąpią oni z tymi, którzy, będąc niegdyś członkami "Strażnicy ", odeszli od niej, odpowiadają, że obecne prawa nie 10 z 42 2011-02-18 13:48
  • 11. Trzydzieści lat w niewoli ''Strażnicy'' - Schnell W. J. file:///C:/Users/Marek/AppData/Local/Temp/Temp1_tlns.zip/tlns.htm pozwalają takich "zdrajców " zabijać. Gdy nastaną jednak prawa Boże, tj. prawa "Strażnicy ", zostaną oni pozabijani bezwzględnie. Na razie trzeba ich traktować jako "nieżyjących " (tak właśnie traktuje mnie moja rodzina, odkąd odszedłem od świadków Jehowy). Jednym z ważniejszych zagadnień Konferencji Londyńskiej był problem zwiększenia sprzedaży książek "Strażnicy ". Każdego roku ukazywała się nowa pozycja, napisana przez Rutherforda i potrzebne były nowe metody sprzedawania tej masy książkowej. W tym celu Dżadż zaproponował nam, tj. pracownikom centrali "Betel " w Magdeburgu nowe, próbne zasady rozliczania się, mianowicie: za każdą sprzedaną książkę otrzymywaliśmy premię w postaci dwóch bezpłatnych egzemplarzy. Zawsze byłem dobrym sprzedawcą i wykorzystując tylko niedziele, potrafiłem rozprzedać 25 książek, otrzymując 50 egz. dla siebie. Gdy jednak zostaliśmy aresztowani za handel książkami bez licencji (pozwolenia), przełożeni polecali nam kłamliwie tłumaczyć się, że my nie handlujemy, lecz głosimy w ten sposób Ewangelię. A przecież nasz zysk wynosił 200% (!) To było dla mnie zawsze źródłem wyrzutów sumienia, gdyż ciągle uważałem się za chrześcijanina. Do dziś jeszcze świadkowie Jehowy otrzymują książki po 5 centów, aby je sprzedać po 25 centów, uzyskując 400% prowizji i do dziś pociągani do odpowiedzialności za niepłacenie podatków tłumaczą się, że uprawiają kaznodziejstwo, a nie handel. Nowa metoda rozliczania okazała się nadspodziewanie skuteczna. Sprawozdania z ilości sprzedanych książek skoczył w górę. Wkrótce drukarnie nie mogły nadążyć za zamówieniami nadchodzącymi z całego kraju. Rozdział 7 Od zachwytu do rozczarowań. Obecnie nadszedł czas wcielenia w życie nowych pomysłów "Strażnicy ", pomysłów w rodzaju "Organizacji Bożej ". Na dany sygnał ruszyliśmy do pracy z typowo teutońską zawziętością. Całe nasze postępowanie nabrało obecnie innego charakteru. Przecież znajdowaliśmy się wewnątrz Organizacji. Teraz już nie przyświecało nam przykazanie Jezusa z Ewangelii Mateusza 28:19-20, aby wszystkie narody czynić uczniami Jego, tj. chrześcijanami. O, nie! To było zbyt mdłe i mało interesujące. Teraz my byliśmy górą. Wszyscy inni, znajdujący się na zewnątrz "Organizacji Bożej " mieli do wyboru przyłączyć się do nas lub zginąć w Armagedonie wraz z "Organizacją Szatana ". Nie do wiary, czym "może stać się takie przekonanie dla człowieka! Jak dawni Faryzeusze i Sadyceusze uważaliśmy się za jedynie wybrany naród. Z pokornych chrześcijan przemieniliśmy się w wojowników i zdobywców. Czuliśmy się powołani do przejścia pośrodku chrześcijaństwa, które zawiodło, położenia pieczęci na tych, którzy wejrzą na nas i wprowadzenia ich do zbawiennej Organizacji. Obecnie przyszedł też czas na usunięcie w cień Imienia Jezusa, od którego całe chrześcijaństwo wywodziło swą nazwę i zastąpienia go imieniem Jehowy. Chcieliśmy za wszelką cenę odróżnić się od chrześcijan. Ale odrzucając Imię Chrystusa, równocześnie odrzucaliśmy zasadę żywej społeczności z Bogiem, jaka jest udziałem chrześcijanina w Chrystusie oraz samą myśl zbawienia przez krew Jezusa Chrystusa, a nie przez uczynki spełniane przez organizację. Staliśmy się Organizacją Jehowy i uczono nas lekceważenia w słowach i uczynkach Jezusa, "jedyne imię dane ludziom, przez które możemy być zbawieni ". Na wzór teokratycznych Żydów nadużywaliśmy imienia Jehowy dla proklamowania naszej organizacji jako "Bożej Organizacji ". Przecież małżonka 11 z 42 2011-02-18 13:48
  • 12. Trzydzieści lat w niewoli ''Strażnicy'' - Schnell W. J. file:///C:/Users/Marek/AppData/Local/Temp/Temp1_tlns.zip/tlns.htm nosi nazwisko męża, a nasza organizacja była "Małżonką Bożą ". Do walki! Naszym zadaniem, jako Organizacji Bożej, było zdobycie dla Boga całej ziemi. Z tym przeświadczeniem atakowaliśmy na każdym kroku: w salach, w świadectwach masowych, w małych miasteczkach, gdy ludzie szli do kościołów, w pukaniu od domu do domu, w rozpowszechnianiu gazet i ulotek, w rozrzucaniu haseł. Oczywiście, wywołało to kary, upomnienia, aresztowania w miastach i wsiach, ale stawszy się fanatykami chętnie płaciliśmy każdą cenę. Przecież byliśmy żołnierzami, a chrześcijaństwo było naszym wrogiem. Walka pochłania wszelkie ofiary. Walka kładzie koniec dyskusjom. Tak właśnie, z podniesioną głową i poczuciem dumy stawiliśmy czoło opozycji. W tym czasie tu i ówdzie zaczęły się pojawiać grupy szturmowe hitlerowców (SS). Politycznie nie stanowiły jeszcze siły, a programy swój opierały na przemocy. Zaczęły one wytykać nas jako propagandystów amerykańskich, kierowanych przez USA. Nie pozostając dłużni, atakowaliśmy ich na każdym kroku w naszych wystąpieniach. Pamiętam, że jedno z moich zebrań zostało przerwane przez bojówkę SS w czasie mojego przemówienia, a sam zostałem pobity ciężkim dębowym krzesłem, Wielu z nas zostało aresztowanych, a tu i ówdzie staliśmy się ofiarami napaści ze strony tłumu. Kościół protestancki zarzucał nam bluźnierstwo Bogu. W sądzie najwyższym Saksonii odbył się siedmiodniowy proces z tego powodu, który jednak wygraliśmy. Również Kościół katolicki usiłował nas przepędzić z Bawarii, szczególnie z rejonu Fuldy, jednaki bezskutecznie. Przez aresztowania i procesy nasi przeciwnicy oddawali nam niemałą przysługę. W ten sposób nasze szeregi zacieśniły się i nabraliśmy rozgłosu. Staliśmy się znani powszechnie i ludzie niezadowoleni ze stanu rzeczy w Niemczech widzieli w nas męczenników. Nade wszystko jednak wzrósł ogromnie popyt na nasze książki. Produkowana przez nas bibuła szła od ręki jak gorące ciastka, osiągając nakłady milionowe, a liczebność nasza wzrastała tysiącami. "Organizacja Boża " była w pełnym marszu. Łowienie ryb w mętnych wodach.W Niemczech Republiki Weimarskiej wszystko szło ku gorszemu. Bezrobocie osiągało niespotykane rozmiary. Masy ludzkie były zdezorientowane jak błędne owce. Na skrajnej lewicy komuniści liczyli miliony zwolenników, po przeciwnej stronie szybko zdobywali pole hitlerowcy, a umiarkowane centrum było bezwładne. Po środku znajdowała się reszta narodu, której przedstawialiśmy się jako "Organizacja Boża ", stworzona dla nich właśnie, nieustraszona, silna, obiecująca zaprowadzić nowy porządek. Łatwo staliśmy się ich pionierami. Gdyby nie dojście Hitlera do władzy, kto wie, czy Niemcy nie stałyby się pierwszym państwem świadków Jehowy. Zrozumieli to i hitlerowcy, i rozpoczęli zwalczać nas jako trzecią siłę polityczną. Gwałtowny koniec naszej pracy w Niemczech położył Hitler natychmiast po uchwyceniu władzy. Doświadczenia nasze tego okresu zostały później wykorzystane w Ameryce przez centralę w Brooklynie. Produkcja masowa. W tym czasie została ukończona rozbudowa naszej centrali w Magdeburgu i Towarzystwo Strażnicy przysłało do nas eksperta ze Stanów Zjednoczonych, który miał nas wprowadzić w zasady nowoczesnej organizacji produkcji taśmowej (system Taylora) w drukarni i wydawnictwie. Polegało to na odpowiednim rozmieszczeniu ludzi i ograniczaniu ich ruchów do najbardziej niezbędnych i celowych. Doszliśmy do takiej perfekcji, że koszt własny produkcji książki za jedną miarkę wynosił tylko 12 fenigów. Odpadał koszt sprzedaży, gdyż kolporterzy utrzymywali się z własnych zarobków. Te wysokie zyski Towarzystwa były otoczone ścisłą tajemnicą, aby zachować pozory biednej organizacja 12 z 42 2011-02-18 13:48
  • 13. Trzydzieści lat w niewoli ''Strażnicy'' - Schnell W. J. file:///C:/Users/Marek/AppData/Local/Temp/Temp1_tlns.zip/tlns.htm religijnej. W nagrodę za osiągnięte przez nas wyniki centrala w Brooklynie obdarzyła nas zadaniem objęcia swą działalnością również Polski, Czechosłowacji, Rumunii i Austrii. Byliśmy również nominalnie wydawnictwem dla krajów skandynawskich. Do Polski wysyłaliśmy nieoprawione książki ( "Harfa Boża "). Były one zszywane na miejscu. Pamiętam, że do Polski właśnie wysyłaliśmy bardzo dużą ilość książek. Moim zdaniem religia Towarzystwa Strażnicy (świadkowie Jehowy) byłaby dziś w Europie najgłówniejszą religią, gdyby nie wybuch II wojny światowej w 1939 roku. Jeszcze dzisiaj, gdyby nie drastyczne środki stosowane przez władze świeckie, świadkowie mieliby szanse stać się główną religią Stanów Zjednoczonych, a następnie Afryki, Południowej Ameryki a na końcu Europy i Azji. Procentowy ich wzrost jest dziś (1954) ponad dziesięciokrotnie wyższy aniżeli w Niemczech w okresie przed wybuchem drugiej wojny światowej. Tam byliśmy już bliscy zdobycia całego narodu dla świadków Jehowy. Innym razem, w jakimś innym kraju może się stać to rzeczywistością! Kłopoty i niepokoje w Betel.Byłem zawsze przyzwyczajony wypowiadać na głos swoje zdanie, jednak rychło zauważyłem, że w naszej centrali lepiej jest milczeć przy stole. Tym bardziej, że coraz częściej przyłapywałem się na używaniu wytartych sloganów "Strażnicy " i żargonu organizacyjnego, za co sam siebie nienawidziłem. Zapanowała u nas atmosfera powszechnej podejrzliwości. Pewnego razu zostałem wezwany do dyrektora. Okazało się, że jeden z jego szpiegów doniósł o mojej nielojalności, którą okazałem przed rokiem. Miałem wówczas za zadanie zebrać podpisy pod deklaracją pozostania w "Betel " od wszystkich pracowników, centrali. Niektórzy jednak odmówili podpisania deklaracji, a ja nie ujawniłem ich nazwisk wobec dyrektora. "Ja wiem o wszystkim, cokolwiek robicie zarówno w biurze, jak i w terenie " - grzmiał dyrektor. Jestem pewny, że dyrektorowi zdawało się, że zna on również nasze myśli. Personel centrali naszpikowany był szpiegami, a donosicielstwo było cnotą. A chociaż rządy świeckie pozwalały zwalniać obywateli od niektórych obowiązków ze względu na sumienia, to pracownicy Towarzystwa Strażnicy nie cieszyli się takim przywilejem, Do dziś jeszcze, jeśli członek, "Organizacji Bożej " wyrazi zastrzeżenie do jakiegokolwiek posunięcia Towarzystwa w Brooklynie, zostanie z miejsca napiętnowany jako zły sługa. Żadnego miłosierdzia, żadnego szacunku dla cudzych przekonań. Gdybym skądinąd nie był przodującym, wydajnym pracownikiem, z pewnością zostałbym zwolniony z miejsca i potępiony za ukrywanie braci. Wszystkie donosy pod adresem pracowników były skrzętnie notowane i każdy z nas miał swoją rubrykę. Zapisane w niej "grzechy " wykorzystywane były w chwili, gdy ktoś z nas "wychylał się z szeregu ". Wówczas, wezwany do dyrektora, był ogłuszony esencją swoich "przestępstw " i zazwyczaj przestraszony wracał czym prędzej do zaprzęgu. Wprawdzie udało się naszemu dyrektorowi uczynić z nas dobre sługi, sam jednak bynajmniej nie należał do takich. W czasach powszechnej biedy ubierał się kosztownie i żył wystawnie, przedsiębiorąc kosztowne i niepotrzebne podróże najdroższymi środkami lokomocji. Cała organizacja nasza, chociaż groźna na zewnątrz, od wnętrza była chora, jak żydowska teokracja czasów Nowego Testamentu, o której Pan Jezus mówił: "Biada wam faryzeusze i uczeni w piśmie, obłudnicy! Jesteście jak groby bielone, piękne na zewnątrz, lecz pełne nieczystości i kości umarłych wewnątrz ". W 1927 r. stan rzeczy w Betel stał się tego rodzaju, że miałem do wyboru cierpieć wieczne wyrzuty sumienia lub usunąć się. Wybrałem to drugie. Korzystając ze swego obywatelstwa, wyjechałem do Stanów Zjednoczonych. 13 z 42 2011-02-18 13:48
  • 14. Trzydzieści lat w niewoli ''Strażnicy'' - Schnell W. J. file:///C:/Users/Marek/AppData/Local/Temp/Temp1_tlns.zip/tlns.htm Rozdział 8 Pionierzy, pionierzy! Po przybyciu do Nowego Jorku w lipcu 1927r. nastąpiła przerwa w mojej aktywności na rzecz Towarzystwa Strażnicy. Skończył się bezpowrotnie okres mojego podziwu i bezkrytycznego oddania każdemu skinieniu "Strażnicy ". Stałem z boku i przyglądałem się sceptycznie. A jeżeli dałem się powtórnie zaangażować do pracy, to zawdzięczam to mojej rodzinie, którą udało mi się sprowadzić z Berlina do Nowego Jorku. Przewidywałem, że w Niemczech sprawy będą układały się coraz gorzej, że wszyscy, którzy chcą zachować swoją indywidualność niezależnie od "Das Deutsche Wesen ", którzy wyznają odrębny światopogląd, ściągną na siebie nienawiść nacjonalistów niemieckich. Dotyczyło to także Towarzystwa Strażnicy. Rodzina moja przyłączyła się do niemieckiego zgromadzenia w Brooklynie i rozpoczęła wywierać na mnie nacisk w kierunku ponownego wciągnięcia minie w wir pracy organizacyjnej. Moje zniechęcenie, wywołane przeżyciami w Niemczech, starano się przezwyciężyć twierdzeniem, że tutaj w Ameryce stosunki w "Strażnicy " nie były tak dyktatorskie jak w magdeburskiej centrali. Nie wiedzieli oni, że wkrótce, w 1929 roku wszystkie metody wypróbowane w Niemczech zostaną przeniesione na teren amerykański. Amerykańskie wydawnictwo "Strażnicy " w 1927 roku stało daleko w tyle za naszym w Magdeburgu pod względem sprawności i wydajności. Ich organizacja również nie nadążała za niemiecką. Zbory ich znajdowały się w tym stadium, z którego my wyszliśmy w roku 1924. Domyśliłem się, że działo się tak ze względu na odmienny charakter ludzi amerykańskich. Odrzucali oni wszelki przymus i komenderowanie, przyzwyczajeni do demokratycznych stosunków społecznych, nie poddawali się tak łatwo teokratycznym koncepcjom "Strażnicy ". Nie przeżywali też okropności pierwszej wojny światowej tak jak my, w Europie. "Strażnica " musiała więc oczekiwać sposobności zdobycia i wykształcenia odpowiednich kadr. Wkrótce sposobność taka nadeszła w postaci wielkiego kryzysu 1929 roku. Ludzie stracili pewność pracy i jutra, stracili oparcie ekonomiczne i nigdy już nie odzyskali zupełnego spokoju. Widmo kryzysu prześladowało odtąd miliony ludzi przez długie, długie lata. To właśnie była woda na młyn "Strażnicy ": potężna klasa ludzi niezadowolonych z istniejącego stanu rzeczy. W celu zdobycia kadr wyszkolonych pracowników, "Strażnica " zapoczątkowała służbę "pionierów ", którzy byli następcami russellowskich kolporterów. Ludzie ci, oddani całym sercem i duszą sprawie "Strażnicy ", byli oczkiem w głowie Judge Rutherforda. Z chwilą nastania wielkiego kryzysu szeregi "Strażnicy " gwałtownie wzrosły. Oczywiście, wielu nowicjuszy garnęło się gorliwie do służby pionierskiej. Mój ojciec, siostra i jej mąż sprzedali swoje majętności, kupili samochód, zbudowali przyczepę mieszkalną do samochodu i w lecie 1931 roku rozpoczęli wędrowną pracę pionierską w powiatach wokół Nowego Jorku. Ja sam opierałem się długo namowom rodziny, aż w końcu, po dwu latach, uległem w 1933 roku. Kupiłem Forda i wyruszyłem również na pionierską pracę w powiecie Clark, aby towarzyszyć swojej rodzinie. Zawsze byłem dobrym sprzedawcą i w niedługim czasie osiągałem trzydzieści do trzydziestu pięciu książek dziennie. Jednak zorientowaliśmy się łatwo, że w terenie było raczej mało pieniędzy. Wówczas stosowaliśmy czysto handlowe metody, sprzedając książki za towary. Pamiętam pewną okolicę w stanie Georgia, tam gdzie diabeł mówi dobranoc (w oryg.: "nawet lisy mówiły dobranoc "), gdzie 14 z 42 2011-02-18 13:48
  • 15. Trzydzieści lat w niewoli ''Strażnicy'' - Schnell W. J. file:///C:/Users/Marek/AppData/Local/Temp/Temp1_tlns.zip/tlns.htm nie było najmniejszych widoków sprzedania choćby jednej książki za pieniądze. Prawie wszyscy otrzymywali zapomogi od państwa i żyli z nich. Przejeżdżając przez miasteczko, zauważyłem jednak na każdym podwórzu wrak samochodu. Nawiązałem kontakt z warsztatem samochodowym i zacząłem sprzedawać książki za stare akumulatory i chłodnice, które odstawialiśmy za pieniądze do warsztatu. W rezultacie zbywaliśmy do dwudziestu pięciu egzemplarzy dziennie. Takich jak ja było wielu. Pionierzy ci byli prawdziwymi, oddanymi i ofiarnymi pionierami, wprawdzie nie chrześcijaństwa, ale teokracji "Strażnicy ", ogłoszonej w 1938 r. Oni kładli podwaliny pod najbardziej totalitarną organizację, jaka kiedykolwiek powstała w miłującej wolność Ameryce. W 1935 roku nastąpił kryzys w sprzedaży literatury "Strażnicy " w Ameryce. Po prostu zamówienia przestały napływać, a ludzie przestali kupować nasze książki. Odkryliśmy prawdę wyrażoną kiedyś przez Abrahama Lincolna: "Można ogłupiać pewnych ludzi przez cały czas lub wszystkich ludzi przez pewien czas, ale nie da się ogłupiać wszystkich ludzi przez cały czas ". Nawet ludzie we wioskach i małych miasteczkach odkrywali powoli prawdziwe motywy naszej akcji sprzedawania książek, zwłaszcza gdy znajdywali w nich niewybredne ataki na religię; wówczas po prostu odmawiali dalszego kupna. Coraz mniej liczni, przyjmujący nadal naszą literaturę, byli skrupulatnie notowani w wykazach, wykorzystanych później w tworzeniu grup świadków Jehowy. W 1938 roku nastąpił również zmierzch pionierów, spowodowany spadkiem popularności literatury "Strażnicy ". Wielu z nich zostało mianowanych sługami okręgowymi, innych skierowano do seminarium Gilead, inni zostali specjalnymi pionierami świadków Jehowy w czasie drugiej wojny światowej. Gdy finanse z kampanii sprzedaży literatury zmalały, Towarzystwo musiało wynaleźć jakieś nadzwyczajne środki zainteresowania opinii publicznej swoimi ludźmi i zdobycia popularności. Obrano drogę niezwykłą: wzbudzono falę prześladowań przeciw sobie, aby na tej fali wypływać na wierzch życia w Ameryce. Później zobaczymy, jak ten cel został osiągnięty. Rozwój doktrynalny Towarzystwa Strażnicy w Ameryce w okresie od 1927 do 1931 był w dużym stopniu powtórzeniem tego procesu w Niemczech w okresie wcześniejszym. Doskonale oddają to słowa Pisma Świętego z Listu Ap. Piotra: "A wielu pójdzie za ich zgubą, z powodu których droga prawdy za bluźnierstwo wystawiona będzie, i przez chciwość pięknymi słówkami kupią was sobie... " (II. Piotra 2: 2,3). Poznawanie czystego Słowa Bożego zastąpione zostało komentarzami ogłaszanymi jako "Nowe Prawdy ". Istotny, bezpośredni sens Pisma był systematycznie odwracany, określany jako przeszły i zastąpiony nowym tłumaczeniem w żargonie stworzonym przez "Strażnicę ". Ten niezrozumiały dla normalnego człowieka żargon nazwany został później "czystym językiem " lub "czystymi wargami ". Z chwilą, gdy ta paplanina i przewrotne tłumaczenia wyparły z serca i umysłu człowieka bezpośrednie słowo prawdy Bożej, ukończona została pożądana przemiana chrześcijanina na świadka Jehowy. Zasada odrodzenia duchowego przez pośrednictwo Pisma Świętego zastąpiona została zasadą przyjęcia nowej wiary, opartej na prawdach "Strażnicy ". Ciągły napór świeżej literatury "Strażnicy " powodował nieuchronnie przemianę umysłu, objawiającą się w wygłaszaniu mętnych zdań, zwanych "Zwiastowaniem Królestwa ". Wszyscy przerobieni w ten sposób powtarzali jednakowe slogany, myśleli jednakowo, mówili jednakowo i świadczyli jednakowo. Było to głównie dziełem czasopisma "Strażnica ". Bez jego regularnego ukazywania się cały ruch świadków Jehowy wkrótce umarłby śmiercią naturalną. Słusznie więc przywódcy Towarzystwa, wydający czasopismo, uważali się za "wierne sługi, dostarczające czeladzi 15 z 42 2011-02-18 13:48
  • 16. Trzydzieści lat w niewoli ''Strażnicy'' - Schnell W. J. file:///C:/Users/Marek/AppData/Local/Temp/Temp1_tlns.zip/tlns.htm pokarm słuszny czasu swego ". Program Towarzystwa i jego cele na następny okres zawierała wydana w tym czasie (1928) książka "Rząd " (ukazała się też w polskim języku, drukowana prawdopodobnie w Niemczech. - Przyp. tłum.) Jej język i argumentacja były tak samo mętne jak w innych książkach. Jednak trafnie opisano tam powstanie "dyktatury teokracji " i przyszły rozwój sytuacji w szeregach świadków Jehowy. Rozdział 9 Rozwój doktrynalny ruchu "Świadków Jehowy ". W tym rozdziale mojego opowiadania chciałbym dać wam przegląd teologicznego systemu "Strażnicy ". To oszczędzi wam błądzenia po labiryntach wywodów w literaturze "Strażnicy " oraz ukaże, co uczyniono w celu przełamania prawdy chrześcijańskiej i zbudowania na to miejsce systemu nauk "Strażnicy ". Obraz Bestii. Jeżeli czytaliście 13 rozdział księgi Objawienia, pamiętacie z pewnością przedstawioną tam bestię, która wygłasza bluźnierstwa, walczy ze świętymi i wydaje dekret, mocą którego nikt nie może sprzedawać ani kupować, kto nie przyjmie znamienia bestii na swoje czoło i prawą rękę. Istnieje wiele tłumaczeń tego rozdziału, a "Strażnica " również posiada swoje tłumaczenie. Świadkowie Jehowy utrzymują i głoszą, że tą bestią jest chrześcijaństwo, a w szczególności katolicy, protestanci oraz Żydzi, sprzymierzeni z władzą świecką. Cały ten kompleks ma być zniszczony w strasznej, oczyszczającej bitwie pod Armagedonem. Jest to bardzo ciekawe tłumaczenie i sam byłem kiedyś jego zwolennikiem. Jednak obecnie oczy moje otworzyły się i doszedłem do wniosku wręcz odwrotnego: Czyż obraz bestii nie pasuje o wiele lepiej do Towarzystwa Strażnicy? Organizacja ta była zraniona na śmierć po zgonie Karola Russela, w czasie pierwszej wojny światowej, kiedy to oficjalnie ją rozwiązano, a przywódców osadzono w więzieniu. Jednak jej śmiertelna rana została uleczona wraz z objęciem kierownictwa przez Judge Rutherforda w 1919 roku. Natomiast z chwilą ogłoszenia teokracji w 1938 roku Organizacja była tak potężna, że mogła "ogień sprowadzić z nieba na ziemię ", ferując wyroki plag na "religionistów " na łamach czasopisma "Strażnica ". Nikt nie może pozostać w szeregach świadków, kto nie myśli tak, jak każe "Strażnica " (piętno na czole) i nie postępuje według szablonu podanego przez "Strażnicę " (piętno na ręce). To podobieństwo jest tak zadziwiające dla mnie, który przez trzydzieści lat żyłem w łączności z Organizacją Strażnicy, że do dzisiaj nie mogę się od niego uwolnić. Oto dlaczego często powtarzają się w moich wspomnieniach aluzje do Organizacji, gdy wspominam o bestii z Objawienia i jej obrazie. Książka "Życie ". Pamiętacie zapewne oczekiwanie badaczy Pisma Świętego na zjawienie się Książąt Starego Testamentu w 1925 roku. Począwszy od 1922 roku artykuły czasopisma "Strażnica " rozpalały do białości ten nastrój oczekiwania. Jego celem było, oczywiście, skupienie sił do przyszłej ekspansji. Aby częściowo podtrzymać tamte nastroje, zwrócono zaraz po 1925 roku uwagę na fakt powrotu Żydów do Palestyny. Jeden z przedstawicieli po swoim powrocie opowiadał cudowne rzeczy o powrocie narodu do swojej ziemi obiecanej. Są one właśnie zawarte w książce "Życie " (1929), z której wynikało, że koniec jest naprawdę bliski, jeżeli Żydzi powracają do Palestyny. Jak można się było domyślać po czerwonych okładkach książki, była to przysłowiowa "gruszka na wierzbie ". Jej prawdziwe zadanie polegało na nagięciu dotychczasowych nauk "Strażnicy " do obecnych praktyk, na przypieczętowaniu śmierci badaczy Pisma Świętego i narodzin świadków Jehowy. Już po roku zaszła konieczność odwrócenia uwagi od powrotu Izraela do Palestyny i odrzucenia 16 z 42 2011-02-18 13:48
  • 17. Trzydzieści lat w niewoli ''Strażnicy'' - Schnell W. J. file:///C:/Users/Marek/AppData/Local/Temp/Temp1_tlns.zip/tlns.htm faktów, które były podstawą napisania książki "Życie ". Ogłoszono, że prawdziwym Izraelem są świadkowie Jehowy. Począwszy od tego czasu Organizacja Strażnicy przywłaszczała sobie wszystkie "duchowe zalety Izraela " i skierowała do siebie wszystkie proroctwa dotyczące Żydów. Poszczególne wydania "Strażnicy " przepełnione były odtąd ustępami Starego Testamentu w żargonie "Strażnicy " i dowodami wypełnienia proroctw Starego Testamentu właśnie w ruchu świadków Jehowy. Przez przejęcie tych proroctw, przez adaptowanie ustroju teokracji żydowskiej a nawet w przyjęciu nazwy świadków Jehowy (którą to nazwę Izajasz w 43:10 podaje jako nazwę Izraela), "Strażnica " odwróciła cały rozwój prawdy biblijnej, powracając do spraw przeżytych i przebrzmiałych. Od tej chwili świadkowie Jehowy uważali się za "Izraela Bożego ", za naród wybrany, znajdujący się "wewnątrz " organizacji Bożej, tak, jak kiedyś naród żydowski. Ich stosunek do ludzi z "zewnątrz " był początkowo współczujący, a następnie pogardliwy i potępiający. Znalazło to swój wyraz w niekulturalnym i nieobywatelskim postępowaniu świadków Jehowy na całym świecie. Przypisując sobie wszystkie zalety i przywileje Izraela czasów starożytnych, rzeczywiście zdobyli wszystkie wady tamtych czasów, jak krótkowzroczność, bigoteria, upór "twardego karku " i wiele innych cech ujemnych. Usprawiedliwienie istnienia klas. W 1932 roku ukazała się następna książka rozwijająca nauki świadków Jehowy, pt. "Zabezpieczenie ". W książce tej "Strażnica " usiłuje uzasadnić podział na klasy wiernych wbrew nauce Pisma Świętego o konieczności osobistego przynoszenia owoców ducha. Uzasadnienie to miało następujący tok: tylko niewielu byłych badaczy Pisma Świętego sprzed 1919 roku pozostało wiernymi Towarzystwu Strażnicy w czasie budowy jej drugiego piętra. Reszta ta miała obecnie stanowić 144 tysięcy wiernych z Objawienia, stanowiących według "Strażnicy " ciało Chrystusa. Oni to mieli być tymi wprowadzającymi zastępy nowych młodych członków, nową klasę wiernych, tak jak kiedyś biblijna Noemi wprowadziła Ruth, a Mardocheusz wprowadził Esterę do koła wiernych Izraela. W związku z tym porównaniem klasę starszych członków, byłych badaczy nazwano klasą "Mardocheusz-Noemi ", a klasę świeżych członków ochrzczono mianem klasy "Ruth-Ester ". Wkrótce jednak okazało się, że większość nowych zwolenników nie odpowiada warunkom przynależności ani do jednej, ani do drugiej klasy, gdyż nie wykazywała żadnego zainteresowania dla spraw duchowych, zadawalając się organizacyjną przynależnością. Było to naturalne żniwo polityki Towarzystwa od 1925 roku, od którego to czasu za najważniejsze uznano sprzedawanie książek i składanie sprawozdań, a szykanowano owoce ducha, rozwój charakteru, odrodzenie duchowe, wiarę w Chrystusa. Dzisiaj każdy mógł być głosicielem "Strażnicy ". Wystarczyło spełnienie warunków zupełnie powierzchownych, jak wypełnianie sprawozdań, sprzedawanie książek i uczęszczanie na zebrania. Dawni badacze wierzyli, że ci, którzy nie pozostali wierni swojemu powołaniu pomimo odrodzenia duchowego, otrzymają jeszcze jedną szansę nawrócenia się w czasie wielkiego ucisku. Jednak nie będą królować z Chrystusem, a miejsce ich będzie przed tronem. Obecnie "Strażnica " zmieniła to tłumaczenie. Czyż psalmista nie głosi, że "ziemia jest podnóżkiem nóg Twoich "? Ci przed tronem muszą być ziemscy i to właśnie będzie ta klasa zwolenników Organizacji Strażnicy, którzy nie wykazują żadnych duchowo-moralnych kwalifikacji. Nazwano ich klasą "Jonadabów ". Każdy, kto zechce uważnie przeczytać 7 rozdział księgi Objawienia, przekona się, że tłumaczenie takie jest zwyczajnym bluźnierstwem i przekręcaniem słów. Czy jednak jest choćby jedno ich tłumaczenie Pisma, które nie byłoby przekręcone i naciągnięte wbrew istotnej treści? 17 z 42 2011-02-18 13:48
  • 18. Trzydzieści lat w niewoli ''Strażnicy'' - Schnell W. J. file:///C:/Users/Marek/AppData/Local/Temp/Temp1_tlns.zip/tlns.htm Zadaniem książek "Przygotowanie " (1934) i "Bogactwa " (1933) było nie tylko wytłumaczyć i usprawiedliwić spadek poziomu całego ruchu, ale uczynić z tego jeszcze przedmiot dumy przyszłych świadków Jehowy. Gabaonici. Pozostało jeszcze sklasyfikować rzeszę ludzi, którzy nie należąc oficjalnie do ruchu "Strażnicy ", sprzyjali mu, nabywali książki "Strażnicy " i przyjmowali wizyty ich głosicieli. Wyznaczono im rolę biblijnych Gabaonitów, którzy, chcąc uniknąć zagłady, zawarli przymierze z Izraelitami i chociaż poganie, mieszkali pośród Izraela jako słudzy i niewolnicy. Taki też "błogi " los spotka biernych sympatyków Strażnicy, czyli obecnie ruchu świadków Jehowy. Zdołają oni ujść gniewu Bożego, ale pozostaną niewolnikami Świadków Jehowy w czasie teokracji. Zaiste piękna ilustracja narodu panów i niewolników. Odrzucenie chrześcijaństwa. Towarzystwo "Strażnicy " doszło teraz do punktu, w których nie mogło się już zatrzymać. Przyszedł czas na zrzucenie płaszczyka chrześcijaństwa, pod którym tak długo maskowało się. Było to nawet konieczne dla uzyskania dalszego powodzenia w niezadowolonych masach chrześcijan obecnie i nienawidzących chrześcijaństwa pogan w przyszłości. Towarzystwo Strażnicy uznało, że "jedyne Imię dane ludziom, przez które możemy być zbawieni " stało się obecnie przeszkodą na drodze postępu Towarzystwa Nowego Świata. Cele takie, jak narzucanie swych nauk wszystkim ludziom i zdobycie władzy nad światem wymagały uniwersalniejszej nazwy. Użyto do tego Imienia Bożego: Jehowy - stąd świadkowie Jehowy. W 1932 roku upłynęło 12 lat od chwili wznowienia pracy Towarzystwa pod nowym kierownictwem Judge Rutherforda. Towarzystwo postanowiło upamiętnić ten fakt wydaniem książki "Wywyższenie ", w której, jak zwykle, nadużywa Pisma Świętego do swych celów. W tym wypadku ofiarą padła przypowieść ewangeliczna o gospodarzu, zwołującym robotników do pracy w winnicy. Dwanaście godzin pracy, to właśnie dwanaście lat pracy Towarzystwa na nowych zasadach. A wszystkim starym i młodym, zasłużonym i nowicjuszom przypadnie jedna zapłata. Jaka? Cudowne imię świadków Jehowy. W ten sposób podciągnięto, czyli wywyższono klasy "Jonadabów " do reszty doświadczonych członków, odrzucając ostatecznie wszelkie kwalifikacje duchowe właściwe Kościołowi Chrystusowemu. Świadkowie Jehowy przestali być chrześcijanami zarówno w nazwie jak i w treści. Rozdział 10 Początek nowej strategii. Konieczność zmiany dotychczasowej strategii kierownictwa "Strażnicy " wynikała z dwóch przyczyn. Po pierwsze ludzie przestali kupować naszą literaturę. Chodząc od domu do domu, prawie zawsze spotykaliśmy się z odmową. Potrzebny był jakiś nowy bodziec. Po drugie należało w jakiś nowy sposób rozgłosić i spopularyzować nową nazwę świadków Jehowy. Wybrano do tego celu niezwykłą drogę wzbudzenia przeciw sobie fali prześladowań, pozorując prześladowanie za religię. W Ameryce, gdzie ludzie byli czuli na wolność wyznania, nie było to rzeczą łatwą, pomimo to, ta wieloletnia akcja uwieńczona została pełnym sukcesem. Jak się to zaczęło, posłuchajcie. Na początek obrano teren możliwie blisko centrali w Brooklynie, a więc stan New Jersey. Ten naszpikowany małymi, półmiejskimi osiedlami kraj najlepiej nadawał się do zaczepki. Jego mieszkańcy lubili spędzać niedziele w błogim spokoju, próżniactwie i bezruchu. Na nich to postanowiono nasłać "niedzielne grupy świadków ", nagabujące ludzi na ulicach, przed kościołami i w domach, narzucające się ze swoją literaturą i naukami. Przedtem wpojono "świadkom " ich 18 z 42 2011-02-18 13:48
  • 19. Trzydzieści lat w niewoli ''Strażnicy'' - Schnell W. J. file:///C:/Users/Marek/AppData/Local/Temp/Temp1_tlns.zip/tlns.htm zadania. Mieli oni atakować każdą religię, wszelkie świętości, zwyczaje i obyczaje, posługując się rzekomo Pismem Świętym. Np. płacenie podatków, zdejmowanie kapelusza wobec starszych i kobiet, flagi i hymny państwowe, wszystko to było przedmiotem napaści. Zwłaszcza skuteczna była metoda nachodzenia ludzi właśnie wtedy, gdy najbardziej potrzebują oni odpoczynku. W rezultacie setki i tysiące skarg napłynęły do policji i sądów, zmuszając władze do reakcji. Policja zażądała pozwolenia na sprzedaż książek i zatrzymała sporo osób, które, oczywiście, nie mogły się wykazać opłaceniem odpowiedniego podatku. W ten sposób władze wstąpiły w sidła zręcznie zastawione. Rzucono tam oddziały rezerwowe świadków, sprowokowano wielkie widowisko z maszerującymi oddziałami, okrzykami i transparentami, dopóki wszystkie więzienia danego miasteczka nie zostały zapełnione i policja bezradna musiała ustąpić. Na drugą niedzielę obrano inne miasteczko. Oczywiście, przez cały następny tydzień ludzie mówili tylko o niedzielnych rozruchach i stawaliśmy się głośni. Tu i ówdzie żałowano nas jako prześladowanych za wyznanie. Ale prawdziwego rozgłosu przysparzały nam dopiero procesy, wynikłe wskutek tych akcji. Pisała o nich prasa, śledziła publiczność. Obrona na procesach była z góry zaplanowana. Z reguły odwoływaliśmy się do wolności wyznania. Oskarżeni o handel książkami bez opłacania podatków obstawialiśmy, że jest to nasza forma nabożeństwa, wzgl. kaznodziejstwa, które były dozwolone. Powoli udało nam się stworzyć nastrój prześladowania mniejszości wyznaniowej i pozyskać rozgłos, a nawet sympatię pewnych kół ludności. Znów wielu ludzi zainteresowało się naszymi przekonaniami i zaczęło czytać nasze książki. I chociaż kpili z nas, to jednak sympatia dla prześladowanej mniejszości brała górę i zaczęli brać nas w obronę. Ale znaleźli się i tacy, których nasz rozgłos skłonił do zainteresowania się istotnymi celami Towarzystwa jako całości, a szczególnie kierownictwa w Brooklynie. Władze zaczęły podejrzewać, że pod pokrywką nowej religii kryje się po prostu jakiś olbrzymi interes handlu literaturą bez pozwolenia. Raz po raz artykuły w prasie podnosiły ten problem, np. w "Saturday Evening Post " w 1940 roku zatytułowany "Armagedon, Spółka Akcyjna " itp. Ta akcja zmusiła naczelne dowództwo "Strażnicy " do przeciwdziałania. Oskarżeni o używanie religii jako zasłony, nie mogąc zaprzeczyć faktom nadzwyczajnych korzyści pieniężnych, ciągniętych ze sprzedaży literatury bez podatków, "Strażnica " rozpoczęła oskarżać religie innych ludzi o czerpanie korzyści materialnych z praktyk religijnych. "Wasza religia jest tylko zasłoną do bogacenia się księży " wołali na ulicach do ludzi. Akcja ta przynosiła częściowo skutek, odwracając uwagę ludzi od sedna oprawy. Coraz liczniej powtarzające się sprawy sądowe przeciwko świadkom Jehowy domagały się jakiegoś oficjalnego rozwiązania ze strony władz. Zasądzeni na więzienia i grzywny w jednej instancji z reguły odwoływaliśmy się do wyższej, wygrywając sprawę. Jednak w przypadku miasta Griffin w stanie Georgia "Strażnica " przegrała sprawę również w sądzie stanowym i odwołała się do Sądu Najwyższego Stanów Zjednoczonych. Tutaj przedstawiono sprawę w ten sposób, że świadkowie Jehowy są biednymi ludźmi, których nie stać na kosztowne środki propagandy, jak prasa i radio, więc szerzą swoje poglądy przy pomocy traktatów i ulotek. Powołano się na przykłady znanych w Ameryce działaczy, jak Tomasz Paine, którzy przy pomocy ulotek dobrze zasłużyli się krajowi. Sąd Najwyższy przyjął to tłumaczenie, uznał, że literatura świadków jest wolna od opłat, więc jej rozpowszechnianie podpada pod ochronę konstytucji USA. Począwszy od 1936r. czasopismo "Strażnica " roi się od opisów zwycięstw w poszczególnych miastach, czy okręgach. Najcudowniejsze dla mnie w tym wszystkim jest to, że naczelnicy policji, ojcowie miasta, sędziowie pokoju a nawet Sąd Najwyższy dali się chytrze 19 z 42 2011-02-18 13:48
  • 20. Trzydzieści lat w niewoli ''Strażnicy'' - Schnell W. J. file:///C:/Users/Marek/AppData/Local/Temp/Temp1_tlns.zip/tlns.htm użyć dla celów postawionych przez kierownictwo Towarzystwa Strażnicy. Te zwycięstwa polityczne uzyskane przez warstwę rządzącą (tzw. Mądrych i Wiernych Sług) na zewnątrz, umocniły niepomiernie jej pozycję wewnątrz organizacji i postawiły poza wszelką krytyką. Była to okoliczność wręcz opatrznościowa dla teokratycznych koncepcji "Strażnicy ". Odtąd świadek Jehowy, który nie współpracował w 100% w przyjmowaniu prawd "Strażnicy ", nie liczył się w ogóle. Po prostu nie zajmowano się nim. Rozdział 11 Moja służba w Nowym Jorku. W roku 1936 byłem w domu moich rodziców w New York City w trakcie przygotowań do wyjazdu na Południe, gdzie miałem objąć nowy pionierski teren. Wówczas zostałem wezwany do "Service Departament " (Wydział Służby, zajmujący się organizacją zgromadzeń. Przyp. tłum.), gdzie zaproponowano mi stanowisko sługi jednostki Manhattan. Z przyjęciem tej funkcji ociągałem się, będąc świadomy daleko idących zmian w moim stosunku do Towarzystwa Strażnicy. Opuszczenie Betel w Magdeburgu nie pomogło mi niestety, odzyskać utraconą pozycję Chrześcijanina, jako nowego stworzenia, którą straciłem po zaangażowaniu się w pracy towarzystwa w dniu 18. 08. 1924 roku. Obecnie jest dla mnie jasne, dlaczego tak było. Po prostu nie czytałem, nie studiowałem Pisma Świętego, jako podstawę prawdy, a zastąpiłem je czasopismem "Strażnica " i książkami, wydawanymi przez Towarzystwo. Stopniowo mój umysł zapełnił się podawanymi tam wymysłami ludzkimi, a potem już nie mogłem wyzwolić się od organizacyjnego sposobu myślenia. Jednak jakaś odporniejsza warstwa osobowości pozostała we mnie niezniszczona i ta dawała znać o sobie od czasu do czasu. Propozycja pozostania w Nowym Jorku odpowiadała mi wówczas. Poza tym ciekaw byłem wejrzeć do wnętrza organizacji w Brooklynie i dlatego wyraziłem zgodę, z góry postanawiając zachować wewnętrzną niezależność. Dla czytelników z grona świadków Jehowy musi to brzmieć jak straszna herezja. Ale wierzcie mi, jest to pierwszy krok w kierunku uwolnienia się z teokratycznych sideł "Strażnicy ". Potrzebny jest stan umysłu, w którym przyjmuje się tylko rzeczy słuszne naszym zdaniem i pożyteczne. Tak więc zdobyłem arcywygodne stanowisko obserwatora "sceny " centrali w Brooklynie. Po nabraniu rutyny w moich nowych zajęciach, zdolny byłem naprzód przewidzieć pociągnięcia Organizacji. Przysporzyło mi to wiele kłopotu, ale też przez to dostąpiłem zaszczytu osobistej wizyty u "wodza " Judge’a Rutherforda, mianowicie: w pewnym przemówieniu w jednostce Manhattan podałem propozycje usprawnienia, które pamiętałem jeszcze z okresu pracy w Niemczech. Skutki nie dały długo na siebie czekać. W czerwcu 1937 zostałem wezwany do prezesa. Wizyta ta była dla mnie prawdziwą torturą. Czułem się jak żywa ofiara w objęciach ognistego Molocha organizacji. "Chcielibyśmy widzieć Was tutaj, wśród nas. Jesteście nam potrzebni, gdyż posiadacie doświadczenie " - powiedział po kilku słowach wstępu. W mojej duszy krzyczało "nie! ", ale nie miałem siły się przeciwstawić. Na mojej twarzy odbiła się widocznie wewnętrzna rozterka, a Dżadż źle ją zrozumiał. Sądząc prawdopodobnie, że żal mi porzucić pracę w terenie, powiedział: "Oczywiście, gdy nadejdzie odpowiedni czas, mianujemy Was sługą zgrupowania Nowego Jorku. A gdybyście nie czuli się w tym położeniu dobrze - pozwolimy Wam odejść ". Tej właśnie nadziei chwyciłem się z całej siły. Wyraziłem swą zgodę. Nie przypuszczałem, że w ten sposób niewola moja przedłuży się o dalszych 18 lat, 20 z 42 2011-02-18 13:48
  • 21. Trzydzieści lat w niewoli ''Strażnicy'' - Schnell W. J. file:///C:/Users/Marek/AppData/Local/Temp/Temp1_tlns.zip/tlns.htm aż do roku 1954. Życie w Betel. W cztery dni po tej rozmowie z Rutherfordem przybyłem do Betel, czyli centrali "Strażnicy ". Otrzymałem do pracy pokój na pierwszym piętrze, który dzieliłem z jeszcze jednym pracownikiem. Porządek panował tu podobny, jak w centrali magdeburskiej. W okresie posiłków cała "rodzina " zbierała się przy stole. Rano, przy śniadaniu czytano "codzienną mannę ", zadawano pytania i żądano odpowiedzi. Ponieważ całe śniadanie trwało 30 minut, należało się porządnie śpieszyć, aby oprócz tego programu mówionego jeszcze coś zjeść. Posiłki obiadowe przeplatane były opowiadaniem doświadczeń, po których znów następowały pytania i odpowiedzi. Tylko wieczór był wolny, gdyż większość "rodziny " rozchodziła się na liczne wieczorne zebrania. Zauważyłem, że zgromadzenia przy stole nie były tak często wykorzystywane do wytykania błędów poszczególnych pracowników, jak to miało miejsce w Magdeburgu. Załatwiano to w bardziej finezyjny sposób. Tylko od czasu do czasu zjawiał się przy stole Dżadż. Wówczas drżeli wszyscy kierownicy wydziałów, gdyż znany był jego sarkazm i ironia. Byłem świadkiem, jak pewnego razu wziął na tapetę jednego z agentów sprzedaży. Biedny chłopak czerwienił się jak burak, gdyż prezes nie tylko zrobił z niego pachołka, ale wprost wychłostał go ze wszystkich stron słowami. Od samego początku mojej pracy w Nowym Jorku byłem ciekawy, czy stosuje się tu szpiegowanie i donosicielstwo, jak to miało miejsce w Niemczech. Przez kilka dni obserwowałem bacznie swoje otoczenie, aby odszukać ludzi o szczerych, otwartych charakterach. Jakżeż zdziwieni byli, gdy rozpocząłem z nimi rozmowę na temat, kto spośród naszego personelu może być szpiegiem i donosicielem. W ich oczach malował się strach, gdyż początkowo byli pewni, że sam jestem szpiegiem, a pytania moje, to zwykła prowokacja. Wytłumaczyłem im, że znam te sprawy z poprzedniej mojej pracy i po prostu nie chciałem wypowiadać wobec donosicieli niczego, co później sprawiłoby mi kłopot. Ku memu zdziwieniu obdarzono mnie bardzo odpowiedzialną pracą w Wydziale Służby, w Referacie Pionierów. Do moich obowiązków należały przydziały terenów, skierowania, zebrania, odpowiedzi na pytania z terenu, rozwiązywania problemów. "Sługa biura " przedstawił mnie zaraz na początku "słudze wydziału ", który był najwyższą instancją. Ten świdrował mnie dłuższy czas oczami, badając, jakie to robi na mnie wrażenie. Ja również przypatrywałem się mu ciekawie, gdyż wprowadzający mnie oświadczył, że "sługa wydziału " jest człowiekiem, który "wszystko wie ", a dotychczas nie spotkałem człowieka, który by wiedział wszystko. Ku jego zadowoleniu pierwszy odwróciłem ciekawy wzrok i dalsza rozmowa potoczyła się gładko. Zadanie swoje opanowałem łatwo i wkrótce oddawałem sobie doskonale radę ze wszystkimi problemami. Mój najbliższy sąsiad musiał być donosicielem. Czułem to instynktownie. Aby sprawdzić swoje podejrzenia, powiedziałem do niego, że uważam organizację naszego biura za przestarzałą. Praca nasza byłaby wydajniejsza, gdybyśmy mieli wspólnego sekretarza, piszącego listy z dyktanda, zamiast samemu pisać wszystkie pisma oddzielnie. Zaraz na drugi dzień wezwany zostałem do sanktuarium "sługi biura ", który wyjaśnił mi, że organizacja naszego biura została opracowana na podstawie doświadczeń i jest najlepiej przystosowana do naszych zadań. W przyszłości powinienem, jako nowy pracownik, zgłaszać swoje uwagi jemu osobiście, a nie wobec personelu. W ten sposób przekonałem się, że mój sąsiad, rzeczywiście, jest donosicielem. W ten sposób wypróbowałem wszystkich swoich współpracowników. Po dwóch miesiącach doszedłem do wniosku, że stosunki w Nowym Jorku są tak samo nie do zniesienia, jak Magdeburgu. Napisałem więc do Rutherforda prośbę o 21 z 42 2011-02-18 13:48